Kot senior, ojciec Macieja, w przeszłości fizjoterapeuta kadry, a obecnie ekspert TVP, tłumaczy, że trochę falująca forma Polaków jest efektem ich ostatnich treningów. - Przyszedł moment, w którym trzeba było popracować nad siłą. Teraz ten trening zostanie wypuszczony. Już jest go mniej, a w Azji będzie jeszcze mniej, tam już przyjdzie chwila nabrania świeżości, żeby mieć optimum na Lahti. Wszystko jest fajnie poukładane - mówi.
Przed mistrzostwami świata (pierwszy konkurs zaplanowano na 25 lutego) skoczków czekają jeszcze cztery pucharowe starty. W Sapporo będą rywalizować 11 i 12 lutego, a 15 i 16 lutego zmierzą się w ramach próby przedolimpijskiej w Pjongczangu. - Spodziewam się, że w Sapporo jeszcze najwyższej formy chłopaków nie zobaczymy. Pjongczang, ostatnie zawody przed wylotem do Lahti, to będzie ten czas, kiedy przekonamy się, gdzie jest nasze miejsce - twierdzi Rafał Kot.
Ekspert jest przekonany, że w najważniejszym momencie sezonu podopiecznych Stefana Horngachera będzie stać na takie skakanie, jak w Turnieju Czterech Skoczni. Niemiecko-austriacką imprezę rozegraną na przełomie grudnia i stycznia wygrał Kamil Stoch, wyprzedzając Piotra Żyłę. Maciej Kot był czwarty.
- Horngacher od początku pracy w Polsce trzyma się swojego planu. To przynosi efekty. Zmiana strefy czasowej, która wiąże się z wyjazdem do Azji, nie jest problemem - przekonuje Kot senior. - Nie mamy kryzysu, żeby poświęcać cztery konkursy, w których jest do zdobycia 400 punktów, a do utrzymania są prowadzenie w Pucharze Narodów, prowadzenie Kamila w Pucharze Świata oraz miejsca w czołowej "10" Maćka i Piotrka. Wszyscy u nas wiedzą, co i jak mają zrobić przez czas pozostały do Lahti. I dzięki temu w Finlandii pokażą pazur - kończy.