Skoki narciarskie. Chcieli rozbić reprezentację Polski od środka? Wojna psychologiczna uderzyła w Niemców

Ogłoszenie odejścia Wernera Schustera z Niemiec mogło być próbą wprowadzenia zamieszania wewnątrz reprezentacji Polski, bo Horngacher jest głównym kandydatem na to stanowisko. Okazało się jednak, że to Niemcy wpadli w wielki kryzys, a w sobotę mogą stracić kluczowe punkty w walce o Puchar Narodów. Sobotni konkurs drużynowy o godzinie 16. Transmisja w Eurosporcie, relacja w Sport.pl
Zobacz wideo

Tuż przed trzema konkursami lotów w niemieckim Oberstdorfie Werner Schuster ogłosił, że po sezonie kończy przygodę z reprezentacją Niemiec. Od razu wywołało to lawinę komentarzy związaną z ewentualnym przejściem Stefana Horngachera do Niemców. Zarówno polskie, jak i niemieckie media wręcz eksplodowały, a na pytanie związane z austriackim trenerem musieli odpowiadać wszyscy. Także polscy skoczkowie, których pytania po prosty irytowały.  Jeśli konferencja Schustera była nakierowana na wywołanie zamieszania w polskiej drużynie, to na pewno to się udało, ale tylko połowicznie. Polacy szybko opanowali kryzys informacyjny. Zupełnie inaczej jest z Niemcami. 

Niemcy zamieszali u siebie

Niemcy mogli być zadowoleni z wygranej bitwy w wojnie psychologicznej, ale nie wzięli pod uwagę… dyspozycji swoich skoczków, którzy po jasnej deklaracji Austriaka jakby stracili motywację i zapał do osiągania dalszych sukcesów. Jeśli słowa Schustera miały podziałać mobilizująco na ostatnią część sezonu, to nic z tego nie wyszło. Niemcy od sześciu konkursów totalnie zawodzą i zaraz mogą stracić także szanse na zwycięstwo w Pucharze Narodów. W sześciu ostatnich konkursach Niemcom aż cztery razy nie udawało się przekroczyć 100 punktów do Pucharu Narodów. Dla porównania Polakom zdarzyły się tylko dwa takie konkursy, ale w całym sezonie! 

Schuster skonsolidował Polaków 

Z kolei wizja ewentualnego odejścia Horngachera jeszcze bardziej skonsolidowała polską drużynę. Austriak zaczął impulsywnie reagować na każde wydarzenia na skoczni, choć z reguły dość spokojnie przyjmował to, co dzieje się na zawodach, a tradycyjnym obrazkiem było przybicie piątki z asystentem Grzegorzem Sobczykiem, i to niezależnie od wyniku.  Być może Horngacher chce w ten sposób pokazać przywiązanie do naszej drużyny. Adam Małysz opublikował nawet zdjęcie, na którym uśmiechnięty Austriak niesie narty za Piotrem Żyłą. - Piotrek ma nowego pomocnika, czy ten gość miał by nas opuścić? - pyta retorycznie Małysz. 

 

Dodatkowo w zdecydowanie lepszej formie znalazł się ostatnio Jakub Wolny (szósty w Oberstdorfie i 12. kwalifikacjach w Lahti. W piątkowych skokach w Lahti nieźle skakał też Maciej Kot, który pokazał, że nadal może skakać na poziomie czołowej "15" i jeszcze nie złożył broni w walce o skład na mistrzostwa świata.

Niemcy odpuszczają Puchar Narodów?

W sumie w sześciu ostatnich konkursach Polacy zdobyli aż 860 punktów, a Niemcy tylko 484. W tym momencie biało-czerwoni maja już 414 punktów przewagi w ogólnej klasyfikacji Pucharu Narodów. Co więcej, do Lahti nie przyjechał najlepszy ostatnio z Niemców Markus Eisenbichler. Strata może więc być kosztowna, bo w sobotę zaplanowano konkurs drużynowy, bardzo istotny dla klasyfikacji Pucharu Narodów. Zwycięstwo w nim premiowane jest 400 punktami (drugie miejsce  - 350, trzecie – 300, czwarte - 250 itd.)

Gdybyśmy wzięli pod uwagę wyniki z kwalifikacji, to najlepsza byłaby Austria (484,9 pkt). Druga Norwegia (482,3), a Polska trzecia. Niemcy nadal pogrążają się w przeciętności, bo gdyby kwalifikacje miały być drużynówką, to zawodnicy wspólnie zajęliby dopiero piąte miejsce (432,4).

W sobotniej drużynówce Polacy wystąpią w składzie: Jakub Wolny, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.