- Zostałem wyróżniony po raz drugi, teraz jest czas, żeby zapracować na trzeci raz – stwierdził Stefan Horngacher pod skocznią w Bischofshofen po niedzielnym konkursie kończącym 67. Turniej Czterech Skoczni. Trener naszych skoczków mówił oczywiście o nagrodzie dla trenera roku. Tę dostał wspólnie z Vitalem Heynenem, szkoleniowcem reprezentacji Polski siatkarzy.
Horngacher w ubiegłym roku poprowadził Kamila Stocha do:
Drużyna pod wodzą Austriaka wywalczyła brązowe medale na igrzyskach, i na MŚ w lotach, a w Pucharze Narodów była trzecia. W trwającym sezonie ludzie Horngachera wciąż spisują się dobrze, ale Turniej Czterech Skoczni nie przyniósł im aż takich sukcesów, jak się spodziewaliśmy. W Pucharze Świata drugi jest Piotr Żyła, a trzeci Kamil Stoch, natomiast w niemiecko-austriackiej imprezie pierwszy z liderów zajął dopiero 19., a drugi – szóste miejsce. Dlaczego?
- Kamil tym razem nie walczył o zwycięstwo, tylko o odnalezienie rytmu. Nie zawsze da się wygrywać. Mimo gorszych skoków zajął w sumie szóste miejsce, co jest dobrym wynikiem – mówi trener. – Piotrek miał problemy fizjologiczne. W trakcie Turnieju nie był w optymalnej formie fizycznej. Nie wiemy dlaczego. Ale poprawia się. W Bischofshofen [był 13., tuż za 12. Stochem] był już dużo, dużo lepszy niż w Innsbrucku [tam w piątek pogrzebał swoje szanse na wysokie miejsce w całym Turnieju, zajmując dopiero 42. pozycję], mamy nadzieję, że w najbliższych zawodach w Predazzo [w następny weekend] będzie już w swojej normalnej dyspozycji – mówi szkoleniowiec.
Najwięcej radości Horngacherowi i nam przysporzył Dawid Kubacki. Siódmy zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ukończył Turniej na czwartym miejscu. W Bischofshofen był drugi. Bardzo niewiele – 3,3 pkt – zabrakło mu do trzeciego miejsca w „generalce” TCS-u. – Jestem całkowicie usatysfakcjonowany tym, co Dawid zrobił w Bischofshofen. Pokazał bardzo dobre skoki, a drugie miejsce w zawodach to jego najlepszy wynik w karierze. On był świetny. W kwalifikacjach pobił rekord skoczni, w zawodach pierwszy skok miał prawie perfekcyjny, w drugim trochę spóźnił odbicie – opowiada trener. Horngacher jest przekonany, że Kubackiego stać na jeszcze więcej.
To samo trener myśli o Macieju Kocie. Czwarty zawodnik Turnieju Czterech Skoczni sprzed dwóch lat teraz był najsłabszy z siedmiu Polaków, którzy wystartowali w zawodach. W Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku Kot odpadał już w kwalifikacjach do konkursów. W Bischofshofen zdołał awansować do zawodów, a w nich był 40. TCS drużynowy mistrz świata ukończył na 61. miejscu.
- To dla Maćka bardzo trudny czas. On musi być cierpliwy. Jestem przekonany, że wiemy co zrobić, żeby skakał jak dwa lata temu. Oczywiście to nie jest łatwe, skoki są skomplikowane. Ale kontynuujemy pracę, żeby to zrobić. Jestem pewny, że Maciek może wrócić – podkreśla Horngacher.
Lepiej od Kota spisali się Jakub Wolny, Stefan Hula i Aleksander Zniszczoł. Ale ich pozycje w Turnieju – odpowiednio: 29., 36. i 51. - też są rozczarowujące. Mimo wszystko Horngacher wierzy w swoich podopiecznych. I już w Bischofshofen poinformował, że na najbliższe konkursy Pucharu Świata zabierze swój sprawdzony skład. Do Włoch nie pojedzie tylko Zniszczoł, który jest skoczkiem kadry B i wróci do pracy z jej trenerem, Maciejem Maciusiakiem.
Na koniec kilka słów od trenera o dominatorze 67. Turnieju Czterech Skoczni i Pucharu Świata. Jeszcze w Innsbrucku Horngacher mówił nam, że jego zdaniem przed rokiem Stoch był w większej formie od tej, w jakiej obecnie jest Kobayashi. Po niemieckich konkursach Turnieju rzeczywiście mogło się wydawać, że Japończyk jest do pokonania. Na półmetku miał tylko 2,3 pkt przewagi nad Markusem Eisenbichlerem. Ale w Austrii Ryoyu latał piękniej i pewniej niż w Niemczech. – Mam wrażenie, że w Bischofshofen był trochę zestresowany, dlatego przytrafił mu się gorszy skok w pierwszej serii [był po niej czwarty]. Ale zapanował nad emocjami i kiedy już był pewny wygrania Turnieju, to oddał świetny skok, dający mu też czwarte konkursowe zwycięstwo. Wielki szacunek i gratulacje dla niego – mówi Horngacher. Teraz trener nie chce już rozsądzać czy mocniejszy byłby Stoch w wersji sprzed rok czy Kobayashi w aktualnej formie.