Skoki narciarskie. - Odejście Kruczka nie jest pewne - twierdzi wiceprezes. A w tle... Adam Małysz

- Odejście Kruczka nie jest jeszcze pewne. Po sezonie zorganizujemy obrady okrągłego stołu. Weźmie w nich udział również Adam Małysz, który może zostać dyrektorem sportowym federacji - powiedział w rozmowie ze Sport.pl Andrzej Wąsowicz, wiceprezes PZN.

Łukasz Jachimiak: "Przegląd Sportowy" pisze, że po sezonie Łukasza Kruczka w roli trenera kadry A polskich skoczków narciarskich zastąpi zagraniczny fachowiec. Kiedy Polski Związek Narciarski zaczął szukać nowego szkoleniowca?

Andrzej Wąsowicz: Artykuł jest prawdziwy tylko połowicznie. Przed chwilą rozmawiałem z Łukaszem Kruczkiem i mam apel do mediów, żeby dały mu spokój. On w środę będzie trenował z zawodnikami w Wiśle. Nie czuję się dobrze z tym, że sezon trwa, a wy już piszecie o tym, co się stanie po sezonie, twierdząc że z Łukasza zrezygnujemy. To nie jest prawdą, jeszcze żadnych decyzji nie podjęliśmy, one zapadną dopiero wiosną. Najpierw, zaraz po zakończeniu sezonu, zorganizujemy obrady okrągłego stołu z udziałem sztabów szkoleniowych naszych wszystkich kadr. Weźmie w nich udział również Adam Małysz. Musimy przeanalizować, co się stało i dopiero wtedy będziemy podejmować decyzje, również personalne.

Decyzji może nie podjęliście, ale skoro padają nazwiska potencjalnych następców Kruczka, to znaczy, że już z nimi rozmawiacie?

- Pan Vasja Bajc (ostatnio prowadził kadrę amerykańskich skoczkiń, wcześniej reprezentacje Japonii i Czech) albo Austriak Stefan Horngacher (były skoczek narciarski, niegdyś prowadził polską kadrę B,) sam się do nas zgłosił. On zadeklarował, że chętnie by się naszymi skokami zajął.

Kiedy to zrobił?

- Niedawno, krótko przed konkursami w Zakopanem.

Horngacher też sam się zgłosił, mimo że ma umowę z Niemcami, gdzie pomaga Wernerowi Schusterowi?

- Ze Stefanem rozmawiałem w Zakopanem, ale prywatnie. Absolutnie nic na temat jego pracy u nas nie mówiliśmy. Znamy się od lat, bo kiedyś go przecież zatrudnialiśmy. Myślę, że on będzie najbardziej zaskoczoną osobą, że polskie media łączą go z Kamilem Stochem, że już zrobiły z niego trenera naszej kadry. My na razie naprawdę nie myślimy o zatrudnianiu nowego człowieka. I nie będziemy myśleć do momentu tej rzetelnej analizy, którą wykonamy ze wsparciem Małysza. Chcemy usłyszeć od Łukasza Kruczka, co według niego się stało. Chcemy dać mu szansę. Nie zapominamy, że to z nim zdobywaliśmy medale i byliśmy w światowej czołówce. Nie uderzymy w niego, na pewno do końca sezonu żadnych decyzji nie podejmiemy. Wspieramy jego i wszystkie grupy. Do końca zimy będziemy robić wszystko, żeby się zespół w końcu naprawdę przełamał. Kamil ma z tym największy problem, ale przecież nie tylko on jest w kadrze. A zawirowania wewnątrz kadr są sprawą naturalną, w waszych redakcjach przecież też nie wszyscy pracownicy zgadzają się z redaktorami naczelnymi.

Różne rzeczy można mówić, ale prawda jest taka, że w połowie sezonu zawodnicy kadry A, w której jest podwójny mistrz olimpijski, zdobyli o 99 punktów mniej niż skoczkowie z kadry B, czyli z rezerw. To pokazuje, jak bardzo Kruczek się pogubił.

- Zgadza się. Jest też kolejne nieporozumienie - do Japonii poleciało czterech zawodników kadry B, a tylko dwóch z kadry A, a mimo to nie poleciał nikt ze sztabu kadry B. Tak nie powinno być. Właśnie powiedziałem o tym Łukaszowi. Ale od początku, odkąd on pracuje jako trener główny nie wtrącamy mu się do takich spraw i nie zaczniemy tego robić. Nie chcemy interweniować, rolą prezesa czy wiceprezesa związku nie jest decydowanie, który trener gdzie jedzie. Ale po sezonie będziemy chcieli wiedzieć, dlaczego podejmowane były takie decyzje.

Bajc od 2014 roku pracuje z kadrą USA kobiet, największe sukcesy szkoleniowe odniósł dawno temu i to on zgłosił się do was, a nie wy do niego. Z Horngacherem nie ma tematu, to może planujecie kadrę A powierzyć Maciejowi Maciusiakowi, który teraz prowadzi kadrę B?

- W tym momencie nie odpowiem. Z prezesem Apoloniuszem Tajnerem mamy swoje przemyślenia, ale czekamy na dyskusję w gronie wszystkich trenerów wspartych Jasiem Szturcem, Piotrem Fijasem i Adamem Małyszem. Po niej będziemy mądrzejsi i będziemy mogli podjąć najlepszą decyzję.

Będzie otwarci na każdy wariant, również utworzenie duetu trenerskiego złożonego np. z Kruczka i jakiegoś zagranicznego trenera?

- Osobiście nie dopuszczam takiego rozwiązania. Oczywiście na naszym spotkaniu, które potrwa może nawet kilkanaście godzin, może paść taki pomysł. Chętnie posłucham szczególnie Adama Małysza. On tak naprawdę zaczął dyskusję, mówiąc że Łukasz się pogubił. Oczywiście ma do tego prawo. Zwłaszcza, że kiedy zapytałem czy weźmie udział w dyskusji, odpowiedział "bardzo chętnie, bo dobro polskiego narciarstwa bardzo leży mi na sercu". Ja nie jestem fachowcem, nigdy nie byłem ani skoczkiem, ani trenerem. Ale znam Kruczka, to jest honorowy człowiek, dlatego nie wyobrażam sobie, że chciałby dostać kogoś do pomocy. On może szybko znaleźć nową pracę, pewnie na jeszcze lepszych warunkach.

Oferta z Finlandii to prawda, a nie tylko spekulacje tamtejszych dziennikarzy?

- Coś jest na rzeczy, a i Rosjanie mogą być zainteresowani. W ubiegłym tygodniu była w Wiśle reprezentacja Rosji, rozmawiałem z prowadzącymi ją Matjazem Żupanem oraz Davidem Jiroutkiem i wiem od nich, że są na wylocie.

Mam nadzieję, że nie pytał pan tej dwójki o ewentualną chęć podjęcia pracy z naszą kadrą?

- Nie, nie, nie. Proszę mi wierzyć, że jestem na tyle doświadczonym działaczem, że żadnych rozmów na razie nie podejmuję.

Może jednak rozmawiać z uznanymi trenerami warto, żeby wiosną mieć większe pole manewru.

- Na pewno napłynie do nas kilka ciekawych propozycji i to do nas będzie należeć wybór, jeśli uznamy, że pora na zmianę.

Rozumiem potrzebę analizy, ale czy na dzisiaj nie można powiedzieć, że potrzebujemy doświadczonego, uznanego trenera, który odbuduje to, co się nam zawaliło?

- Pytał pan czy trener polski, czy zagraniczny. Powiem tyle - musi przyjść autorytet, żeby zmienić system, który nam od jakiegoś czasu nie funkcjonuje.

Wróćmy do Małysza - moim zdaniem ocenia sytuację zarazem trzeźwo i delikatnie. Chyba nikt nie ma mu za złe, że komentuje to, co się dzieje z kadrą?

- Zgadzam się, bardzo często ostatnio z Adamem rozmawiam i cenię, że się naszymi skokami mocno interesuje. Właśnie przyjął propozycję pojechania na mistrzostwa świata juniorów w roli szefa ekipy. To dla nas ważne, że wspiera młodzież. Niektórzy dziennikarze pytają mnie nawet czy Adam by się nie podjął poprowadzenia kadry A. Absolutnie nie. Chociaż inną rolę w związku bym dla niego widział.

Dyrektora sportowego?

- Tak, bardzo chętnie. Moim zdaniem pasja do motoryzacji nie jest w nim tak silna jak pasja do narciarstwa. Opowiadał mi, że jego organizm źle znosi przygotowania do Dakaru i ten morderczy wyścig też. Przygotowania są też bardzo drogie, osiem milionów złotych nie jest łatwo zebrać. Zwłaszcza kiedy ma się pecha i auta się rozlatują. Adama znam odkąd się urodził, potrafię czytać w jego myślach i czuję, że jest bliski podjęcia dobrej decyzji i dla siebie, i dla naszych skoków.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Hipsterskie skoki narciarskie, czyli narty zjazdowe na "Planicy", udana podróbka Wielkiej Krokwi. Najlepsze amatorskie skocznie

Podobno każdy zna się na skokach. A ty? Sprawdź się!

Więcej o: