Polska pierwszy raz w historii wygrała konkurs drużynowy i drugi raz w historii sięgnęła po Puchar Narodów. Przed sobotnim konkursem drużynowym najwięcej pytań pojawiało się wokół najlepszego polskiego skoczka, czyli Kamila Stocha. 31-latek w ostatnich tygodniach nie radził sobie najlepiej, a w dodatku w serii próbnej oddał skok, który mógł zaniepokoić nawet największego optymistę. Skoczek poleciał tylko 174,5 metra, a w pierwszej fazie lotu miał ogromne problemy.
- Na szczęście to wydarzyło się w serii próbnej, później miałem jednak jeszcze dwa skoki, na którym. Wiadomo, że w konkursie trzeba było oddalić wszystkie myśli związane z tym czy wyjdzie - mówi Kamil Stoch.
Kamil Stoch w sobotnim konkursie latał 227 i 221 metrów i pewnie wygrywał swoją grupę skoczków, bo Stefan Horngacher zdecydował, że tym razem pojedzie nie w czwartej a w drugiej grupie. Miało to pomóc Stochowi i ściągnąć z niego odpowiedzialność za wynik całej drużyny.
- Jestem bardzo zadowolony ze swoich prób. Wiadomo, że nie jestem. w jakiejś super formie. Uważam jednak, że dzisiaj zrobiłem wszystko co mogłem i byłem częścią tej drużyny. Pewnie miało znaczenie też to, że jechałem w drugiej grupie. To na tym ostatnim jest największa presja i stres. Wiadomo, że tam na górze słychać ile ktoś skoczył. Jeśli w głowie jest niepewność, to trudno sobie z tym poradzić. Cieszę się, że wspólnie osiągnęliśmy cały sukces, bo to też sukces drużyny - dodał Stoch
Ostatni konkurs sezonu rozpocznie się w niedzielę o godzinie 10. Relacja w Sport.pl, transmisja w Eurosporcie. Wystartuje w nim 30 najlepszych skoczków sezonu.