W pierwszych skokach po wypadku z Wisły, Piotr Żyła zaliczył kolejno 137,5 130 i 133,5 metra - czyli latał daleko, a lądował bardzo bezpiecznie.
- Troszkę mam poobdzieraną twarz, ale to nie jest problem. Mogę skakać. Nie czuje żadnego bólu. Choć tu w plecach mnie coś boli, ale to od spóźnienia wyjścia z progu - śmiał się Polak. I dodał: - Od trzech lat w miarę fajnie się tu czuję. Wcześniej miałem trochę problemów. Analizowaliśmy to. Jak się przeniesie bulę, to już jest fajnie. A jak nie, to jest niefajnie - śmiał się Żyła w rozmowie z polskimi dziennikarzami skijumping.pl, "PS" i RMF.
Żyła przeanalizował też upadek w Wiśle. - Pamiętam całość, choć wszystko działo się powoli. Miałem efekt "slow motion". Wydawało mi się, że od razu wstałem, a jednak leżałem. To było trochę dziwne.. Potem wstałem i miałem 200% mocy - powiedział Polak.
Najlepiej w piątkowych kwalifikacjach skakał Timi Zajc, a w sobotnim konkursie zobaczymy siedmiu Polaków. Warto dodać, że podczas kwalifikacji Karl Geiger wyrównał rekord skoczni.
Sobotni konkurs odbędzie się o godz. 16:30. Transmisja w Eurosporcie.