TCS. Niemcy zawalili telewizyjną realizację konkursu w Oberstdorfie

Były wielkie zapowiedzi i nowinki technologiczne. Ale pierwszy konkurs Turnieju Czterech Skoczni został zrealizowany katastrofalnie, a nowe zabawki zakłóciły oglądanie skoków. W Internecie pojawiły się setki negatywnych opinii o TVP, ale ta nie miała wpływu na przekaz, który dostała z Niemiec.

66. Turniej Czterech Skoczni miał przynieść wielką rewolucję w sposobie pokazywania skoków narciarskich. Niemiecka federacja DSV, która posiada specjalną komórkę odpowiedzialną za produkowanie sygnału telewizyjnego, zdecydowała się na wprowadzenie kilku gadżetów, które miały urozmaicić przekaz z niemieckiej części Turnieju Czterech Skoczni.

Niemiecka precyzja? Raczej totalny chaos

Jedną z nowości było wprowadzenie aż ośmiu dodatkowych kamer slowmotion, które są zamontowane na końcu rozbiegu i dzięki nim możemy się dowiedzieć, czy skoczek odpowiednio wyszedł z progu. Drugą nowinką miał być superszybki HyperCam, czyli sprzęt zamocowany na specjalnej linie i podążający za skoczkiem w czasie lotu.

HypercamHypercam Eurosport

I właśnie zbyt częste i nieumiejętne używanie tej kamery rozwścieczyło kibiców. Operator właściwie nie nadążał za skoczkiem, zawodnicy uciekali z kadru, a perspektywa zdjęć praktycznie uniemożliwiała dokonanie oceny tego, gdzie wylądował skoczek. W ten sposób pokazano m.in skok Kamila Stocha w pierwszej serii konkursu. 

To nie wina TVP

Hypercam miał być nowością, która wniesie inną jakość, ale okazało się, że było zupełnie inaczej. W Internecie pojawiło się sporo negatywnych komentarzy w stronę TVP, ale ta ma związane ręce. Polski nadawca dostaje sygnał wyprodukowany przez DSV i nie ma żadnej możliwości w jego ingerencję. Do tej pory Niemcy znani byli z najlepszego pokazywania skoków narciarskich, ale wydaje się, że tym razem przesadzili, a nowe technologię po prostu ich przerosły. 

Kibice zauważyli też, że w czasie sobotnich zawodów praktycznie nie pokazywano grafik mówiących o tym, o ile skoczek spóźnił wybicie, mimo że nadawca zapowiadał, że w zawodach będzie ich sporo. 

Gromy posypały się nie tylko w Polsce. Głośno o realizacji jest także m.in w Niemczech i Austrii. Kibice mają dokładnie te same zastrzeżenia, co Polacy. Większość komentarzy była bardzo mocna i zupełnie nie nadaje się do publikowania. 

Wpadka goniła wpadkę

Problemy z wyborem kamery to nie jedyna rzecz, która została zarzucona realizatorom. W czasie pierwszego konkursu 66. TCS Niemcom zdarzyło się także kilka innych wpadek. Chaos najlepiej podsumował komentator Eurosportu Igor Błachut, który w pewnym momencie stwierdził w swoim stylu: ,,Realizator, co logiczne, przed skokiem Słoweńca pokazał nam czeskich kibiców".

My możemy mieć jednak nadzieję, że realizatorzy konkursu w Oberstdorfie nauczą się na błędach i już drugi raz nie popełnią tego samego błędu, a widzowie będą mogli spokojnie obejrzeć noworoczny konkurs w Ga-Pa.

Copyright © Agora SA