22-letni Przemysław Kantyka postanowił zakończyć karierę skoczka narciarskiego. Ostatnim latem zdobył punkty w ramach Letniego Grand Prix, ale zimą nie prezentował się najlepiej: w Wiśle nie przebrnął przez kwalifikacje, za to w Zakopanem awansował do konkursu, ale zajął dopiero 48. miejsce. To spore rozczarowanie, bo na mistrzostwach świata juniorów zajmował 10. (2015) oraz 12. miejsce (2016). W Pucharze Kontynentalnym również nie odnosił sukcesów, najwyżej w klasyfikacji generalnej był w sezonie 2017/18 (40. miejsce).
W rozmowie z portalem skijumping.pl przyznał, że jednym z głównych powodów tej decyzji były stany depresyjne, które go dopadły minionej zimy. - Jestem osobą, którą dotknęły problemy zdrowotne, co w dużej mierze zaważyło na tym, aby zaprzestać dalszych prób kontynuowania kariery skoczka. Brak sukcesów nie pomagał. Nie miałem czegoś, co podpierałoby mnie przy tym wszystkim. Przytłaczało mnie to coraz bardziej i nie wiem czy poradziłbym sobie z tym w kolejnych latach. Dzięki pomocy partnerki, rodziny, pani Magdy Wieczorek i psycholog Joanny Świerczek udało mi się z tego wyjść. Zawsze dawałem z siebie wszystko i nie chcę ryzykować nawrotu choroby, pozostając sportowym średniakiem - powiedział.
Kantyka nie ukrywa, że duży wpływ na zakończenie kariery miał także brak pieniędzy, które obiecywał Polski Związek Narciarski. - Jestem na takim etapie życia, na którym większościowo odciąłem się od pieniędzy rodziców. Owszem, otrzymywałem od nich pomoc, ale chciałem się usamodzielnić i żyć na własną rękę. Mieszkam z dziewczyną, ale bywało naprawdę ciężko wobec braku obiecanego wsparcia dla kadry B - przyznał. Gdyby jednak nie pomóc jego taty, polski skoczek miałby problemy już podczas minionej zimy. - Mój tata prowadzi sklep spożywczy. Widział jak bardzo chodzę skołowany i zrezygnowany. Dostrzegał, że dopadają mnie stany depresyjne, więc postanowił zaoferować pomoc finansową, abyśmy dociągnęli tę zimę do końca. Owszem, w kadrze mamy zapewniony sprzęt, organizuje się nam obozy treningowe i wyjazdy na zawody, natomiast chodzi o pieniądze na życie poza skocznią. Wielu członków kadry B ma już rodziny, a brakuje środków na tak podstawowe aspekty jak paliw - opowiadał Kantyka.
Były już polski skoczek nie zamierza rozstawać się całkowicie ze skocznią, chcąc pozostać w skokach w roli trenera. - Nadal lubię ten sport i mam nadzieję, że uda mi się rozwinąć w kierunku szkoleniowym, bo chciałbym pozostać w tym środowisku. Czegoś zdążyłem się nauczyć, chcę nadal się kształcić, więc planuję przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie. Zamierzam pokazywać adeptom, na bazie swoich przeżyć, jak czerpać radość z uprawiania sportu i nie powielać moich błędów. Kto wie? Być może kiedyś to ja doprowadzę kogoś do sukcesu?