Turniej Czterech Skoczni. Dlaczego Piotr Żyła skacze tak słabo? Powraca dawny problem. "Tylko on jest w stanie tak jechać. Delikatnie coś nie zagra i jest problem"

Piotr Żyła od konkursu w Oberstdorfie skacze coraz słabiej. W środowych kwalifikacjach w Innsbrucku zajął dopiero 39. miejsce. Co się dzieje z drugim zawodnikiem ubiegłorocznego Turnieju Czterech Skoczni?

Kwalifikacje do czwartkowego konkursu w Innsbrucku skutecznie przeszli wszyscy polscy skoczkowie. Najlepiej już od sesji treningowej spisywał się lider Turnieju Czterech Skoczni Kamil Stoch (ostatecznie był drugi, za Kobayashi), który uwielbia skakać na Bergisel. Tuż za nim z Polaków uplasowali się: 4. Dawid Kubacki (129,5 m), 8. Stefan Hula (129 m), 20. Maciej Kot (123 m), 25. Jakub Wolny (122 m), 38. Tomasz Pilch 119,5 m), a niespodziewanie najniższą pozycję, bo dopiero 39. zajął Piotr Żyła (118 m).

Brązowy medalista mistrzostw świata i drugi zawodnik ubiegłorocznego Turnieju Czterech Skoczni, w tym roku prezentuje bardzo nierówną formę. Przed świętami Bożego Narodzenia wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem i podobniej jak w 2016 roku, Żyła znów błyśnie na TCS. W Engelbergu dwukrotnie zajmował miejsca w pierwszej dziesiątce.

Niestety, w Oberstdorfie był 18., a w Garmisch-Partenkirchen. dopiero 25. Teraz może mówić o sporym szczęściu, że w ogóle wystąpi w czwartkowym konkursie w Innsbrucku. Tylko pięć punktów dzieliło go od nieuzyskania kwalifikacji.

Po oddanej próbie na 118 metrów z 30-letnim skoczkiem próbowali porozmawiać dziennikarze w tzw. mixed zonie. Żyła nie był zbyt chętny do udzielania wyczerpujących wypowiedzi, ale zwrócił uwagę na problem, który wydawało się, że jest już odległą historią, czyli problemy z pozycją najazdową. W ubiegłym roku skoczek dostał ultimatum, że musi zmienić swoją technikę i jak najszybciej zapomnieć o "garbiku i fajeczce", czyli przybieraniu dziwnej pozycji tuż przed wybiciem. Wprawdzie teraz tak charakterystycznego stylu nie prezentuje, ale znów dojazd nie jest jego mocną stroną.

- Piotrek popełnia drobne błędy, co powoduje, że jego czucie jest inne. Musi mieć wszystko dopracowane w stu procentach, żeby skoki wypaliły, bo jednak on nadal ma unikatową pozycję dojazdową. Tylko on jest w stanie tak jechać. Ale jak tylko coś delikatnie nie zagra, to jest problem, żeby później odleciał. On o tym wie. Trzeba cierpliwości i oskakania - tłumaczy Adam Małysz. 

Rozmowa z Piotrem Żyłą

Piotrek, czego dziś zabrakło do lepszego wyniku?

- Hmm... Metrów.

A czym to jest spowodowane?

- Pozycja najazdowa. Nie jest taka, jaka powinna być.

Jeszcze nie tak dawno w Engelbergu skakałeś o wiele lepiej. Dwukrotnie kończyłeś zawody w pierwszej dziesiątce. Coś się zepsuło od tamtej pory?

- Nic wielkiego się nie popsuło. Czuję, że w locie mam jeszcze spore rezerwy. Wiem, że stać mnie znacznie dłuższe skoki. Niestety, popełniam błędy w pozycji najazdowej. Nie ma w niej aktywności i stabilności.

To znaczy?

- Za bardzo przelatuje, albo nie dokręca. Dlatego brakuje tego złotego środka. 

Masz pomysł jak to poprawić?

- Tak, mam.

W kwalifikacjach lepiej od ciebie zaprezentował się debiutant 17-letni Tomasz Pilch, który skoczył 119,5 m (półtora metra dalej).

- No! Skoczył dobrze, to wygrał.

Czujesz frustrację, że nie wychodzi...

- Nie (śmiech)

>>ŚLEDŹ NAJLEPSZE KULISY TURNIEJU CZTERECH SKOCZNI NA INSTAGRAMIE I SNAPCHACIE SPORT.PL <<

Zobacz wideo
Jaki był 2001 rok dla polskiego sportu ?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.