Skoki narciarskie. Organizatorzy wystraszyli się rekordów? Dodatkowa belka w Planicy, aż dwa metry niżej

Organizatorzy zawodów w Planicy zdecydowali o dobudowaniu dodatkowej belki startowej! To odpowiedź na skok czwartkowy lot Ryoyu Kobayashiego, który z pierwszej belki lądował zaledwie 3,5 metra bliżej niż rekord skoczni. W Planicy zapowiadane są świetne warunki nawet w czwartek, a to również efekt przesunięcia konkursu względem poprzednich lat. Relacja z zawodów od 14.30 w Sport.pl, transmisja w Eurosporcie.
Zobacz wideo

Ryoyu Kobayashi sprawił problemy organizatorom Pucharu Świata. Jeszcze wczoraj pisaliśmy, że Japończyk z pierwszej belki poleciał 248 metrów i może to oznaczać niebezpieczeństwo dla skoczków na najbliższe dni finału Pucharu Świata. W czwartkowe późne popołudnie organizatorzy PŚ w Planicy zdecydowali o dobudowaniu dodatkowej belki startowej, która znajdzie się dwa metry poniżej dotychczasowej belki numer 1.

Biorąc pod uwagę, że Ryoyu Kobayashi aż tak daleko poleciał z pierwszej belki, pojawiało się pytanie, co zrobią organizatorzy, jeśli wiatr w najbliższych dniach będzie jeszcze silniejszy. Okazuje się, że nad sprawą od razu pomyślał Jelko Gros, czyli projektant skoczni, a w ten weekend pełni również rolę kierownika zawodów  – Znaleźliśmy rozwiązanie. Dobudujemy belkę startową dwa metry poniżej najniższej dotychczasowej – mówi w rozmowie z Jaką Lopaticiem ze siol.net.

Belka dwa metry niżej

Oznacza to, że skocznia doczeka się rozbiegu nawet nie 0, a minus 1. Co ciekawe, belki na Letalnicy nie są równomiernie rozłożone. Miedzy belką 1, a 2 jest około 80 cm różnicy, a między belką 2 i 3 jest już ponad metr. Najniższa będzie teraz oddalona około dwa metry od ostatniej „starej”, czyli jury dostanie naprawdę sporo zapasu i pewne ryzyko manewru, gdyby wiatr pod narty oscylował w okolicach 2 m/s pod narty.

Warto też pamiętać, że tzw. gate factor, czyli współczynnik punktów za obniżoną belkę wynosi w Planicy 8,64 pkt za każdy obniżony metr. Właśnie dlatego Kobayashi skaczący w kwalifikacjach z pierwszej belki miał dodawane  42,4 pkt, skaczący z drugiej belki Eisenbichler miał dodane 36,1 pkt, a jadący z trzeciej Zajc miał dodane tylko 27 pkt (co ciekawe, zawodnik dostał aż trzy noty po 20 punktów).

Takie warunki? Raz na pięć lat

W Planicy dobre warunki, czyli wiatr pod narty są zwykle do godziny 14. Później słońce zaczyna zachodzić nad szczytami gór i zupełnie zmieniają się warunki nośne. Okazuje się jednak, że w czwartkowe popołudnie dalej wiało pod narty, a podmuchy osiągały średnią siłę około 1,5 m/s. To zmusiło organizatorów konkursów do dodatkowej pracy. Jakby tego było mało, piątkowy konkurs został przesunięty, bo zwykle rozpoczynał się o godzinie 15, a teraz wystartuje pół godziny wcześniej, czyli w momencie gdy nad skocznią będzie świecić jeszcze słońce.  - Specjalista od pogody twierdzi, że takie warunki zdarzają się raz na pięć lat. Zrobimy wszystko, by to wyzwanie nie było problemem – dodaje Gros.

Planica pragnie, by nieoficjalny rekord świata w długości lotu wrócił do Słowenii, ale ze względów bezpieczeństwa po prostu trzeba było dorobić belkę, bo gdyby wiatr był za silny, to FIS mógłby nawet przerwać zawody. Obecnie nieoficjalny rekord długości lotu wynosi  253,5 metra i został ustanowiony na skoczni w Vikersund. Rekord Planicy jest o dwa metry krótszy, Czwartkowe skoki pokazują, że w tym roku jest po prostu szansa na nowy rekord i to nawet mimo dorobionej belki. O tym, jak należy polecieć, żeby ten rekord pobić i jakie powinny być warunki, pisaliśmy tutaj

Więcej o:
Copyright © Agora SA