PŚ w skokach. Kamil Stoch pokonał turbulencje. Piotr Żyła i Dawid Kubacki lecą razem z nim

- Pewnie, że chciałbym być na podium, a najlepiej wygrać, ale czwarte miejsce jest super. Zwłaszcza po piątku, który mnie zdezorientował - mówi Kamil Stoch. W niedzielę w Wiśle obrońca Pucharu Świata był czwarty w pierwszym konkursie indywidualnym nowego sezonu. Do podium zabrakło mu 0,3 pkt. Niewiele stracili do niego też szósty Piotr Żyła i ósmy Dawid Kubacki. Po raz pierwszy w karierze wygrał Rosjanin Jewgienij Klimow.

W sobotę Stoch fantastycznym skokiem w drugiej serii zawodów drużynowych przesunął Polskę z miejsca drugiego na pierwsze. Ataku naszego lidera nie potrafił odeprzeć kończący rywalizację lider Niemców, Richard Freitag. W niedzielę Kamil znów atakował w finale. Tym razem miał przed sobą Klimowa. Strata była mała, dwupunktowa. Z sześciu tysięcy kibiców zgromadzonych pod skocznią większość na pewno spodziewała się drugiego polskiego zwycięstwa w weekend otwierający zimę 2018/2019. Nasz mistrz poleciał dalej niż w pierwszej kolejce (do 126,5 m dołożył pół metra), ale ten skok był gorszy. Źle wylądowany, za krótki w porównaniu z odległościami jakie osiągnęli rywale. Dopiero 11. wynik drugiej serii sprawił, że Stoch spadł z drugiego miejsca na czwarte. Znalazł się o 0,3 pkt od trzeciej i o 1,4 pkt od drugiej pozycji.

Klasyfikacja Pucharu Narodów. Polska liderem

Klimow odleciał. A poprzedniej zimy uzbierał siedem punktów

Poza zasięgiem był tylko zwycięzca. Mimo wszystko sensacyjny. Klimow wygrał cykl Letniej Grand Prix, ale w Pucharze Świata nigdy nie był błyszczał. W ubiegłym sezonie uciułał w nim zaledwie siedem punktów. W Wiśle od pierwszego skoku treningowego pokazywał świetną formę, ale musiał jeszcze wytrzymać presję zawodów. Zrobił to, skoczył 127,5 oraz 131,5 m i został pierwszym w historii Rosjaninem, który wygrał konkurs Pucharu Świata. Do niego Stoch stracił 8,1 pkt. Dużo jak na minimalne różnice między zawodnikami na dalszych pozycjach. Szósty Żyła (124,5 i 131 m) był o 5,4 pkt gorszy niż drugi Leyhe, ósmy Kubacki stracił do Niemca 6,1 pkt. A Niemiec do Rosjanina – 6,7 pkt. Czyli więcej dzieliło zawodnika drugiego od pierwszego niż ósmego od drugiego.

Kamil Stoch wypadł poza podium

Czas niespodzianek. I polskich pewniaków

Klimow ma swoje pięć minut i ciekawe czy coś do nich doda. Pierwsze starty sezonów przyzwyczaiły do zaskakujących wyników. W Wiśle zaskoczyli i Klimow, i Leyhe, i trzeci Ryoyu Kobayashi, a przecież również piąta pozycja Timiego Zajca albo siódma Anttiego Aalto to duże niespodzianki.

Cieszy, że w takich okolicznościach – pogoda nie tak stabilna jak można było sobie życzyć, a i forma u zawodników jeszcze nieustabilizowana – w czołówce mamy trzech Polaków.

Kamil Stoch skomentował noty od sędziów

Żyła i Kubacki potwierdzili formę pokazaną w „drużynówce”. Trochę gorzej wypadł Jakub Wolny, który w sobotę miał indywidualnie ósmy wynik, ale w konkursie indywidualnym zajął 23. miejsce. Tylko dwa punkty dla 29. Macieja Kota to dużo za mało, a jeszcze gorzej trzeba ocenić występ sklasyfikowanego na 38. pozycji Stefana Huli.

Ale ma rację Stoch, który oceniając cały weekend inauguracji Pucharu Świata, wraca do piątku. Wtedy z naszych dobrze skakał tylko Kubacki. Niewiele brakowało, a Stocha nie byłoby w niedzielnym zawodach, bo do „50” zakwalifikował się z 48. wynikiem. Mistrz miał duże problemy z pozycją dojazdową, a już następnego dnia poprawił się na najeździe na tyle, by indywidualnie mieć najlepszą notę w „drużynówce”. W niedzielę do bycia najlepszym zabrakło mu stabilizacji. – Jeszcze potrzebuję poskakać, nabrać pewności siebie. Jeszcze mi sporo brakuje do najlepszej formy – wyjaśniał, przekonując, że z czwartego miejsca jest zadowolony.

My też po takim otwarciu sezonu nie mamy na co narzekać.

Następne konkursy w sobotę i niedzielę w Kuusamo. Relacje na żywo w Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.