PŚ w Wiśle. Co dalej z polskimi skokami narciarskimi? Zaplecze zaczęło odbudowę. "Rok temu była tam katastrofa"

Już w piątek rozpoczyna się nowy sezon skoków narciarskich. Pierwsza kadra znów będzie walczyć o zwycięstwa, ale następców nie widać. Rafał Kot jest zaniepokojony, ale dostrzega też pozytywy. - Rok temu tam była katastrofa. Przypadkowi trenerzy, którzy nie mieli nic do przekazania zawodnikom, wszystko rozsypane. Trener Maciusiak dopiero teraz zaczyna to składać - mówi ekspert.

Piotr Majchrzak: Pierwszy sezon Horngachera był bardzo dobry, chyba najlepszy w historii polskich skoków. Drugi również był bardzo dobry, szczególnie dla Kamila Stocha. A jaki będzie ten trzeci?

Rafał Kot: - Zawsze jest trudniej czegoś bronić niż coś osiągać. Pierwszy sezon po przejęciu kadry był stosunkowo łatwy. Zmienił trening, tchnął nowego ducha w drużynę, to były dosyć proste kwestie. Trzeba było dopasować trening indywidualny, ale to się udało i mieliśmy eksplozję w sezonie zimowym 2016/2017. Drugi sezon był podporządkowany igrzyskom, a świat też widział nasze postępy i trudno było dalej uciekać. Mimo to ugraliśmy naprawdę dużo. Mamy złoto Stocha, brąz w drużynie. Do tego doszło także regularne punktowanie wielu zawodników w Pucharze Świata, a tego przecież nie było w poprzednich latach.

Jak będzie teraz? Mamy Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni, ale także mistrzostwa świata w Seefeld. To jest nasza główna impreza. Z tego co wiem, cały program, który został przygotowany na wiosnę i lato, został zrealizowany. Natomiast tak burzliwie do przodu, jak dwa lata temu, na pewno nie pójdziemy, bo są przecież granice ludzkich możliwości. Nie wiemy też, jakie postępy poczynił świat.

Nie było nawet próby generalnej w Klingenthal, ze względu na zbyt silny wiatr.

- Lato zupełnie odpuścili Norwegowie, brakowało Niemców, Austriaków. My zresztą też nie wszędzie jechaliśmy. Horngacher za każdym razem podkreślał, że zawody traktowane są treningowo.  Moim zdaniem pierwsze zawody, jak Wisła, czy Kuusamo pokażą nam mniej więcej układ sił. Ja jestem jednak optymistą. Mamy szóstkę żelaznych zawodników. Niestety nie bardzo widzę następców.

Bilety na konkursy w Wiśle

Mówi Pan, że nie widać następców, ale mi się wydaje, że za sprawą Macieja Maciusiaka coś się ruszyło w kadrze B. Rok temu rozmawiałem w listopadzie z Adamem Małyszem i on już wtedy wiedział, że zima będzie fatalna.

- Na pewno coś się zmieniło. Rok temu tam była katastrofa. Przypadkowi trenerzy, którzy nie mieli nic do przekazania zawodnikom, wszystko rozsypane. Maciusiak zaczyna teraz to składać, ale też nie jest tak, że wszystko zadziała od razu. Trener nie ma magicznej różdżki. Ci skoczkowie zrobili jednaj krok do przodu zrobili i jestem umiarkowanym optymistą.

Zniszczoł i Murańka znów znajdą się na dobrej ścieżce?

Całkiem nieźle skacze Aleksander Zniszczoł, do formy dochodzi Klemens Murańka. Może coś pokaże w tym sezonie Tomasz Pilch, aczkolwiek dla niego jest nakreślony główny cel, którym są mistrzostwa świata juniorów. W zeszłym roku rzucono go na głęboką wodę w Turnieju Czterech Skoczni, ja byłem tego przeciwnikiem i wiemy czym to się skończyło. To jest brylant, który musi iść spokojnym torem szkoleniowym.

Trener Maciusiak mówił mi latem, że Murańka nie jest skoczkiem, który wytrzyma całą zimę. Miał przejść operację pod koniec wakacji (ostatecznie do niej nie doszło). W pewnym momencie zabraknie mu sił związanych z brakiem treningów.

- Zawodnicy mają cały cykl przygotowań do sezonu zimowego, a Klimek wypadł aż z 1/3 przygotowań. To po prostu się odbije na jego formie. Zaliczył fajny występ na mistrzostwach Polski w Zakopanem (zajął 6. miejsce wygrywając m.in. z Maciejem Kotem), ale to jest tak zwane wyświeżenie. W pewnym momencie braknie tej bazy. Tutaj będzie odpowiednia rola trenerów, by ci go wycofali w dobrym momencie, by spokojnie potrenował. Zawsze jest tak, że jak się coś odpuści latem, to zimą wszystko wychodzi.

Skoki narciarskie. Transmisje w sezonie zimowym

Obserwuję ciągle Macieja Kota i mam takie wrażenie, że ciągle coś jest nie tak z jego formą. Jakby nie potrafił poskładać wszystkich elementów w jedną całość.

- Maciej prowadził długie rozmowy ze Stefanem Horngacherem. Stwierdzili, że Maciek nie jest skoczkiem, który potrafi zmienić coś w jednym skoku. Jest przeciwieństwem Piotra Żyły czy Kamila Stocha. Oni mogą skakać słabo, ale wystarczy jakaś wskazówka, jeden dobry skok i wszystko zaczyna działać.

Maciej przekonał się boleśnie, że nie zmieni wszystkiego jednym treningiem czy skokiem. Dlatego została obrana droga bardzo małych kroków. On ma robić małe postępy, ale iść cały czas do przodu. Horngacher twierdzi, że pracują nad wieloma kwestiami i zimą powinno to przynieść efekty.

Ja jako ojciec martwię się jednak czy wystarczy mu cierpliwości. Jego nie obchodzą miejsca w trzeciej dziesiątce. Trudno mu powiedzieć sobie: dzisiaj jestem trzydziesty, jutro będę dwa miejsca wyżej. Nie, to nie jest głowa Maćka.

A myśli Pan, że sobie poradzi?

- Raczej nie ma wyjścia. On musi sobie z tym radzić, ale jak, to jest druga sprawa. Chciałbym, żeby spokojnie podszedł do sezonu i dał sobie szansę.

Kto zatem skacze najrówniej w naszej kadrze?

Piotr Żyła skakał w treningach bardzo dobrze, Dawid Kubacki również skacze bardzo solidnie. Kamilowi Stochowi zdarzają się za to pojedyncze wpadki, ale u niego jest to standard o tej porze roku. Stefan Hula skacze na swoim równym poziomie.

Nie wymienił Pan Jakuba Wolnego, a moim zdaniem jest to zawodnik, który zrobił największy postęp w technice.

- Jeśli weźmiemy pod uwagę kwestie techniczne, to Jakub Wolny zrobił bardzo, bardzo duży skok do przodu.  Ja myślę, że teraz jego obowiązkiem będzie regularne punktowanie i to w tych „dobrych” punktach.  Właśnie tego powinniśmy wymagać od Kuby w nadchodzącym sezonie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.