Puchar Świata w Wiśle. Kamil Stoch przeskakuje wszystkich. Wygrał najpewniej w karierze

W sobotę w Wiśle Kamil Stoch wygrał swój 18 konkurs Pucharu Świata w karierze i został liderem cyklu w sezonie 2016/2017. Po zawodach opowiadał dziennikarzom, że nigdy nie miał tak mocnych rywali, jak w trwającej edycji. Tymczasem nigdy nie wyprzedził drugiego skoczka tak wyraźnie, jak teraz, co dowodzi wielkiej formy naszego mistrza. W niedzielę drugi konkurs w Wiśle, relacja na żywo w Sport.pl o godz. 16

Obserwuj @LukaszJachimiak

W Pucharze Świata już 18, do tego dwa na igrzyskach olimpijskich i jedno w mistrzostwach świata - w sumie Stoch wygrał w karierze 21 bardzo ważnych konkursów. W sobotę w Wiśle po skokach na 133 i 124 m uzyskał notę wynoszącą 268 pkt - aż o 16,3 pkt wyższą od tej, z jaką na drugim miejscu sklasyfikowany został Stefan Kraft. To różnica około dziewięciu metrów. - Kamil zdeklasował rywali. Oni po jego skoku byli już myślami przy niedzielnym konkursie. Teraz będą się go bali. Wiedzą, że nie są w stanie zrobić nic, by z nim wygrać - cieszył się na antenie TVP Adam Małysz.

Dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków i kombinacji norweskiej na pewno doskonale wie, co mówi. W czasach swej świetności "Orzeł z Wisły" odlatywał rywalom jak nikt w historii. W pamiętnym sezonie 2000/2001 wygrał Turniej Czterech Skoczni, wyprzedzając drugiego Jannego Ahonena aż o 104,4 pkt. To największa różnica między pierwszym a drugim skoczkiem w historii imprezy. W Innsbrucku, na starej Bergisel, drugiego w zawodach Ahonena Małysz pokonał różnicą 44,9 pkt!

Tamtej zimy nasz czterokrotny mistrz świata wygrał aż 11 z 21 rozegranych konkursów. Jako zwycięzca drugiego zawodnika pokonywał średnio aż o 21,4 pkt. Tak nie dominował nawet uważany za najlepszego skoczka w historii Matti Nykaenen. W swoim najlepszym sezonie - zima 1987/1988 z 10 wygranymi konkursami PŚ, zwycięstwem w TCS i dwoma olimpijskimi złotami - Fin drugiego zawodnika wyprzedzał w konkursie średnio o 15,6 pkt.

Stoch ma rację, kiedy mówi, że "jest wielu zawodników, którzy skaczą teraz na najwyższym poziomie i są blisko siebie". Nowy lider Pucharu Świata po swoim sobotnim zwycięstwie przekonywał, że w zależności od dyspozycji dnia każde rozwiązanie w ścisłej czołówce jest możliwe. Nie dodał jednak - zapewne przez skromność - że najbardziej prawdopodobne są jego kolejne zwycięstwa.

Różnica 16,3 pkt nad drugim Kraftem jest największą, z jaką Stoch wygrał zawody Pucharu Świata. Wcześniej tylko trzy razy osiągał co najmniej 10-punktową przewagę nad najlepszym z rywali. W 2013 roku w Kuopio drugi Daiki Ito stracił do Kamila 10,9 pkt, w 2014 roku w Willingen drugi Severin Freund był gorszy od Polaka o 13,5 punktu, a rok później na tej samej skoczni o 14,3 pkt ze Stochem przegrał sklasyfikowany na drugiej pozycji Peter Prevc. Dodatkowo Stoch bardzo wyraźnie wygrał jeden konkurs mistrzowski - o 12,7 pkt wyprzedził Prevca w olimpijskich zawodach na skoczni średniej w Soczi w 2014 roku. Sobotnia przewaga Kamila nad Kraftem ma więc swoją wagę. Wszystko wskazuje na to, że Małysz ma rację, gdy mówi, że "rywale wiedzą, że nie są w stanie zrobić nic, by ze Stochem wygrać". Po prostu w tym momencie lider PŚ przeskakuje wszystkich. Jeśli w niedzielę znów zrobi swoje, a pogoda nie będzie gorsza niż w sobotę, to efekt najpewniej będzie taki, z jakich często cieszymy się w ostatnich tygodniach.

Piękna radość polskich skoczków po historycznym Turnieju Czterech Skoczni [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA