Polska po trzech grupach prowadziła w konkursie drużynowym na skoczni w Oslo po kapitalnym skoku Dawida Kubackiego. W czwartej grupie znakomitym lotem popisał się jednak Norweg Robert Johansson, który pofrunął aż 144 metry, 135 metrów skoczył z kolei Markus Eisenbichler. Niestety, Kamil Stoch poleciał tylko 112 metrów, a Polska spadła z pierwszego na czwarte miejsce.
Stoch wziął jednak winę na siebie i nie szukał usprawiedliwienia w niestabilnych i niebezpiecznych warunkach. - Szanse są zawsze, ale niewykorzystane przeze mnie. Źle się odbiłem, ja dzisiaj zawaliłem i nie jestem zadowolony, że kolejny raz w drużynie mi się to przytrafia - mówił Kamil Stoch dla Eurosportu.
Niestety, fatalny skok Stocha oznacza również spadek w klasyfikacji Raw Air. Polak po prologu był wiceliderem, ale teraz spadł na 11. miejsce i w tym momencie traci już 53,2 pkt do prowadzącego Johanssona. Przed skoczkami jeszcze 13 prób liczących się do Raw Air.