Ryoyu Kobayashi był objawieniem poprzedniego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Japończyk, który jeszcze rok wcześniej uplasował się w końcowej klasyfikacji na 24. miejscu, wywalczył Kryształową Kulę z ponad 700-punktową przewagą nad drugim Stefanem Kraftem. 13 wygranych konkursów, triumf w Turnieju Czterech Skoczni i brązowy medal MŚ w Seefeld. Co przyczyniło się do tak spektakularnego wybuchu formy?
Maciej Kot wyjaśnia jak mierzy się but skokowy. Za to można zostać zdyskwalifikowanym
Starty Kobayashiego wzięli pod lupę analitycy pracujący w sztabie reprezentacji Norwegii. Ich zdaniem Japończyk oddaje świetne skoki dzięki niestosowanemu nigdy wcześniej ułożeniu nart. "Kobayashi robi to używając odpowiednich mięśni. To wyjątkowo trudna technika, ponieważ wymaga odpowiedniej kontroli psychicznej" - stwierdził na łamach "Nettavisen" kierownik reprezentacji Norwegii Clas Brede Brathen.
Brathen przyznał, że stosowaną przez Kobayashiego technikę próbowano wprowadzić w norweskiej kadrze. "Trenowaliśmy to już latem, jednak wdrożenie tego modelu jest niezwykle trudne, a przypadku niektórych skoczków wręcz niemożliwe. Widzimy jednak, że przy niższych prędkościach najazdowych nasi zawodnicy nie tracą na końcowej odległości, jak było wcześniej" - zaznaczył Norweg.
Kierownik norweskiej kadry wyjawił też, że do nowych założeń treningowych, inspirowanych skokami Japończyka, przystosował się Daniel Andre Tande. To właśnie 25-latek był zwycięzcą konkursu indywidualnego w Wiśle, inaugurującego sezon 2019/2020.
"Z powodu kontuzji nie startował i nie trenował na skoczni. Zamiast tego poświęcił czas na naukę - jak to określamy - mechanizmu psychofizycznego, który stosuje Kobayashi. Wisła to jednak sam początek sezonu. Podczas kolejnych konkursów okaże się, czy skutecznie udało nam się odwzorować technikę genialnego Japończyka" - dodał Brathen.