Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Agnieszka Baczkoska: Nie było mnie na miejscu, nie widziałam kontroli, ale maszyna, którą się sprawdza strój w kroku jest bardzo prosta, tam nie bardzo ma się co zaciąć, zadziałać niewłaściwie. Gdyby maszyna się zacięła, to kontroler zupełnie nie byłby w stanie zrobić pomiaru.
- Trudno powiedzieć. Ale ta maszyna to tylko linka z obciążnikiem na rolce. Ramię maszyny chodzi w górę i w dół. Jeżeli się zatnie, to nie jest w stanie się poruszyć, więc nie można w ogóle zrobić pomiaru. Skala urządzenia jest stała, to konstrukcja, w której nic się nie przesunie. Trudno znaleźć cokolwiek, co mogłoby nie zadziałać, co mogłoby spowodować błąd maszyny. Kibice mogli tę maszynę zobaczyć przy okazji PŚ w Wiśle. Kto widział, ten wie, że to nic skomplikowanego. Zawodnik staje nogami na podkładkach rozstawionych od siebie na odległość 40 centymetrów. Staje z nogami wyprostowanymi w kolanach. Jak przyjmie pozycję gotową do pomiaru, to zwalnia się ramię maszyny, które pod wpływem obciążnika zamieszczonego na drugim końcu linki podnosi się do góry i zatrzymuje się tam, gdzie się zaczyna kombinezon.
- Zgadza się. Jeżeli zawodnik przed sezonem ma pomiar kroku na wysokość 85 cm, to przed skokiem musi mieć 85 cm lub więcej, ale nie mniej.
- Nie ma. Ogólnie męskie kombinezony mogą być minimalnie większe prawie wszędzie - o 1 cm od ciała a maksymalnie o 3 cm. Ale są miejsca, gdzie nie ma żadnej tolerancji. To krok i pasek nad biodrem. Za to rękaw w dolnej części, na rękawiczce może mieć 4 cm luzu, a nogawka nad butem aż 10 cm. Z kroczem dokładnie jest tak, że przed sezonem wysokość jest mierzona na gołej stopie stojącej na podłożu, natomiast na zawodach skoczek mierzony jest w butach, których podeszwa może mieć bodajże do 4 cm grubości. Czyli tu też robi się zapas, zysk dla zawodnika. Faktycznie te 2-3 cm luzu w kroczu każdy skoczek ma.
- Sprawdzamy to.
- Dyskwalifikacja zawsze jest za jeden skok. Nasza drużyna mimo braku Żyły w pierwszej serii znalazła się w „ósemce”, awansowała do rundy finałowej, więc Piotrek dostał drugą szansę. W konkursach indywidualnych kobiet zdarzały się takie konkursy, szczególnie latem, gdzie na starcie było np. 28 zawodniczek. Zdyskwalifikowane miały wtedy 0 punktów za pierwszy skok, ale kwalifikowały się do drugiej serii, były w „30”. Taka zawodniczka stawała na starcie, ale była ponownie sprawdzana. Zdarzył mi się taki przypadek, że zdyskwalifikowałam jedną dziewczynę dwa razy. Przyszła w tym samym kombinezonie, nie miała innego, a nikt tego co było źle na szybko nie poprawił. Punktów już za ten konkurs nie dostała, bo trudno punktować kogoś, kto dwa razy złamał przepisy.
- Tak, większość ma.
- Nie ma takiej możliwości. Szkoda tej sytuacji. Przepisy są takie, że za niezgodności w sprzęcie zawsze odpowiada zawodnik. Piotrek dostał karę, to boli. Ale z drugiej strony jak dostać nauczkę, to lepiej teraz niż na igrzyskach.