PŚ w skokach. Maciej Maciusiak: Paweł Wąsek się ucieszył. A po chwili w słuchawce była cisza

- Sytuacja była śmieszna. Powiedziałem mu, że jedzie na Puchar Świata do Oberstdorfu, on się bardzo ucieszył, a ja byłem trochę zdziwiony. Mówię: "Paweł, to są loty", no i w słuchawce zrobiło się cicho - Maciej Maciusiak opowiada o tym, jak Paweł Wąsek dowiedział się, że w piątek zadebiutuje w lotach narciarskich. 19-letni junior w Oberstdorfie zastąpi Macieja Kota. - Paweł ze swoją techniką ma jeszcze większe szanse na dobry wynik w lotach niż na skoczniach normalnych czy dużych - twierdzi prowadzący go na co dzień Maciusiak.
Zobacz wideo

Od piątku do niedzieli w Oberstdorfie skoczków czeka potrójna dawka lotów. Odbędą się tam aż trzy konkursy, pierwszy w zamian za jeden z nieprzeprowadzonych w Titisee-Neustadt na początku sezonu. W piątek, sobotę i niedzielę o godz. 14.45 będą rozgrywane kwalifikacje, a o 16.00 będą się zaczynały zawody (transmisje w Eurosporcie, relacje na żywo w Sport.pl). Polskę reprezentować będą: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Stefan Hula, Jakub Wolny i Paweł Wąsek. Ostatni z wymienionych kilka dni temu zajął szóste miejsce na MŚ juniorów w Lahti. Stefan Horngacher postanowił zastąpić Wąskiem Macieja Kota, który będzie trenował w Polsce ze Zbigniewem Klimowskim.

Łukasz Jachimiak: Nie będzie się pan bał o Pawła Wąska, kiedy zaczną się loty w Oberstdorfie?

Maciej Maciusiak: Nie, przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz. Paweł na pewno będzie miał respekt do skoczni, ale ma to szczęście, że akurat skocznia w Oberstdorfie ze wszystkich mamucich jest dla zawodników najprzyjemniejsza. Ona jest najbardziej odpowiednia na ten pierwszy raz. Myślę, że już po pierwszym skoku Pawłowi strach przejdzie i będzie mógł się skupić na kwestiach technicznych, a nie na tym, że się boi. Bo pewne jest, że się boi. Strach czuje każdy zawodnik. Jeśli ktoś mówi, że nie, to kłamie. Oczywiście to nie jest strach paraliżujący, taki, że aż się nie wie, co się robi. Paweł też z pewnością będzie skoncentrowany i po oddaniu pierwszego skoku na rozpoznanie w drugim pójdzie już na maksa. Jestem bardzo zadowolony, że dostanie kolejną szansę w Pucharze Świata. Pierwszą nie u siebie, nie w polskich konkursach. Start zagraniczny to taki prawdziwy debiut w Pucharze Szansa, to duża szansa. Myślę, że Paweł ją wykorzysta.

Trudno się nie zgodzić, że skocznia w Oberstdorfie nie jest najstraszniejszą ze wszystkich mamucich, ale choćby zeszłoroczne mistrzostwa świata w lotach pokazały, że i ona bywa bardzo niebezpieczna. Pamięta pan śnieżycę i lądowania tak trudne, że nawet Kamil Stoch był bliski upadku?

- Jak będziemy myśleć w taki sposób, to się okaże, że niebezpieczna jest każda skocznia. Wszędzie w niekorzystnych warunkach może być groźnie. Weźmy Kuusamo, gdzie skocznia jest wyśmienita do treningu, jeżeli jest na niej cicho. Ale tak jest rzadko. W zeszłym roku pojechałem tam z juniorami na Puchar Kontynentalny i były obawy. Paweł też się bał. Podobnie jest w Iron Mountain. Ale i w Zakopanem różnie bywa. Pamiętamy choćby upadek Jana Mazocha. Każda skocznia jest nieprzyjemna, gdy wieje. Nie ma co zakładać, że w Oberstdorfie będzie teraz szczególnie trudno. Powinno być normalnie, dobrze.

Przed chwilą Wąsek skakał na juniorskich mistrzostwach po 90 metrów. Czy w Oberstdorfie może mieć zadanie trudne nie tylko przez strach, ale też ze względu na jakieś kwestie techniczne, które trzeba pozmieniać, przechodząc na skocznię, na której lata się dalej o grubo ponad 100 metrów?

- Paweł musi skakać normalnie. Czy obiekt jest 90-metrowy, czy mamuci, to najważniejsze kwestie techniczne trzeba zachować. Inaczej nie osiągnie się dobrego rezultatu. Ale Paweł akurat z tą swoją techniką, którą dysponuje obecnie, ma jeszcze większe szanse na dobry wynik w lotach niż na skoczniach normalnych czy dużych.

Dlaczego? Co takiego go wyróżnia?

- Troszeczkę za bardzo przelatuje do przodu po wyjściu z progu. Narty nie idą od razu w niego, on od razu nie nabiera wysokości. I na skoczni mamuciej to będzie jego zaleta, jeśli wszystko będzie wykonywał dobrze.

Czyli Wąsek technicznie skacze podobnie do Norwegów?

- Można tak powiedzieć. Każdy zawodnik skacze troszeczkę inaczej, ale to jest coś w tym stylu.

Pomysł startu Wąska w Oberstdorfie wyszedł od Stefana Horngachera? Pan nie dzwonił i nie sugerował, że chłopak jest w formie i może warto byłoby go zabrać?

- Absolutnie nie. W stosunku do Pawła miałem całkiem inne plany. Stefan zadzwonił do mnie w poniedziałek, powiedział, że dyskutowali w sztabie i chcą, żeby Paweł wystartował w Oberstdorfie. Zapytał, co ja na to, a ja się od razu zgodziłem. Ale za moment poprosiłem Stefana, żeby mi dał pięć minut, to porozmawiam z Pawłem. Wiadomo, że taką rzecz jak pierwszy start na mamucie z zawodnikiem trzeba skonsultować.

Jak te konsultacje wyglądały? Paweł też od razu się zgodził czy w przeciwieństwie do pana się wahał?

- Sytuacja była śmieszna. Przedstawiłem mu to tak, że powiedziałem, że jedzie na Puchar Świata do Oberstdorfu. On się bardzo ucieszył, a ja byłem trochę zdziwiony. Po chwili zrozumiałem, że on chyba nie skojarzył, że jedzie na loty. Mówię więc: „Paweł, to są loty”. No i w słuchawce zrobiło się cicho. Dopiero po chwili Paweł się odezwał. Respekt się pojawił. A we wtorek na treningu śmiałem się z niego, że wszystko mu się pomyliło, że Turniej Czterech Skoczni już przecież był i drugiego w kalendarzu nie ma.

Wąsek zastąpi w kadrze Macieja Kota. Zna pan Maćka - przed przyjściem Horngachera wyciągał go pan z kryzysu – gdyby chciał potrenować nie tylko ze Zbigniewem Klimowskim, ale i z panem, to pewnie by pan pomógł?

- Oczywiście, że tak.

Też pan uważa, że z takim błędem, jaki popełnia Kot, lepiej odpuścić loty? Jego skręca w powietrzu, na mamucie byłoby to chyba szczególnie niebezpieczne?

- Z jednej strony tak, jest ryzyko upadku. Ale ono jest w każdym skoku, i na skocznie malutkiej, i na mamucie. W każdym razie to na pewno dobry czas, żeby popracować z Maćkiem, bo jest problem. Szczególnie w pierwszej fazie lotu. Myślę, że to by mu nie pozwalało na osiąganie dobrych rezultatów. I to miało decydujące znaczenie, a nie strach, że będzie jakiś upadek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.