Polscy skoczkowie w ostatnich dwóch konkursach Letniego Grand Prix zaskoczyli wszystkich rywali zupełnie nowymi butami. W świecie skoków narciarskich wszyscy uzależnieni byli praktycznie tylko od jednej firmy, która dostarczała obuwie - firmy Rass. Często jednak buty nie były dokładnie takie, jak zamawiali nasi skoczkowie, bo trudno o wielką dokładność przy masowej produkcji. Polacy po długich poszukiwaniach znaleźli jednak firmę, która podjęła się tego niezwykle trudnego projektu, a nowinka technologiczna wprowadzona została już latem, by wywołać jeszcze większe zamieszanie u naszych konkurentów.
Nikt w świecie skoków nie mógł się tego spodziewać. We wrześniu Adam Małysz dodawał, że jeśli wszystko się uda, to będziemy mogli mówić o prawdziwej rewolucji w świecie skoków narciarskich.- Na miarę tego co, w Vancouver zrobił Simon Ammann, który zaskoczył rywali zakrzywionymi bolcami, które pozwalały lepiej prowadzić narty w powietrzu. - mówił. Na mniej niż miesiąc przed Pucharem Świata wszystko wydaje się być gotowe, a zagraniczne reprezentacje zaczynają podpytywać polską firmę o nasz nowy sprzęt.
Ewa Nagaba, właścicielka firmy "Nagaba": - Wszystko zaczęło się od kontaktu ze strony Adama Małysza, bo to on nas znalazł. Przyznam szczerze, że na początku wydawało mi się, że to jest jakiś żart. Myślałam, że ktoś próbuje mnie wkręcić, bo to ja rozmawiałam z panem Adamem jako pierwsza. Okazało się jednak, że po zaproszeniu z naszej strony Adam Małysz przyjechał do naszej firmy. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że to nie jest żart i faktycznie coś jest na rzeczy, a nasi skoczkowie naprawdę potrzebują butów.
- Właściwie pierwszy nasz kontakt miał miejsce w sierpniu zeszłego roku, ale w mediach pojawił się termin lutowy, bo wtedy byliśmy już pewni, że przystępujemy do pracy nad tym projektem. Od zeszłego sierpnia zaczęliśmy też przygotowywanie prototypów, które były testowane przez skoczków.
- Na początku były pewne obawy, bo jak składaliśmy pierwsze prototypy, to okazało się, że jest to bardzo trudne zadanie, ale w naszym zasięgu. I tylko dlatego poszliśmy krok dalej. Najpierw musieliśmy realnie ocenić możliwości swoje i naszych pracowników. Wszystko udało się jednak opanować.
- Dla nas najbardziej zaskakujące było to, że cały sztab szkoleniowy i skoczkowie zaufali nam od razu. Właściwie w ciemno. Pytałam dlaczego i twierdzili, że już po tym pierwszym prototypie wiedzieli, że potrafimy sobie poradzić z produkcją. Paradoksalnie, to my dłużej przekonywaliśmy siebie, że damy we wszystkim radę. Musieliśmy też zakupić jakieś urządzenia, ale w większości jest to niestety praca ręczna. Nie da się jej zautomatyzować.
- Do buta skokowego stosujemy specjalną skórę, którą my wewnętrznie nazywamy "wegańską". Jest ona produkowana w laboratorium i jest po prostu bardzo zaawansowana technologicznie. Ten materiał ma wszystkie właściwości skóry naturalnej. Jest on bardzo przyjazny i bardzo dobry w obróbce maszynowej. Ma także świetne parametry techniczne, dlatego postanowiliśmy zastosować go w bucie skokowym.
- Pierwszym etapem produkcji jest krojenie odpowiednich elementów ze wspomnianej skóry. Kolejnym jest zszywanie wszystkiego na maszynach bardzo podobnych do tych klasycznych (choć oczywiście one się od siebie różnią). Potem trzeba jednak przejść już do produkcji właściwej. I ona jest najbardziej pracochłonna. Do tego potrzebne jest tzw. kopyto drewniane bądź plastikowe, na którym właściwie budujemy całego buta.
- Oczywiście. To jest jeden z elementów tej personalizacji, na której tak wszystkim zależało. Na to położyliśmy największy nacisk. Wiadomo, że przy produkcji jednostkowej łatwiej o tę personalizację niż przy skali masowej. Można powiedzieć, że my już wiemy, jakie upodobania mają skoczkowie, i w jakich butach chcieliby skakać. Wsłuchujemy się we wszystkie preferencje, a potem staramy się przełożyć to na konkretnego buta.
- Tak, powiem nawet, że te buty są już wyprodukowane. Ale nie można powiedzieć, że temat jest zamknięty. My sami widzimy, że każda kolejna wyprodukowana przez nas para butów jest lepsza, a też mamy kilka ciekawych pomysłów, które chcielibyśmy zrealizować. Ten temat jest jak żywy organizm, dlatego jest jeszcze kilka elementów, które chcemy unowocześnić i poprawić.
- Mamy w zanadrzu coś ciekawego. W przyszłości zaskoczymy innym kolorem.
- Pojawiły się już pierwsze zapytania ze strony innych reprezentacji, a konkretnie osób, które zajmują się sprzętem. Było pytanie bodajże ze strony Rosji. Proces produkcyjny jest jednak na tyle złożony, że Polska ma wyłączność. Skupiamy się na kadrze A i kadrze B. W kolejce czekają kobiety, kadra juniorska i kombinatorzy norwescy. Mamy co robić, a wiadomo, że przede wszystkim chcemy zapewnić buty naszym skoczkom.
- Czas pokaże. My produkujemy także zwykłe buty do codziennego noszenia i nie chcemy tego zarzucić. Musimy pogodzić obie produkcje. A proces tworzenia butów do skoków bardzo zajmuje nasz czas. Trzeba zupełnie inaczej zorganizować produkcję.
- Tak! Temat okazał się bardzo ciekawy przede wszystkim dla kibiców. Ludzie zainteresowali się tym, że w Polsce można wykonać taki fajny projekt. To było bardzo miłe i na tym też nam zależało. Chcieliśmy, żeby po usłyszeniu nazwy naszej firmy ktoś ją kojarzył. Ale wzrost zainteresowania był dla nas czasem zaskakujący i śmieszny.
- Kiedyś Adam Małysz wspomniał, że sam doglądał produkcji butów, co jest prawdą. Zdarzyło nam się więc, że ktoś przychodził do naszego sklepu przy zakładzie i klienci pytali, czy może Adam Małysz jest dzisiaj w firmie. I to nie był pojedynczy przypadek (śmiech)! Ludzie czasem przyjeżdżali także do nas tylko po to, żeby z ciekawości zobaczyć firmę, która robi te buty. Mamy też świadomość, że zimą może być większe zainteresowanie.