Polska kadra skoczków z Doleżalem będzie jeszcze lepsza? "To korzystniejsze, niż gdyby Horngacher został"

Mamy sukcesy, pieniądze i świetnie działający system. Jesteśmy najlepsi i nie zamierzamy nikomu ustępować miejsca. Czy polskie skoki po świetnej erze Stefana Horngachera są gotowe, by wzbić się jeszcze wyżej? W piątek w Wiśle start nowego sezonu Pucharu Świata. Od godziny 16.30 treningi, o 18 kwalifikacje. Transmisja w Eurosporcie, relacje na żywo na Sport.pl

Pytanie do Dawida Kubackiego: "Będziesz skakał w nowych butach czy w tych niemieckich?"

- W poniemieckich - śmieje się Kamil Stoch.

Gdy chwilę wcześniej Kubacki stwierdza, że o gotowości kadry do inauguracji sezonu wszystko powiedzieli już Stoch i trenerzy, i gdy dodaje, że jemu pozostaje się tylko przywitać, Kamil mówi mu "Dzień dobry" i podaje rękę.

Stoch nie ma racji i ma rację

W czwartek lider kadry polskich skoczków dobrze się bawił podczas konferencji prasowej. Ale spoważniał, gdy padło pytanie czy jest - jak twierdzi Adam Małysz - tak ważny dla swojej drużyny, jak Robert Lewandowski dla piłkarskiej reprezentacji Polski. - Ta drużyna nie potrzebuje takiego lidera, nie potrzebuje kogoś, kto miałby się tak czuć - odparł. - Wszyscy jesteśmy na tym samym poziomie, każdy z nas powinien być i czuć się tak samo ważną częścią zespołu. Tylko w ten sposób możemy razem osiągać sukcesy - tłumaczył.

Stoch to trzykrotny mistrz olimpijski, mistrz świata indywidualnie i w drużynie, dwukrotny zdobywca Pucharu Świata, dwukrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni. Sam osiągnął kilka razy więcej niż jego koledzy razem wzięci. Porównywanie go do Lewandowskiego nie jest pozbawione sensu, on też "trafia" dla Polski najczęściej i w najważniejszych momentach. Ale i Kamil ma rację, stawiając na docenienie kolegów. Kubacki to przecież mistrz świata indywidualnie i w drużynie, to trzeci skoczek poprzedniego sezonu Pucharu Świata. Piotr Żyła to brązowy medalista MŚ indywidualnie i złoty w drużynie. To drugi zawodnik Turnieju Czterech Skoczni i czwarty skoczek ostatniej edycji Pucharu Świata. Maciej Kot to mistrz świata w drużynie, czwarty zawodnik TCS-u i piąty "generalki" PŚ, to człowiek, który wygrywał pucharowe konkursy indywidualnie i w zespole. Tak, jest wielka gwiazda Stoch i tak, są gwiazdy skaczące razem z nim.

Kręci się w głowie? Doleżalowi nie może

Oni wszyscy do spółki w trzy ostatnie zimy latali tak, jak drużyna polskich skoczków nie robiła tego nigdy wcześniej. Pod wodzą trenera Stefana Horngachera wystąpiliśmy w 97 konkursach Pucharu Świata, wygraliśmy 27, wywalczyliśmy 71 miejsc na podium. Druga w takim zestawieniu Norwegia miała 19 zwycięstw i 47 pozycji w Top 3. Liczby pokazują, jak Polska z ekipy aspirującej do czołówki zmieniła się w lidera, którego nikt nie może dogonić. Polska stała się w skokach marką. Niezawodną. W Pucharze Narodów miejsca: pierwsze, trzecie i znowu pierwsze. Na imprezach mistrzowskich: złoto MŚ Lahti 2017, złoto igrzysk Pjongczang 2018 i złoto MŚ Seefeld 2019. A do tego jeszcze przemiłe dodatki w postaci brązu MŚ 2017, srebra i brązu MŚ w lotach 2018 oraz brązu IO 2018 i srebra 2019.

Czytającemu może się zakręcić w głowę. A nie może Michałowi Doleżalowi. Czech przez trzy lata był prawą ręką Horngachera. Mieszkał z nim w pokoju, dbał o sprzęt skoczków, pomagał każdemu z nich dopasować technikę. Kiedy Austriak zdecydował się odejść do kadry Niemiec, chciał zabrać ze sobą Doleżala. Ale on - w odróżnieniu od Horngachera - wybrał sercem, a nie rozumem i został w Polsce.

Prezes już wie: dobra zmiana

Po lecie - Kubacki wygrał cykl Grand Prix, dobrze i bardzo dobrze skakali też Żyła, Stoch i Kot - mamy nadzieję, że Michał nawet nie tyle wskoczy w buty Stefana i te nie okażą się za duże, co że lecącej po sukcesy kadrze zainstaluje dodatkowy silnik.

Skocznia w Wiśle już prawie gotowa. Zobacz jak ją przygotowywano:

Zobacz wideo

- Wydaje mi się, że zmiana, która nastąpiła z inicjatywy Horngachera jest nawet korzystniejszą sytuacją, niż gdyby Horngacher został. Doleżal niebędący na smyczy działa jeszcze lepiej. Parę drobnych rzeczy zmienił i już kilka miesięcy pracy ekipy z nim w roli głównego trenera pokazało, że wszystko działa świetnie. Atmosfera w grupie jest bardzo dobra. Były bariery - językowa i mentalnościowa - których z Doleżalem nie ma - przekonuje w rozmowie ze Sport.pl prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner. 

A co, jeśli zabraknie twardej ręki?

Nie trzeba stale przebywać z naszą kadrą, by wiedzieć, że za Horngachera był - jak to ujął jeden z zawodników - reżim, a za Doleżala jest swoboda. Taka zmiana skoczków cieszy, to oczywiste. Tylko czy za jakiś czas nie okaże się, że w ekipie jednak brakuje twardej ręki?

- Stefan miał mocne zasady i chłopaki to zrozumieli, przyzwyczaili się. My cały czas staramy się utrzymywać minimalny dystans w pracy z wami, dziennikarzami. Widzisz, że to wygląda tak jak wtedy, kiedy szefem był Stefan? W naszej, wewnętrznej pracy też tak jest. Szanowane są wszystkie rzeczy, wszystkie zasady, które wypracowaliśmy ze Stefanem - mówi w rozmowie ze Sport.pl drugi trener kadry, Grzegorz Sobczyk. - Myślę, że jeśli jest w grupie troszkę luzu, to jest bardzo dobrze. My często jesteśmy napięci, stanowczy, a czasem trzeba złapać oddech, trochę przymknąć oko, pośmiać się. Wtedy grupa jest fajna - dodaje.

- Nie było żadnych większych problemów w naszej komunikacji. My jesteśmy już na takim etapie współpracy, że się dobrze znamy, wiemy kto czego oczekuje i potrzebuje. Zawsze chłopakom dokładnie tłumaczę dlaczego coś mają zrobić, co im to da, co ja chcę sprawdzić, co uzyskać. Sytuacje trudne dyskutujemy, decydujemy po naradach, w jakim kierunku ostatecznie idziemy. To nam się sprawdza - opowiada nam Doleżal.

Pieniądze? Muszą się znaleźć

Ze wszystkich rozmów wyłania się obraz kadry absolutnie świadomej swoich możliwości i działającej tak, by w pełni je wykorzystać. Nad skoczkami wciąż czuwa duży sztab fachowców. Jeden z nich zarabia nawet więcej niż trener główny, co zdradził nam Tajner. Chodzi o Haralda Pernitscha, speca od przygotowania fizycznego. To Austriak dobiera obciążenia treningowe każdemu zawodnikowi. Dba też o sferę mentalną, prowadząc Żyłę, Kota i Hulę w zajęciach z osłami. Ćwiczenia z tymi upartymi zwierzętami podobno uczą naszych zawodników m.in. cierpliwości. Jak mówi nam Żyła, pozwalają przejrzeć się w osłach jak w lustrze. 

- Trener główny wie, więc powiem - Pernitsch zarabia więcej. Po prostu powiedział, ile chce dostawać, a gdybyśmy się nie zgodzili, to nie pracowałby dalej z nami. To jest człowiek, który stawia warunki. Naszą rolą jest znaleźć pieniądze, skoro coś przynosi efekty - tłumaczy Tajner.

Nieustanna inwestycja i skrzydła nie do podcięcia

Takie podejście do "priorytetowej kadry polskiego narciarstwa" związek utrzymuje. Rocznie kadra A ma do swojej dyspozycji 3,2 mln złotych. Jeszcze cztery sezony wstecz, przed przyjściem Horngachera, kwota nie przekraczała dwóch milionów. W ostatnich latach związek kupił m.in. platformy dynamometryczne, setki metrów materiałów na kombinezony od dwóch wiodących producentów, specjalne kamerki do zainstalowania w tory najazdowe, a nawet urządzenie do badania składu ciała. Grupa korzysta też z dwóch tuneli aerodynamicznych - jednego dla zawodników i drugiego do testowania sprzętu. I coraz odważniej wprowadza w życie własne projekty, jak buty, które mają być za chwilę jedną z tajnych, polskich broni.

Marząc o idealnej zimie 2019/2020 wyobrażamy sobie, że o Puchar Świata walczyć będą Stoch, Kubacki i Żyła, że coraz bliżej tej trójki będzie Jakub Wolny, że do czołówki wróci Kot, że odbuduje się wyglądająca coraz lepiej i coraz bliżej współpracująca z kadrą A kadra B.

Ale to są skoki i trzeba pamiętać, że tu bardzo niewiele trzeba, by sytuacja zmieniła się nagle i diametralnie. - Pewnie wystarczy, że będzie konkurs, w którym żaden z naszych zawodników nie wejdzie do pierwszej "dziesiątki" i już się zrobi nieprzyjemnie. Ale poradzimy sobie z tym, że ktoś nam będzie podcinał skrzydła. Nauczyliśmy się, jak działać i w takich momentach - przekonuje Sobczyk. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli szybko sprawdzać czy to prawda.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.