Wisła zarobiła najwięcej w historii i uznała, że stać ją na tańsze bilety na inaugurację nowego sezonu

Półtora miliona złotych wydała Wisła na organizację konkurów Pucharu Świata w skokach, które w listopadzie ubiegłego roku zainaugurowały sezon 2018/2019. Andrzej Wąsowicz, szef komitetu organizacyjnego zawodów, informuje, że mimo to w listopadzie bieżącego roku kibice zapłacą mniej za bilety. Ostatnio kosztowały one od 140 do 220 złotych, teraz ceny będą się wahały od 60 do 180 złotych. Sprzedaż ruszy już w poniedziałek 15 kwietnia.
Zobacz wideo

Organizatorzy konkursów Pucharu Świata dopiero co podsumowali sezon 2018/2019, a już planują prace i wydatki na kolejną zimę.

Głęboki ukłon Waltera Hofera

– Pod koniec marca w Planicy, przy okazji konkursów kończących sezon, spotkaliśmy się z Walterem Hoferem. Przyjechało nas, szefów różnych komitetów organizacyjnych, 17 – mówi w rozmowie ze Sport.pl Andrzej Wąsowicz. - Hofer podziękował wszystkim, a nas wyróżnił. Za hotel, za wyżywienie i za ogólną organizację. Nie było podziału na miejsca, ale wiem, że jesteśmy w ścisłej czołówce. Hofer podszedł do mnie i bardzo głęboko się ukłonił i podziękował za wszystko – dodaje szef PŚ w Wiśle.

- O tym, że jesteśmy wysoko oceniani świadczy kalendarz Letniej Grand Prix. Początkowo Wisły miało w nim nie być. W związku z obchodami stulecia istnienia Polskiego Związku Narciarskiego Wisła miała zrezygnować z organizacji na rzecz Zakopanego. Ale trenerzy, zawodnicy, wszyscy chcieli znowu inauguracji w Wiśle, bo się tu dobrze czują. I w końcu my zainaugurujemy cykl w lipcu, a w sierpniu w Zakopanem będą obchody jubileuszu PZN-u – tłumaczy Wąsowicz.

Pomogła pietruszka

Letnie skakanie najlepsi zawodnicy świata zaczną w Wiśle 19 lipca, zimowe - 22 listopada. Ustalono już, że na letnie zawody bilety będą kosztowały 40 i 100 złotych, a na zimowe – 60, 120 i 180 złotych. Sprzedaż ruszy 15 kwietnia w serwisie KupBilet.pl

Czy decyzja o obniżce cen jest spowodowana tym, że ostatnio na trybunach dało się zauważyć sporo wolnych miejsc? - Między innymi tak – mówi Wąsowicz. - Ale też niedawno byłem z żoną w sklepie i zobaczyłem, że pietruszka kosztuje 11 złotych za kilogram. Staramy się obniżyć ceny, żeby jak najwięcej kibiców przyszło, żeby ceny były dla ludzi przystępne – dodaje prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego. - Wszystko poprzedziliśmy kalkulacją, wiemy, ile będziemy musieli zapłacić za organizację zawodów i uznaliśmy, że możemy obniżyć ceny – tłumaczy.

Puchar Świata na stojaka

Sześćdziesiąt złotych za bilet na Puchar Świata w skokach to kwota raczej akceptowalna, nawet jeśli dotyczy miejsca stojącego. – Właśnie tak sądzimy. Ale spotkałem się już i z pochwałami, i z krytyką – mówi Wąsowicz. – W każdym razie przygotowaliśmy nowe rozwiązania. Od strony Szczyrku będzie stała trybuna z miejscami siedzącymi. Będzie ich tam dokładnie 2792. Do tego dojdą stałe trybuny, natomiast na dole, na placu zrezygnujemy ze stawiania trybun tymczasowych, tam po prostu wpuścimy 3,5 tysiąca ludzi na luzie, żeby mogli w dobrych warunkach oglądać zawody. Sumując wszystkie trybuny i plac będziemy mieli około 7,8 tysiąca miejsc – mówi Wąsowicz.

Teraz siatki, kiedyś trybuna jak w Innsbrucku

Kiedyś konkursy w Wiśle będzie mogło oglądać więcej ludzi. Stanie się tak po zbudowaniu kamiennej trybuny na 2-2,5 tysiąca widzów, wzdłuż zeskoku, po tej stronie, po której kibice oglądają zawody na dziko, zza ogrodzenia i zza drzew. Ale zbudowanie trybuny podobnej do tych ze skoczni w Bergisel w Innsbrucku to melodia dalszej przyszłości. - Powiem uczciwie, że są ważniejsze sprawy. Najważniejsza to siatki chroniące zawodników od wiatru – mówi Wąsowicz.

Siatki były rozciągnięte w listopadzie ubiegłego roku, ale wtedy obiekt korzystał z nich na zasadzie wypożyczenia, po wpłaceniu kaucji. Wszystkie wydatki – m.in. na siatki, na wyprodukowanie śniegu, na utwardzenie zeskoku, na postawienie trybun i wynajęcie ochrony – Wisła miała duże. – W zaokrągleniu wydaliśmy 1,5 mln złotych – mówi Wąsowicz.

Nie trzeba pytać czy inwestycja się zwróciła, skoro szef PŚ w Wiśle już powiedział, że przeprowadzone kalkulacje pozwoliły obniżyć ceny biletów na inaugurację kolejnego sezonu. – Muszę panu powiedzieć, że wynik ekonomiczny przeszedł moje najśmielsze oczekiwania – mówi Wąsowicz. Zarobionej kwoty prezes ujawniać nie chce. – Powiem tylko, że to nasz najlepszy wynik, że nigdy wcześniej nie zarobiliśmy więcej. Jestem prezesem Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego, przyjąłem taką zasadę, że kwotę, którą wypracujemy na organizacji Pucharu Świata, dzielimy między wszystkie nasze kluby. Mamy ich 17. A więc cieszymy się my, organizatorzy, i cieszą się wszystkie nasze kluby – wyjaśnia.

700 wolnych miejsc każdego dnia. Przez ceny i błąd z internetem

Za kilka miesięcy Wisła może zarobić więcej, mimo obniżenia cen biletów. – W ubiegłym roku popełniliśmy błąd. Za wcześnie zakończyliśmy sprzedaż biletów przez internet. Nie wolno tego robić dwa tygodnie przed imprezą. Teraz już wiemy, że w internecie trzeba sprzedawać do końca. To jedna sprawa. A druga to ceny biletów. Powiem uczciwie, że grzmiałem na moje koleżanki i na moich kolegów, że za drogie te bilety były. Czasy są takie, że ludzie muszą się liczyć z każdym groszem. Wyszło tak, że każdego dnia mieliśmy po około 700 wolnych miejsc – mówi Wąsowicz.

Teraz dla kibiców ma być i taniej, i bardziej komfortowo, a że polscy skoczkowie są cały czas na topie, to Wisła będzie liczyła na komplet widzów na trybunach.

- Wpuścimy więcej ludzi na plac dzięki rezygnacji z trybun siedzących. Dla kibiców postawimy drugi telebim, bo wiemy, że ten na skarpie jest za daleko, a ludzie muszą móc na bieżąco obserwować noty, odległości, punkty za wiatr. Mamy jeszcze kilka pomysłów na zimę, ale będziemy o nich mówić bliżej sezonu – kończy Wąsowicz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.