FIS przed tym sezonem postanowiła zmienić przepisy i teraz ważenie skoczków odbywa się bez butów, wkładek czy kasków. W ten sposób Międzynarodowa Federacja Narciarska zamierzała walczyć ze zbyt niską wagą w skokach narciarskich, ponieważ nowe ewolucje miały zmusić skoczków do przytycia około dwóch kilogramów. Wyjście z tej sytuacji było skrócenie nart o kilka centymetrów. Tę drogę wybrała większość zawodników. Z racji, że nowe zasady nie przyniosły spodziewanych efektów, federacja w tym sezonie przeprowadzi badania, których rezultatem mają być zmiany w tabelach BMI. – W moich oczach FIS zrobi dobrze, jeśli zwiększy wymagane BMI – powiedział dla VG Mika Kojonkoski, były trener.
Zdaniem byłego fińskiego szkoleniowca nie ma dzisiaj powodów do obaw o anoreksję. FIS musi jednak dbać o wizerunek skoków, dlatego zbyt niska masa skoczków przeszkadza. – Naszym celem jest, aby skoki były światowym i popularnym sportem, a ponieważ rodzice będą przesyłać swoje dzieci do tego sportu, nie możemy mieć złego wizerunku – powiedział Kojonkoski.
Mika przyznał, że wybór krótszych nart przy nowych zapisach to całkiem logiczne rozwiązanie. Nikt bowiem nie chce utracić równowagi, którą zbudował przy swojej aktualnej wadze. – My zadajemy sobie teraz pytanie, jak uniknąć zbyt niskiej masy. Znajdziemy rozwiązanie tej zimy – zapewnił przewodniczący komisji skoków w FIS, Mika Kojonkoski. Utytułowany szkoleniowiec zaznaczył, że przy nowych zasadach pod uwagę może być brana także sylwetka zawodnika.
Więcej o sportach zimowych w serwisie Sportsinwinter.pl