Turniej Czterech Skoczni. Dawid Kubacki: Dałbym sobie cztery z plusem. No, może pięć minus, po znajomości

- Po takim czymś człowiek musi znów wejść w rytm startowy. Zadanie wykonane - mówi Dawid Kubacki po kwalifikacjach do konkursu w Innsbrucku. Trzeci zawodnik 67. Turnieju Czterech Skoczni zajął na Bergisel siódme miejsce. Zawody w piątek o godzinie 14.00. Transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl
Zobacz wideo

W czwartek w Innsbrucku Kubacki miał 10. i 16. wynik serii treningowych, a w kwalifikacjach osiągnął 121 metrów i zajął siódmą pozycję. W konkursie zmierzy się z Rokiem Justinem, który był 44.

Po połowie 67. Turnieju Czterech Skoczni Kubacki jest trzeci. Prowadzący Ryoyu Kobayashi wyprzedza go o 22,9 pkt, a drugi Markus Eisenbichler ma notę lepszą o 20,6 pkt.

Łukasz Jachimiak: Jak oceniasz swoje skoki na treningach i w kwalifikacjach w Innsbrucku?

Dawid Kubacki: Dałbym sobie cztery z plusem w szkolnej skali.

Czego brakowało, żeby była piątka?

- Skoki nie szły płynnie od początku. Trochę musiałem się w skocznię wskakać, trochę się musiałem rozruszać po środowym leniuchowaniu. Dlatego cztery plus. No, może pięć minus, po znajomości. Bo skok w kwalifikacjach był już całkiem w porządku. Nie trafiłem na super warunki, ale sobie poradziłem. Miejsce przyzwoite, a najważniejsze, że skok naprawdę okej. Przynajmniej z mojego odczucia, bo jeszcze trener to zweryfikuje.

Wszyscy musieliście się trochę rozruszać, obudzić. Co robiliście podczas jedynego w Turnieju dnia bez skoków? Była siłownia?

- Mieliśmy zaplanowany i zrobiony trening. Po takim czymś człowiek musi znów wejść w rytm startowy. To się udało osiągnąć. Zadanie wykonane, teraz trzeba odpocząć i pracujemy dalej.

Widziałeś dziwny wypadek Sabirżana Muminowa?

- Na razie tylko słyszałem o tym wydarzeniu, ale jeszcze nie widziałem. Podobno jest nagrane, więc zobaczę.

Na szczęście skończyło się niegroźnie. Uczulano Was później na hamowanie na przeciwstoku?

- Tak, tak, od razu dostaliśmy informację, że na przeciwstoku jest trochę szybciej niż zazwyczaj. Przeważnie tutaj było ciężko dojechać do góry. Dzięki informacji po wypadku Kazacha już każdy wiedział, co się święci. Tak naprawdę przy każdych zawodach jeśli tylko coś się dzieje, np. sypie śnieg, trochę klei, to od razu dostajemy informacje od trenerów i od startera na górze, bo to są kwestie bezpieczeństwa.

Przeciwstok inny niż zwykle, zeskok na szczęście też. Na Bergisel ląduje się chyba dużo lepiej niż rok i dwa lata temu, gdy było bardzo nierówno?

- Skocznia jest bardzo dobrze przygotowana. Równiutko, nie ma się do czego przyczepić.

Z wiatrem jak na Innsbruck na razie chyba też nie jest źle?

- Było troszeczkę loteryjnie. Ale skaczemy w takich warunkach, jakie są i nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Robimy swoje.

Więcej o:
Copyright © Agora SA