Zaczął się trzeci weekend PŚ, nie zaczęło się sprawiedliwe skakanie. Polacy ciągle cierpią

Trzy weekendy i aż sześć miejsc na podium - tak polscy skoczkowie zaczęli poprzedni sezon Pucharu Świata. W bieżącym po trzecich miejscach drużyny i Kamila Stocha w Wiśle przyszedł słabszy konkurs w Kuusamo i teraz taki piątek w Niżnym Tagile, po którym nie wiadomo co myśleć. Znów, jak w zawodach w Finlandii, Polaków zabrakło w pierwszej dziesiątce.

Pierwszy ze wspaniałym lotem na 142 metry (pół metra dalej od rekordu skoczni), a później 42. po osiągnięciu zaledwie 104 metrów i 11. po skoku na 126,5 m - takie wyniki osiągnął Stoch w piątkowych seriach. Nierówna forma? Nie. - Wszystkie moje skoki były tak samo dobre - stwierdził trzykrotny mistrz olimpijski przed kamerą Eurosportu.

Zobacz wideo

Wolny: lepszy był skok na miejsce 52. niż na 12.

Kilka minut później Jakub Wolny przekonywał, że lepszy był jego skok na 52. miejsce niż na 12. Trudno uwierzyć? W pierwszym treningu nasz zawodnik miał wiatr w plecy z uśrednioną siłą 0,42 m/s (+5,0 pkt), a w drugim dostał podmuchy o prędkości 1,39 m/s pod narty (-13,8 pkt). Stąd - a nie z błędów technicznych - ogromna różnica w odległościach, bo taka jest przecież między 90,5 a 123 m.

Wolny miał w treningach drugie najgorsze warunki ze wszystkich 64 skoczków (gorzej w pierwszej trafił tylko Roman Koudelka. W pierwszej serii wiatr z tylu o sile 0,98 m/s wcisnął go w 70. metr zeskoku i na nic się zdało +11,7 pkt). Najlepsze podmuchy złapał Stoch: na 142 metry wyniósł go wiatr o prędkości 2,22 m/s. Odjęcie aż 22 punktów i tak nie przeszkodziło Kamilowi wyraźnie wygrać pierwszego treningu.

W kwalifikacjach wiało od 1,81 m/s pod narty do 0,05 m/s w plecy. Znów jednym odejmowano mnóstwo punktów za korzystne podmuchy (najwięcej - aż 17,9 pkt - Jewgienijowi Klimowowi), a innym nawet dodawano (+0,6 pkt dla Mariusa Lindvika), próbując zrekompensować trudne warunki.

Na razie wygrywa wiatr

Zaczął się trzeci weekend Pucharu Świata, ale ciągle nie zaczęło się normalne, sprawiedliwe skakanie, bo nie pozwala na to pogoda.

W Wiśle wiało tak:

- W piątek w kwalifikacjach od 0,65 m/s pod narty (Stephan Leyhe stracił przez to 7 pkt) do 0,80 m/s w plecy (Koudelce nie pomogło dodanie do noty 10,5 pkt, i tak nie awansował do konkursu).

- W sobotę w drużynówce od 0,84 m/s z przodu (-9,1 pkt dla Petera Prevca) do 1,04 m/s z tyłu (+13,6 pkt dla Piotra Żyły).

- W niedzielę w zawodach indywidualnych notowaliśmy podmuchy aż od 2,14 m/s pod narty (-23,1 pkt dla Robina Pedersena) do 0,73 m/s w plecy (+9,5 pkt dla Moritza Baera).

W Kuusamo nie było lepiej.

- W piątkowych kwalifikacjach wiało jeszcze w miarę równo, bo od 2,19 m/s pod narty (-25,6 pkt dla Romana Koudelki) do 0,91 m/s też pod narty (-10,6 pkt dla Stephana Leyhego).

- W sobotnim konkursie mieliśmy wartości od 1,10 m/s z przodu (-12,9 pkt dla Jarkko Maatty) do 0,12 m/s z tyłu (+1,7 pkt dla Stocha).

- W niedzielę dmuchało tak mocno, że startujący zawodników Borek Sedlak szybko zdecydował: "Odwołujemy, bo na bezpieczne warunki musielibyśmy czekać do wtorku".

Trzy konkursy, dwa razy najgorsze warunki dla Polaków

W takich wietrznych loteriach trzeba mieć szczęście, a jeśli ono nie dopisuje, to - nie ma wyjścia - trzeba mieć w sobie spokój, trzeba trzymać się planu. Nasi zawodnicy to wiedzą. - W konkursach zrobię swoje, a jakie będą z tego metry, to zobaczymy co Bóg da - mniej więcej tak stwierdził Stoch po kwalifikacjach w Niżnym Tagile.

Chcąc oceniać na co tej zimy będzie stać Stocha, Kubackiego, Żyłę i innych naszych skoczków, powinniśmy zaczekać. Na równiejsze warunki. Poprzedni sezon zaczęliśmy od wygranej drużynówki w Wiśle, a później podiów w Kuusamo (drugie i trzecie miejsce Stocha i trzecie Żyły) oraz w Niżnym Tagile (drugie i trzecie miejsce Żyły). Ale wtedy nie mieliśmy pecha do warunków. A teraz w dwóch z trzech konkursów to nasi zawodnicy mieli najgorszy wiatr - Żyła w drużynówce w Wiśle i Stoch w Kuusamo.

Słabe kwalifikacje Polaków

Do sobotniego konkursu awansowało sześciu Polaków. 11. był Kamil Stoch (126,5 metra), 23. Dawid Kubacki (120 metrów), 29. Piotr Żyła (112,5 m), 34. Jakub Wolny (113 m), 40. Maciej Kot (107,5), 48. Klemens Murańka (105,5) O wielkim pechu może mówić Stefan Hula, któremu do awansu zabrakło zaledwie 0,3 pkt. (51. miejsce - 108 metrów). Najlepszy okazał się Johann Andre Forfang.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.