TCS. Błąd w pomiarze skoku Daniela Andre Tande? Maciej Kot mógł być trzeci

Daniel Andre Tande w ostatnim skoku w TCS uratował się przed upadkiem lądując na jednej narcie. Sędziowie zmierzyli mu 117 metrów, jednak dokładne przyjrzenie się powtórkom wskazuje, że Norweg najpewniej nie osiągnął tej odległości.

Rozstrzygnięcia z ostatniego konkursu 65. Turnieju Czterech Skoczni zostaną w pamięci kibiców na kilka kolejnych sezonów. Wygrana Kamila Stocha, znakomite skoki Piotra Żyły i dramat Daniela Andre Tande. Norweg po zawodach przyznał, że nie wytrzymał presji tego konkursu. Prawdopodobnie z powodu zdenerwowania zapomniał także o zapięciu wiązania w prawej narcie. Doskonale widać to w momencie, gdy młody skoczek siedzi na belce startowej przed ostatnim skokiem. Właśnie to niedociągnięcie sprawiło, że Tande stracił szanse na wygraną w Turnieju Czterech Skoczni, ale według ustaleń Sport.pl powinien wypaść nawet poza podium. Gdyby tak się stało, to Maciej Kot uzupełniłby polskie podium w klasyfikacji całego turnieju. Kot przegrał z Tande o 7,5 punktu.

Przepisy dotyczące mierzenia odległości w skokach narciarskich mówią jednoznacznie: w przypadku lądowania nietypowego (a takim niewątpliwie było to w wykonaniu Tandego), w którym jedna narta dotyka już podłoża, ale druga wciąż pozostaje w powietrzu, to długość skoku mierzy się w momencie zetknięcia całej powierzchni narty z zeskokiem. Tej pierwszej! A nie czeka, aż druga uderzy o śnieg. Miejsce, w którym mierzona jest odległość, wyznaczone jest przez środek buta skoczka.

Punkt konstrukcyjny skoczni w Bischofshofen usytuowany jest na 125 metrze, który oznaczony jest pierwszą czerwoną linią na zeskoku. Wcześniej, co każde pełne 10 metrów ułożone są również ,,szpalery choinek''. Na zeskoku znajdziemy także krótkie linie oznaczające odległości między pełnymi dziesiątkami, np. 115 metrów. Jak pokazuje zdjęcie, lądowanie Daniela Andre Tande, czyli pełne postawienie jednej narty na podłożu, miało miejsce już w granicach 110-112 metrów, a wiec znacznie bliżej niż oficjalnie zmierzono Norwegowi. A sędziowie za punkt lądowania wyznaczyli odległość 117 metrów, kiedy druga narta dotknęła zeskoku.

Moment zetknięcia się narty Daniela Andre Tande z zeskokiemMoment zetknięcia się narty Daniela Andre Tande z zeskokiem Eurosport

Co to oznacza w kwestii ewentualnych zmian punktowych w klasyfikacji? Na dużej skoczni za jeden metr można uzyskać 1,8 punktu, dlatego można policzyć, że Kot miałby olbrzymie szansę na końcowe podium Turnieju Czterech Skoczni. Tande powinien skoczyć co najmniej 112,5 metra, aby utrzymać miejsce w czołowej trójce turnieju. Zdjęcia tego nie potwierdzają jednoznacznie.

Pomiaru odległości w skokach dokonuje się za pomocą czterech kamer o wysokiej rozdzielczości, są one umieszczone na wieży sędziowskiej. Kamery pozwalają nałożyć na zeskok wirtualne linie, a system przypisuje im odpowiednie wartości. Osobą decydującą o wyniku jest jednak sędzia, który na żywo wybiera odpowiednią klatkę. Proces ten trwa około siedmiu sekund.

Posiłkując się liniami oraz tabliczkami odległości ustawionymi co jeden metr można uzyskać przekonanie graniczące z pewnością, że skok Tandego został źle zmierzony. - W końcówce konkursu były duże emocje, sędzia pomiarowy mógł po prostu tego nie zauważyć bądź nie pamiętał o przepisie. Takie lądowania nie zdarzają się często - mówi Mateusz Król, sędzia PZN.

Rezultat uzyskany przez Tandego można analizować jedynie w formie niewyjaśnionej ciekawostki. W tym momencie nie ma już szansy na zmianę oficjalnych wyników. - Jeśli faktycznie popełniono błąd, to sztab reprezentacji miał jedynie 15 minut od skoku na złożenie protestu. Później nie są one rozpatrywane - mówi Ryszard Guńka, sędzia międzynarodowy.

Jak Horngacher dodał Polakom skrzydeł. "Rady ma tak trafne, że się go boję" >>

Wielki rywal Stocha: Cieszę się z jego sukcesu >>

Trener Niemców: Chciałbym, żeby Stoch był przykładem dla Freunda >>

To zdjęcie stało się hitem internetu. Tak wyglądał Żyła w wieku 15 lat >>

Zobacz wideo

????? Poznajcie piekną i wysportowaną dziewczynę Macieja Kota!

Copyright © Agora SA