Skoki narciarskie. Kruczek: Część zawodników gra nie fair

- Donosy są non stop. Wszyscy na wszystkich. Część przewagi technologicznej, jaką jest praca nad sprzętem, jest także częścią rywalizacji sportowej. Ma to później przełożenie na wyniki - mówi trener polskiej kadry skoczków Łukasz Kruczek po konkursach Pucharu Świata w Willingen.

W piątek Kamil Stoch wygrał konkurs indywidualny, w niedzielę zajął siódme miejsce. W sobotę polska drużyna została zdyskwalifikowana, po tym jak Stoch miał nieregulaminowy kombinezon.

- Patrząc od strony sportowej, weekend można uznać za udany - skomentował Kruczek. - Patrząc na skoki, wszystko idzie do przodu. Przede wszystkim Kamil jest już prawie w "10" Pucharu Świata. Simon jeszcze nie startuje, więc mamy pewien przywilej. Możemy bardziej taktycznie rozgrywać konkursy, bo dzień kwalifikacji nie jest już tak ważny pod względem motoryki - wyjaśnił.

"Bomba odpaliła nieco za progiem"

Kruczek uważa, że Stoch w niedzielę przegrał walkę o podium w drugiej serii. - Zabrakło drugiego skoku. W pierwszej serii były nieco mniej sprzyjające warunki, natomiast w drugiej serii Kamil chciał 'odpalić bombę', jednak ta bomba odpaliła nieco za progiem. Z powietrza ciężko się odbić. Podobnie było w przypadku Piotrka. Skok fajny, ale brakowało odejścia z progu - komentował.

Trener wrócił też do sobotniej dyskwalifikacji. - Byliśmy przygotowani jak należy, a jednak zabrakło kontroli. Było to lekkie zdziwienie. Rozmawiałem z kontrolerem i był to detal. Przyjęliśmy to wszyscy, bo dotyczy to całego świata. Był to sygnał ostrzegawczy, że zbliżają się mistrzostwa świata. Myśmy rano przygotowali nowy kombinezon, pomiar Kamila na brzuchu był w porządku. W trakcie konkursu wymiar już był inny i brakowało później w momencie pomiaru. Na to nie mamy wpływu - tłumaczył.

"Donosy są non stop"

Według Kruczka toczy się prawdziwa wojna technologiczna. - Donosy są non stop. Wszyscy na wszystkich. Część przewagi technologicznej, jaką jest praca nad sprzętem, jest także częścią rywalizacji sportowej. Ma to później przełożenie na wyniki. Ten centymetr nie miał wpływu na skok. Jakby to było na całym obszarze, ale nie w takim fragmencie - mówił.

- Jak się chce znaleźć centymetr, nie ma tu zawodnika, który go nie ma. To jest bardzo subiektywna ocena. Chodzi o granie fair i żeby nie przeginać. Są nadal zawodnicy, których my jako trenerzy widzimy. Nikt nikogo palcem nie wskaże, bo tak to się potem zaczyna, ale jest część zawodników, którzy grają nie fair - zdradził.

Niemcy wpadli do szatni

- Rozmawiałem z Walterem Hoferem na temat zachowania niemieckiej telewizji, która wpadła do szatni zaraz po ogłoszeniu dyskwalifikacji. Ja to zgłosiłem, ponieważ było to trochę zachowanie niesportowe z ich strony. Trzeba zachować pewne granice. Dziś zostaliśmy oficjalnie przeproszeni - mówił dalej Kruczek.

Zobacz wideo

Specjalny serwis o skokach? Sprawdź Skijumping.pl ?

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Agora SA