W Czechach ruszyła akcja "Projekt Harrachov", mająca na celu zebranie środków na ratowanie skoczni w Harrachovie. Obiekty są obecnie w opłakanym stanie i nie ma szans na przeprowadzenie na nich jakichkolwiek zawodów. - Aktualnie na koncie znajduje się 149 tysięcy czeskich koron. Te środki będą najpierw przeznaczane na mniejsze skocznie, aby można było przechodzić kolejno do renowacji większych, zwłaszcza tej największej, o punkcie K znajdującym się na 185. metrze - informują organizatorzy zbiórki.
W całą akcję włączył się m.in. Adam Małysz. - Zgłosili się do mnie gospodarze skoczni, którzy widzą, co się dzieje i jak wygląda sytuacja. Kiedy poprosili, bym wziął udział w projekcie, nie wahałem się ani chwili. Nawet najmniejsze skocznie tam niszczeją, zawodnicy nie mają gdzie trenować, włączając dzieci. Sytuacja jest trudna. Byłem tam w zeszłym roku z rodziną, żeby zobaczyć, jak wyglądają obiekty. Powiem szczerze, że to jest jakaś tragedia - powiedział Małysz w rozmowie z Onetem. W historii konkursów na Certaku, zawsze można było liczyć na obecność polskich kibiców, szczególnie w latach największych sukcesów polskiego skoczka.
Małysz stara się przekonać polskich kibiców do zaangażowania w zbiórkę, ponieważ jego zdaniem na utrzymaniu tej skoczni w odpowiednim stanie zyskaliby nie tylko Czesi. Jak przyznał w rozmowie z Onetem, bez odpowiednich inwestycji skoki w Czechach padną, a już teraz nasi sąsiedzi mają ogromne problemy z popularyzacją tej dyscypliny w swoim kraju. Oprócz Małysza, udział w projekcie wzięli także czescy skoczkowie - Jakub Janda, Dalibor Motejlek i Pavel Ploc.