Polska wie jak wygrywać, Michal Doleżal też już zwyciężał

Konkursów 21, miejsc na podium aż 16. Za trwającej trzy lata kadencji Stefana Horngachera Polska była najrówniejszym zespołem Pucharu Świata. Czy pierwsza "drużynówka" pod wodzą Michała Doleżala pokaże, że nic się nie zmieniło? Zawody w Wiśle w sobotę o godz. 16. Relacja na żywo na Sport.pl, transmisja w Eurosporcie.

To teraz omówmy twoje pierwsze trenerskie zwycięstwo z Polską.

- Żarty. W Planicy w drużynówce w pierwszej rundzie chłopaków startował Zbigniew Klimowski, a w drugiej rundzie ja, bo tak ustalił z nami Stefan. Ja tylko byłem na górze, bo w weekend w Planicy cały sztab się tam na zmiany pojawiał i puszczał naszych skoczków. Na pewno wiesz, że rok temu też tak robiliśmy.

Pamiętam.

- To nasza ładna tradycja. Wyszło tak, że wygraliśmy akurat drużynówkę, kiedy miałem przyjemność być na górze wśród trenerów. Ale szefem był Stefan.

To fragment rozmowy Sport.pl z Michałem Doleżalem zaraz po tym jak czeski trener zaczął pracę z naszą kadrą.

Martin Schmitt: To, co Adam zrobił było niesamowite. Wyniósł cały nasz sport na wyższy poziom

Zobacz wideo

W tej samej rozmowie wspominaliśmy, jak Doleżal wygrywał zawody Pucharu Świata w Wiśle jako trener Romana Koudelki. Przypomnijmy:

Michał, masz świetny sztab, masz sporo doświadczeń z pracy z Horngacherem i chyba masz już też pierwsze trenerskie zwycięstwa w Pucharze Świata?

- Jakie?

Choćby Romana Koudelki w Wiśle w 2016 roku.

- Roman to jest znakomity skoczek. Jego poziom w tamtym czasie był super. Już wcześniej wygrywał konkursy Pucharu Świata. Do Wisły przyjechaliśmy razem i pamiętam, że od początku skakał tam bardzo dobrze. Po treningach i kwalifikacjach wiedziałem, że są warunki i że prędkości na progu też są dobre, więc postanowiłem mu obniżyć najazd, za co Roman dostał dodatkowe punkty. Opłaciło się, te punkty pomogły wygrać, ale to zasługa Romana, a nie mój sukces, bo to on skakał i wygrał. Ja mu tylko pomogłem.

W porządku, ale zagrywka taktyczna była twoja, nie ustaliliście tego.

- No tak, nie dało się. On był na górze, czekał na swój skok, nie było kontaktu. Było ryzyko, mogło wyjść inaczej, ale czułem, że Roman jest w takiej dyspozycji, że i tak odleci.

Treningi przeciętne. Ale czy trzeba się przejmować?

Czy swoje pierwsze trenerskie zwycięstwo bez żadnego "ale" Doleżal może osiągnąć w sobotę?

Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki w piątkowych treningach i kwalifikacjach nie błyszczeli. To ich (będą skakać w podanej kolejności) trener wybrał do składu na sobotę.

Zsumowane, piątkowe wyniki osiągane przez tych zawodników Norwegii (Tande, Markeng, Lindvik, Johansson), Słowenii (Lanisek, Semenic, Zajc, P. Prevc) Austrii

(Aschenwald, Huber, Hoerl, Kraft), Niemiec (Freitag, Eisenbichler, Leyhe, Freitag), Japonii (Sato, Nakamura, J. Kobayashi, R. Kobayashi) i Polski, których trenerzy zdecydowali się wystawić w sobotę to tylko statystyki. Nasz zespół wie kiedy i jak trzeba się zmobilizować i skoczyć najlepiej. Nauczył się tego za kadencji Horngachera.

Przed przyjściem Austriaka nigdy nie odnieśliśmy drużynowego zwycięstwa i w całej wcześniejszej historii "drużynówek" w Pucharze Świata do podium doskoczyliśmy w sumie dziewięć razy. Natomiast pod wodzą Horngachera w Pucharze Świata Polska wystartowała w 21 konkursach zespołowych i aż 16 skończyła na podium, sześć wygrywając. Bardzo dobrze wyglądaliśmy też na imprezach mistrzowskich, gdzie na cztery starty zdobyliśmy trzy medale.

Takich wyników w trzech ostatnich sezonach nie osiągnął żaden inny zespół. Kiedy naszym trenerem był Horngacher, żadna inna drużyna nie stawała na podium Pucharu Świata tak często, a trzy medale na wielkich imprezach zdobyła jeszcze tylko Norwegia.

- Na pewno stać nas na podium. Musimy skakać lepiej niż w piątek. I spodziewam się, że będziemy - mówi Doleżal, który nie ukrywa, że pierwszego dnia rywalizacji na zdradliwej, pokrytej sztucznym śniegiem skoczni w Wiśle polecił swoim zawodnikom, by przede wszystkim na siebie uważali i nie odnieśli żadnej kontuzji. W sobotę, po zapoznaniu się z warunkami, koncentracja ma już się mocniej przesunąć w kierunku walki o metry.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.