Kamil Stoch wszedł do biura prasowego i pierwsze co zrobił, to chwycił za oficjalną listę z wynikami. - 18 punktów za takie lądowanie, no nie?! I to nawet nie powiem, kto mi tyle dał - śmiał się Kamil Stoch do kolegów tuż przed konferencją prasową. Stoch w drugiej serii skoczył 129 metrów i wylądował całkiem niezłym telemarkiem, dlatego mógł oczekiwać dobrych not.
Polak uzyskał 55,5 punktu od sędziów (najlepszy wynik w sobotę), a czterech arbitrów dało mu 18,5 punktu, tylko polski arbiter Kazimierz Bafia dał Stochowi 18 punktów za styl. - A ja "15" dostałem od kogoś! - śmiał się z kolei Piotr Żyła, który w sobotę lądował po prostu słabo. Skoki Polaków były jednak zdecydowanie najlepsze i o 11,1 pkt pokonaliśmy drugich Niemców. Dyspozycją Polaków zaskoczony był nawet Stefan Horngacher.
Stoch ocenił pracę sędziów
Na zeskoku było jednak twardo i sędziowie niemal z urzędu obniżali oceny za styl wszystkim zawodnikom. Nie mógł się z tym pogodzić Kamil Stoch, który również na konferencji prasowej pokusił się o drobną recenzję pracy sędziów.
- Na pewno mieli utrudnione zadanie, bo zeskok był nierówny. Uważam jednak, że jeśli oceniają skok także za odległość, to powinni dostosowywać noty także do warunków skoczni – dodał Kamil Stoch, który nie był zadowolony. To o tyle ciekawa wypowiedź, że Stoch do tej pory stronił od takich komentarzy, a jego wypowiedzi medialne można nazwać aż do przesady dyplomatycznymi.
W krótkiej wypowiedzi swój występ ocenił Piotr Żyła. – Moje skoki były w porządku, ale muszę popracować nad telemarkiem – podsumował.
Ile można stracić za lądowanie?
Za lądowanie również można odjąć maksymalnie pięć punktów. Żeby uzyskać dobre noty należy wykonać wypad (tzw. telemark), w którym jedna noga powinna być wysunięta na odległość nie przekraczającą długości buta. Ważne jest również rozstawienie nart, które nie powinno być szersze niż 25 centymetrów. Podudzie skoczka powinno być ustawione równolegle do zeskoku, a sam zawodnik powinien lekko się pochylić i rozłożyć ręce - cytując dokładnie przepisy. W tej pozycji powinno się przejechać około 15 metrów, potem należy stopniowo wracać do wyprostowanej sylwetki.
W Wiśle wielu skoczków lądowało jednak na "dwie nogi", zaś ci co próbowali lądować telemarkiem, często mieli problemy z równowagą i zbyt szeroko rozkładali narty. W konkursie zdarzyło się także kilka upadków, ale wydaje się, że każdego można byłoby uniknąć, gdyby zawodnicy utrzymywali większą koncentracje w fazie odjazdu. Nieprzyjemności zdarzały się tylko słabszym skoczkom, a najlepsi potrafi lądować z zachowaniem bezpieczeństwa.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!