Turniej Czterech Skoczni. Zbigniew Klimowski: Dawid Kubacki wskoczył na falę wznoszącą. Kobayashi i Eisenbichler poza zasięgiem? Niekoniecznie

- Dawid jest dobry, nie robi błędów, a u pozostałych są rezerwy - mówi o polskich skoczkach Zbigniew Klimowski. Po trzecim miejscu Dawida Kubackiego w Garmisch-Partenkirchen i jego awansie na trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni asystent Stefana Horngachera twierdzi, że poza zasięgiem nie są nawet mający już wyraźną przewagę na półmetku imprezy Ryoyu Kobayashi i Markus Eisenbichler.
Zobacz wideo

Kubacki to niespodziewany lider naszej kadry w 67. Turnieju Czterech Skoczni. W Oberstdorfie był piąty, podczas gdy Piotr Żyła zajął szóste, a Kamil Stoch – ósme miejsce. W Garmisch-Partenkirchen Kubacki uplasował się na trzeciej pozycji, Stoch był szósty, a Żyła – 11.

Klasyfikacji generalna Turnieju Czterech Skoczni wygląda tak:

Środa będzie jedynym w imprezie dniem bez skoków. W czwartek zawodnicy będą walczyli w kwalifikacjach w Innsbrucku, w piątek na Bergisel odbędzie się konkurs, a sobota i niedziela będzie czasem ostatecznych rozstrzygnięć.

W jakich nastrojach i z jakimi planami na austriacką część turnieju jedzie polska kadra? O tym rozmawiamy ze Zbigniewem Klimowskim.

Łukasz Jachimiak: Gratulacje za podium akurat Dawida Kubackiego są pewnie dla Pana szczególnie miłe, bo to zawodnik, którego nauczył Pan skakania. Jak to się stało, że na Turnieju Czterech Skoczni to Dawid skacze najlepiej z naszej kadry, mimo że jeszcze 26 grudnia w mistrzostwach Polski o ponad 30 punktów pokonał go Kamil Stoch?

Zbigniew Klimowski: W Zakopanem rzeczywiście Kamil oddawał fajne, równe skoki, u niego energia była najfajniejsza, był – jak to my mówimy – świetnie nakręcony, po wyjściu z progu leciał zdecydowanie najszybciej. Teraz, niestety, troszeczkę go usztywniło. Kamil nie czuje pełnego komfortu, swobody. A Dawid poszedł do przodu. Już podczas mistrzostw Polski bardzo fajnie skoczył w serii treningowej i w pierwszej rundzie. A teraz jest jeszcze lepszy, widać, że wskoczył na falę wznoszącą. To bardzo cieszy.

Dawid jest teraz wyraźnie mocniejszy od Kamila i od Piotra Żyły, czy im brakuje do Kubackiego mniej niż to pokazują wyniki?

- Dawid jest teraz dobry, nie robi błędów, a u pozostałych są rezerwy. Trzeba do sprawy podejść spokojnie. Nic na siłę. Jeśli będą skakać tak, jak Kamil w drugiej serii w Garmisch-Partenkirchen, to będziemy mogli walczyć do końca. I będziemy walczyć.

Jak popatrzymy w klasyfikację generalną Turnieju Czterech Skoczni po jego połowie, to zobaczymy, że nie jest tak świetnie jak rok i dwa lata temu, ale chyba też nie mamy na co narzekać, skoro Kubacki jest trzeci, Stoch szósty, a Żyła ósmy? Co oni mogą osiągnąć na koniec?

- Prawdę mówiąc, my za bardzo nie patrzymy na ten ranking. On nie jest ważny. Ważne jest, żeby zawodnicy realizowali założenia trenera. Patrzymy na technikę, na podejście do startów, na wszystko, co chłopcy mają wykonać. A wynik będzie ważny wtedy, kiedy zsumowane zostaną wszystkie konkursy.

Jaki macie plan na jedyny wolny od skakania dzień w turnieju?

- Już chwilę po konkursie w Ga-Pa zaczęliśmy się pakować. Taki jest turniej: konkurs, szybciutkie pakowanko i przejazd, żeby odpocząć i następnego dnia robić swoje. W środę będziemy trenować, ale też będziemy się regenerować, bo skoro sztab już jest troszkę zmęczony, to co ma powiedzieć zawodnik, który musi popracować więcej?

Zerknijmy jeszcze na chwilę w klasyfikację turnieju. Ryoyu Kobayashi wyprzedza Markusa Eisenbichlera tylko o 2,3 pkt, ale trzeci Kubacki traci do lidera już 22,9 pkt, a do wicelidera 20,6 pkt. Proszę o realną ocenę sytuacji – Japończyk i Niemiec są już poza zasięgiem?

- Niekoniecznie. Pamiętajmy, jakie przetasowania w czołówce zaszły dwa lata temu w Bischofshofen. Nie wiadomo, jakie będą warunki, co się stanie. To jest tylko sport.

Mówi Pan o wietrznym Bischofshofen, ale chyba jeszcze trudniej może być w Innsbrucku, gdzie i wieje, i w ostatnich latach źle przygotowany jest zeskok, przez co wszystkim bardzo trudno się ląduje?

- Dokładnie. Przed nami jeszcze dwa trudne konkursy. Turniej Czterech Skoczni wygra ten, kto będzie najlepszy, ale też ten, kto będzie miał najwięcej szczęścia. Nie miałbym nic przeciwko, żeby to był któryś z naszych skoczków.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.