Stefan Horngacher zostanie w Polsce? Oferta Polski przebija niemiecką

Stefan Horngacher jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji. Ostatnie wywiady pokazują, że bliżej mu do Niemiec, ale oferta Polski może okazać się bardziej korzystna. Wbrew plotkom krążącym po Internecie, żona Horngachera wolałaby, żeby ten pracował w Polsce.
Zobacz wideo

W mediach pojawia się mnóstwo informacji dotyczących przyszłości Stefana Horngachera. Niemieccy dziennikarze są już niemal pewni tego, że Austriak będzie ich szkoleniowcem od sezonu 2019/2020, w Polsce emocje są jeszcze większe, bo nasza kadra może stracić trenera, który w ciągu ostatnich trzech sezonów wprowadził polską drużynę na mistrzowski poziom i doprowadził do największych sukcesów w historii. 

Ostatnio można przeczytać mnóstwo spekulacji dotyczących Horngachera, ale prawda jest taka, że ogłoszenie odejścia Wernera Schustera zmienia niewiele. DSV dobrze wiedziało, że austriacki trener odejdzie i już kilka miesięcy temu rozpoczęło starania o Stefana Horngachera, który w marcu 2018 tylko o rok przedłużył umowę z Polskim Związkiem Narciarskim. Nasza federacja również przedstawiła swój plan i propozycję trenerowi. 

- Niemcy i Polacy złożyli już oferty, Horngacher ogłosi decyzję po mistrzostwach świata, ale PZN pozna ją wcześniej. Adam Małysz, Apoloniusz Tajner i Horngacher spotkają się w hotelu w miejscowości Telfs (tam stacjonować będzie nasza drużyna - przyp. red) jeszcze w czasie mistrzostw i tam zapadną ostateczne decyzje - słyszymy od dobrze zorientowanej osoby z naszej kadry. 

Co oferuje Polska?

PZN przedstawił Horngacherowi ofertę trzyletniego kontraktu, czyli do igrzysk olimpijskich, które w 2022 roku odbędą się w Pekinie. Oznacza to po prostu, że ponowiona została oferta, którą związek przedstawił Austriakowi rok temu w Pjongczangu. Wszystkie szczegóły zostały także omówione na spotkaniu, do którego miało dojść w czasie Pucharu Świata w Zakopanem.

Kwestią decydującą na pewno nie będą sprawy finansowe. Wszystkie negocjacje ze Stefanem Horngacherem dotyczą funkcjonowania i przyszłości kadry, pieniędzy i realizacji pomysłów na innowacje i budżetów dla kadr. Nieoficjalne plotki podają, że Stefan Horngacher zarabia w Polsce około 12 tysięcy euro miesięcznie, a gdy dodamy do tego premie za sukcesy (a te są spore), to suma jest zdecydowanie wyższa (wychodzi wówczas ponad 15 tysięcy euro), a przy nowej umowie prawdopodobnie też mógłby liczyć na podwyżkę. Horngacher zawsze jednak podkreślał, że wypłata jest na ostatnim miejscu i właściwie nigdy nie rozmawiał ze związkiem o pieniądzach. Wiedział, że i tak dojdzie do porozumienia.

Niemcy również przedstawili ofertę Horngacherowi. Nieznana jest długość kontraktu, ale mówi się o ofercie do igrzysk z ewentualnym przedłużeniem do kolejnych igrzysk olimpijskich. Później Austriak mógłby liczyć również na zatrudnienie w strukturach związkowych, czyli de facto nie musiałby się martwić o pracę aż do emerytury.

Żona Horngachera woli Polskę?

W mediach pojawiają się też informacje, że żona szkoleniowca naciska na wybór Niemiec - jest to jednak nieprawda. Paradoksalnie, pracując w Polsce Stefan Horngacher spędza więcej czasu w domu, niż gdyby miał pracować w Niemczech. Latem kadra trenuje w systemie tydzień obozu, na którym jest Horngacher, i tydzień odpoczynku, gdy zawodnicy trenują w domu. Wtedy Austriak przebywa w Niemczech, a trening koordynowany jest przez asystentów. 

Podobnie jest zimą, bo Stefan Horngacher spotyka się z naszymi zawodnikami dopiero w miejscu rozgrywania zawodów. Dociera na nie służbowym samochodem, który dostał od jednego ze sponsorów Polskiego Związku Narciarskiego. Austriak po zawodach wraca do swojego Hinterzarten, a nie jedzie ze skoczkami do Polski.

Często pojawiający się argument, jakoby Horngacher chciał wrócić do Niemiec, bo męczy go rozłąka z rodziną, jest po prostu nieprawdą. - Horngacher nie ma wynajętego mieszkania w Polsce. Wraca do domu po zawodach. Inaczej jest w przypadku Aleksandra Stoeckla, który osiedlił się w Norwegii, a jego dziecko chodzi tam do przedszkola - mówi nam Kuba Kot. 

Co więcej, jak udało nam się dowiedzieć, żona Stefana nawet wolałby, żeby jej mąż kontynuował pracę w Polsce, bo po prostu... ma więcej czasu dla rodziny. W przypadku pracy dla federacji DSV Horngacher na co dzień koordynowałby także szkolenie kadr regionalnych i nie byłoby go w domu nawet częściej niż w przypadku pracy dla Polski, bo do tradycyjnych obozów doszłyby także inne obowiązki. 

Nie pieniądze, a sukcesy

Wiele wskazuje na to, że Horngacher w Polsce mógłby zarobić nawet więcej niż w Niemczech, ale on bardziej koncentruje się na potencjale zawodników i szansie na odnoszenie sukcesów. PZN rozmawiając z Horngacherem podkreślał, że w Polsce ma gwarancję osiągania sukcesów przynajmniej do najbliższych igrzysk. Doskonale wiadomo jednak, że biało-czerwoni są obecnie najstarszą drużyną w czołówce Pucharu Świata. Kamil Stoch w maju skończy 32 lata, Piotr Żyła 32 lata skończył już w styczniu, a Stefan Hula we wrześniu będzie już miał 33 lata. Ponadto Dawid Kubacki wkrótce kończy 29 lat, a Maciej Kot 28. Najmłodszym zawodnikiem kadry A jest Jakub Wolny, który w maju skończy 24 lata. 

Niestety, sytuacja na zapleczu nie jest najlepsza, bo Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka wkrótce kończą 25 lat i nie potrafią wrócić do swoich najlepszych skoków. Nieco lepiej wygląda 19-letni Paweł Wąsek, który zajął szóste miejsce na juniorskim czempionacie, ale w Pucharze Świata nie był w stanie awansować do żadnego z trzech konkursów lotów. W tym sezonie dobrych skoków nie pokazuje także 18-letni Tomasz Pilch, który ma problemy techniczne, podobnie jak 20-letni Bartosz Czyż, który ostatnio nie radzi sobie nawet w konkursach rangi FIS Cup. 

Dużo lepiej sytuacja wygląda właśnie w kadrze Niemiec. Mimo że w ostatnich konkursach skoczkowie Wernera Schustera wypadają bardzo źle, to ogólny potencjał ich kadry jest zdecydowanie wyższy. Najstarszym zawodnikiem jest 31-letni Severin Freund. Markus Eisenbichler ma 29 lat, Richard Freitag wkrótce skończy 28 lat, a Stefan Leyhe 27. Niemcy mają także zaledwie 23-letniego Andreasa Wellingera, który już jest mistrzem olimpijskim. Niemcy zostali ostatnio także drużynowymi mistrzami świata juniorów w Lahti, a świetnie na imprezie wyglądał 18-letni Luca Roth, duży potencjał ma także 18-letni Philip Raimund i 20-letni Constantin Schmid, a to nie wszyscy skoczkowie pokazujący się w Pucharze Świata. Widać po prostu, że w przypadku pracy dla Niemiec Horngacher mógłby zbierać owoce systemu skoków, który sam współtworzył w latach 2006-2016. 

W Niemczech dostanie mniej na zachcianki?

Stefan Horngacher słynie z innowacyjnego podejścia do treningu. To on w naszym kraju wprowadzał testy na platformie dynamometrycznej i nawiązał ścisłą współpracę z austriackim profesorem Haraldem Pernitschem, dzięki której trening skoczków jest dopasowany do ich aktualnego stopnia zmęczenia, przez co jest bardziej efektywny.

Szkoleniowiec wykorzystał także małe kamerki sportowe do analizowania pozycji dojazdowej i otworzył naszej drużynie drzwi do skakania w najlepszych kombinezonach. To wszystko jednak sporo kosztuje, a Horngacher w przekonywaniu PZN-u do inwestycji bywa zwykle nieprzyjemny, zdarza mu się także uciekać do szantażu. On po prostu wymaga. Ostatni rok jednak pokazał, że Polski Związek Narciarski zgodził się na większość zmian zaproponowanych przez Austriaka, dlatego może liczyć na to, że w przyszłości będzie podobnie. 

Trudno powiedzieć, czy pozyskiwanie pieniędzy z DSV będzie równie łatwe. Co ciekawe, mocno roszczeniowa postawa Horngachera nie podobała się wielu osobom w niemieckiej federacji, jeszcze w czasie gdy trener pracował dla niej. Dziś jednak wszyscy przekonali się, że duże inwestycje mają sens, bo przynoszą po prostu realne korzyści w postaci zwycięstw, a to przekłada się z kolei na pieniądze od sponsorów. Co wybierze Horngacher? Przekonamy się już wkrótce.

Więcej o:
Copyright © Agora SA