Czołowy skoczek świata cierpi po upadku. "Prawdopodobnie nigdy nie będę w stanie przykucnąć"

Norweg Daniel Andre Tande zakończył poprzedni sezon już w lutym, po upadku na skoczni w Lahti. Doznał wówczas kontuzji kolana, który pozostawi ślad na całe jego życie, o czym opowiedział w rozmowie z Norweską Agencją Informacyjną (NTB).

Poprzedni sezon był dla Daniela Andre Tande bardzo trudny. Zaliczył trudny początek zimy i kompletnie nieudany Turniej Czterech Skoczni. Gdy wydawało się, że jego forma się poprawia, upadł na skoczni w Lahti i zakończył zmagania w Pucharze Świata. - Wielokrotnie żałowałem, że nie mogę być z nimi, zamiast siedzieć w domu - powiedział Norweg w rozmowie z NTB.

Zobacz wideo, w którym Adam Małysz zdradza, czym polscy skoczkowie zaskoczą rywali w nadchodzącym sezonie:

Zobacz wideo

Jak się okazało, kontuzja kolana, której wówczas doznał, zostawi ślad na całe jego życie. - Prawdopodobnie nigdy nie będę w stanie przykucnąć. To jest trochę denerwujące - powiedział. Tande zdaje sobie jednak sprawę, że podczas dojazdu do progu skoczni musi za każdym razem wykonywać przykuc. - Nie jest on wtedy jednak taki głęboki - dodał.

Tande w sierpniu doznał kontuzji, podczas zawodów w Courchevel. Zdaniem Norwega ten uraz nie powinien wpłynąć na jego przygotowania do zimy. - Znalazłem rozwiązania problemów, z którymi nie mogę sobie poradzić od dziesięciu lat. To te same wskazówki, które wdrażam za każdym razem, gdy o nich zapomnę. Posiadam książkę, w której zapisałem wszystko, o czym muszę pamiętać. Zawsze ufałem sobie i twierdziłem, że sam sobie z tym poradzę, ale nadal popełniałem te same błędy - podkreślił Daniel Andre Tande.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.