Andreas Wellinger: Może nieco zwariowanie, ale całkiem dobrze. Szczególnie trudno było w piątek, kiedy zająłem dopiero czterdzieste szóste miejsce w kwalifikacjach.
W kwalifikacjach nie <śmiech>. W ubiegłym roku byłem chyba dziewiąty w konkursie, teraz mam jedenaste miejsce. Trzeba jednak powiedzieć, że poczyniłem duży krok do przodu względem piątku. Może moje skoki nie były idealne, ale krok po kroku muszę się rozpędzać. Dzisiaj cieszę się z drugiego miejsca Stephana Leyhe, to jego pierwsze podium w karierze. Dlatego myślę, że to był dobry dzień.
Nie było trudno. Takie momenty, jak sukcesy podczas igrzysk olimpijskich, są najlepszą motywacją do ciężkiej pracy przed kolejnym sezonem. Myślę, że dobrze przepracowałem sezon letni. Nie jestem w stanie oddawać aktualnie świetnych skoków, ale jestem na dobrej drodze. Krok po kroku będę zbliżał się do czołówki. Skoki narciarskie to taki sport, w którym detale potrafią zmienić bardzo wiele.
To nie jest takie łatwe. Skocznia nie jest przygotowana idealnie, ale trzeba docenić to, jak wiele pracy włożyli tutaj organizatorzy, żeby była gotowa. Mam nadzieję, że w kolejnych tygodniach będzie chłodniej i innym pójdzie łatwiej z przygotowaniem skoczni. Tutaj mamy przecież dopiero połowę listopada, zatem bardzo dobra robota.
Przede wszystkim chcę utrzymywać się cały czas w ścisłej światowej czołówce. Skupiam się głównie na tym, abym w każdym konkursie pokazywał najlepsze możliwe skoki. Dzisiaj już poczyniłem krok naprzód i muszę pracować nad tym, co muszę naprawić, aby zbliżyć się do czołówki. Zatem małe kroki, praca każdego dnia i być zmotywowanym każdego dnia. Potem dopiero będziemy zaglądać na listę z wynikami.
Więcej o sportach zimowych na Sportsinwinter.pl