- W Zakopanem trenuje perełka urodzona w 2001 roku. To czysty talent, widać, że ma zadatki na naprawdę wielką zawodniczkę. Jest lepsza od wielu chłopców w jej wieku. W kategorii młodzików urodzonych w 2001 roku na pewno mieściłaby się w pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej. – mówił Jan Szturc w rozmowie ze Sport.pl sześć lat temu. O kim? O Kamili Karpiel.
Z pierwszym trenerem w karierach m.in. Adama Małysza i Piotra Żyły rozmawialiśmy podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme. Tam medale wielkich imprez zaczął kolekcjonować Kamil Stoch. Tam po raz pierwszy w historii rozegrano konkurs mieszany w ramach mistrzostw świata.
Mistrz Stoch oraz Kubacki, Piotr Żyła i Maciej Kot, którzy razem ze Stochem zdobyli na tamtych mistrzostwach brąz w „drużynówce”, tylko oglądali, jak w historycznych zawodach skaczą inni. Szturc żałował, że siostra Żyły zamiast skoków wybrała snowboard, bo gdyby postawiła na ten sport, co brat, to może łatwiej byłoby nam skompletować mieszany zespół. Już wtedy wszyscy żałowaliśmy, że Polski Związek Narciarski odpowiednio wcześnie nie postawił na szkolenie dziewcząt.
Minęło sześć lat i nadal żałujemy. Na szczęście już trochę mniej, bo w Seefeld Polki wreszcie zadebiutowały w mistrzostwach świata. W konkursie indywidualnym Karpiel zajęła 23. miejsce, najwyższe w historii swoich startów w gronie seniorek. O rok starsza Kinga Rajda była 34. - To pokazuje, że warto stawiać na kobiece skoki. Uwierzyłem w naprawdę dobry wynik w sobotnim konkursie mikstów. Wiem, że Horngacher i Małysz myślą o wystawieniu najmocniejszych, a chłopaki są chętni - mówił prezes Apoloniusz Tajner.
- Mikst to będzie nagroda za cały sezon. Naprawdę bardzo dużo ciężkiej pracy włożyłyśmy w to, żeby być tu, gdzie teraz jesteśmy – mówiła nam Karpiel.
Ta dziewczyna ciągle się śmieje. Ma tyle energii, że pewnie w mikście mogłaby skoczyć za naszą całą czwórkę. Ale świetnie, że to nie ona musi być liderką. Bardzo dobrze, że Karpiel i Rajda rzeczywiście dostaną nagrodę. - Na pewno bym chciała, żeby Kamil był w składzie, to wiadomo – mówił Kamila kilka dni temu. I Kamil w składzie będzie. A razem z Kamilem będzie Dawid.
Mistrz świata Kubacki wystartuje w drugiej grupie. Wicemistrz Stoch – w czwartej. Konkurs zacznie dla nas Rajda, a Karpiel pokaże się między bohaterami szalonego piątku.
Czy profesorowie Kubacki i Stoch pokażą, że błyskawicznie opanowali emocje, jak przystało na mistrzów? - Oni zawsze muszą być gotowi, żeby skakać. Kamil od początku mówił, że chce w mikście wystartować. Dobrze. Dla dziewczyn ten konkurs to szansa. Obie skaczą nieźle, drużyna może być w „ósemce” i będzie stypendium dla dziewczyn. Myślę, że chłopaki im pomogą – mówi Adam Małysz.
- Jeżeli będzie jakieś świętowanie, to tylko symboliczne. Z Kamilem do startu w mikście podejdziemy na sto procent – zapowiadał Kubacki.
Na jaki wynik w gronie 13 ekip może liczyć Polska? Miejsce w „ósemce” powinno być celem minimum. Wygląda na to, że mocniejsze od naszej są tylko ekipy Austrii, Niemiec, Norwegii, Japonii i Słowenii.
O medalu na razie nie możemy marzyć. Nawet gdyby w sobotę w Seefeld znów miały się dziać cuda. Ale też pewne jest, że to będzie nasz najlepszy występ w mikście w historii. Do tej pory zaliczyliśmy tylko jeden taki start. W grudniu 2013 roku w Pucharze Świata w Lillehammer Stoch, Maciej Kot, Joanna Szwab i Magdalena Pałasz zajęli ostatnie, 14. miejsce. Wtedy słabo skoczył Stoch, ale skazani na zamknięcie stawki byliśmy głównie przez bardzo słabe wyniki 16-letniej Szwab (przedostatnia nota) i 18-letniej Pałasz (rezultat trzeci od końca).
Cóż, choć szkoda, że nie więcej i nie szybciej, to dobrze, że od tamtego czasu trochę w naszych kobiecych skokach jednak się zmieniło.