Od piątku do niedzieli w Szczyrku i Wiśle odbędą się letnie mistrzostwa Polski w skokach i kombinacji norweskiej. Na niedzielę na godz. 13 PZN zaplanował podsumowującą zawody konferencję. Niespodzianką ma być wystąpienie Małysza.
Mistrz, który karierę skoczka zakończył w 2011 roku, po pięciu latach na dobre wróci do dyscypliny sportu, z którą jest związany, odkąd zaczął ją trenować w wieku sześciu lat. Ostatnie lata Małysz poświęcał skokom tylko w części. Konsultacje z trenerami poszczególnych kadr czy wyjazdy z młodzieżą na mistrzostwa świata juniorów godził ze startami w rajdach. Nadzieje na pełny powrót "Orła z Wisły" do świata skoków dawał ostatniej zimy Andrzej Wąsowicz. - Moim zdaniem pasja do motoryzacji nie jest w nim tak silna jak pasja do narciarstwa. Opowiadał mi, że jego organizm źle znosi przygotowania do Dakaru i ten morderczy rajd też. Przygotowania są też bardzo drogie, osiem milionów złotych nie jest łatwo zebrać. Zwłaszcza kiedy ma się pecha i auta się rozlatują. Adama znam, odkąd się urodził, potrafię czytać w jego myślach i czuję, że jest bliski podjęcia dobrej decyzji i dla siebie, i dla naszych skoków - mówił wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie ze Sport.pl w lutym bieżącego roku.
W tamtym czasie Małysz mocno zaangażował się w wybór nowego trenera dla polskich skoczków. Kiedy okazało się, że PZN rozstanie się z Łukaszem Kruczkiem, były mistrz pomógł doprowadzić do zatrudnienia Stefana Horngachera. - Adam negocjował pewne warunki - zdradza teraz prezes Wąsowicz. - Stefan miał dobrą posadę w niemieckiej federacji, był tam ceniony, osiągał sukcesy. Rozmawialiśmy z nim obaj z prezesem Apoloniuszem Tajnerem, ale chyba zdecydowało to, że Adam powiedział mu wprost: "Ja ci pomogę". To jemu Horngacher dał się przekonać - opowiada nam jeden z szefów PZN.
Wąsowicz nie chce zdradzić, w jakim charakterze Małysz będzie pracował w związku, nie chce też potwierdzić, że to właśnie Małysz będzie niespodzianką niedzielnej konferencji. Ale słowa "niespodzianka" używa, mówiąc o tym, co związek szykuje. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Stefan Horngacher dał się przekonać do pracy u nas, że szybko wprowadził nowe metody, które poskutkowały dobrymi wynikami w letniej Grand Prix i dały nadzieję na udaną zimę. Teraz zadbaliśmy o dodatkowy element, który pozwoli naszym skokom wrócić do poziomu sprzed kilku lat. Ale szczegółów nie chcę zdradzać, proszę zaczekać do niedzieli - mówi Wąsowicz.
Z naszych informacji wynika, że Małysz zgodził się objąć posadę dyrektora sportowego PZN. Miesiąc temu stracił kontrakt z Orlenem, wobec czego trudno byłoby mu startować w rajdach na najwyższym poziomie. Równie ważne jest duże zaangażowanie byłego skoczka w projekt zmian, którego szefem został Horngacher.
Sport.pl dowiedział się, że Małysz błyskawicznie przekonał do siebie członków zarządu PZN. Niedawno był ich gościem podczas zebrania w Krakowie. Jedyna wątpliwość dotyczy jego znajomości biegów narciarskich. Dyrektor sportowy PZN powinien dbać o wszystkie dyscypliny i dobrze byłoby, żeby na każdej się znał. Prawdopodobnie ta kwestia zostanie rozwiązana tak, że Małysz zajmie się skokami i kombinacją norweską, która również jest mu bliska (to od niej zaczynał karierę, to w niej zaliczył swój pierwszy start w Pucharze Świata), natomiast za biegi w PZN będzie odpowiadał ktoś inny.
To było rekordowe okienko transferowe. Najdrożsi piłkarze 2016