Kraft o rekordowym skoku: "Czegoś dotknąłem". Wypowiedział się też o Kocie: "Mógł pobić rekord świata"

Podczas sobotniego konkursu drużynowego w Vikersund Stefan Kraft ustanowił nowy rekord świata w długości lotu. Skok Austriaka wywołał jednak sporo kontrowersji z powodu lądowania, które - zdaniem części ekspertów - zostało podparte.

Od soboty nowy rekord świata wynosi 253,5 metra i należy do aktualnego lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Stefana Krafta. Czy Austriak w pełni poprawnie ustał swój skok, by odległość została uznana za rekordową? Kwestia ta od początku budziła wątpliwości, nawet wśród sędziów. Norweski arbiter przyznał Kraftowi za styl 12 punktów, uznając, że zawodnik przy lądowaniu podparł się o zeskok. Pozostali sędziowie oceniali lot od 15,5 do 16,5 pkt.

Do sprawy odniósł się w końcu sam Kraft. - Poczułem, że czegoś dotknąłem, lądując. Wierzę jednak, że to była narta, bo na kombinezonie nie było śniegu, był suchy. Przysiadłem bardzo nisko, więc to na pewno ciężko było ocenić - tłumaczy skoczek w rozmowie z serwisem laola1.at.

Zdaniem Austriaka jego wynik poprawić mógł Maciej Kot, który uzyskał 244,5 metra, ale znacznie swój lot skrócił, obawiając się problemów z lądowaniem. - Maciek miał szansę polecieć nawet dalej, ale trochę się przestraszył i wylądował wcześniej. Wielu zawodników wybierze bezpieczne rozwiązanie, ale jeśli ktoś ma odpowiedni refleks, będzie próbował - podkreślił lider Pucharu Świata.

Sezon 2016/2017 jest najlepszym w karierze Krafta. Austriak zdobył indywidualnie dwa złote medale na mistrzostwach świata w Lahti, do których dorzucił srebro w zawodach drużynowych, i do końca będzie walczył z Kamilem Stochem o triumf w "generalce" Pucharu Świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.