W Nowy Rok będziemy kibicować pięciu Polakom z Kamilem Stochem na czele. Nasz podwójny mistrz olimpijski w wielkim stylu wrócił po operacji stawu skokowego. W swoim pierwszym starcie w bieżącym sezonie zajął czwarte miejsce i po zawodach w Oberstdorfie jest uznawany za jednego z faworytów całego Turnieju Czterech Skoczni.
Przed jego rozpoczęciem bukmacherzy wśród pięciu głównych kandydatów do końcowego triumfu wskazywali aż trzech z czterech największych przegranych konkursu na Schattenbergschanze. Ammann był jedynką w rankingu Williama Hilla, wysoko stały też akcje Freunda i Schlierenzauera, a Bardal był notowany w czołowej dziesiątce.
Przed Ga-Pa Ammann do prowadzącego Stefana Krafta traci 182,8 pkt, bo w Oberstdorfie upadł w pierwszej serii i nie awansował do drugiej. Sytuacja Freunda, Schlierenzauera i Bardala jest niewiele lepsza. Niemiec, który był 13., traci do Austriaka 36,9 pkt, Schlierenzauer (był 17.) jest w tej chwili gorszy od swojego młodszego kolegi z kadry o 44,4 pkt, a Bardal (21. w Oberstdorfie), chcąc pokonać Krafta, musiałby w trzech konkursach odrobić aż 55,5 pkt straty. Każdy z wielkich mistrzów zdaje sobie sprawę, że swoją szansę już zaprzepaścił.
W teorii każdy z nich wie też, jak poradzić sobie w takiej sytuacji. - Do cholery z takimi skokami. W tej imprezie pierwszy konkurs jest wyjątkowo ważny. Teraz, będąc daleko z tyłu za najlepszymi, nie mam już szans na podium w TCS. Następne konkursy będę traktował bez większego napięcia psychicznego, jak zwykłe zawody - mówi Bardal.
On i Freund nieźle wypadli w środowych kwalifikacjach w Ga-Pa. Norweg był w nich 14. (tuż za Stochem), a Freund - szósty. Ze skoków zrezygnowali Schlierenzauer i Ammann, skazując się na pojedynki w serii KO ze zwycięzcami kwalifikacji. Austriak zmierzy się z najlepszym w nich Andersem Jacobsenem, a rywalem Szwajcara będzie drugi Noriaki Kasai. Ciekawe, że Ammann nie zniechęcił się do taktyki zakładającej rezygnację z kwalifikacji, choć nie powiodła się ona kilka dni temu (nawet szwajcarskie media twierdziły, że chcąc powalczyć z Peterem Prevcem, poczwórny mistrz olimpijski niepotrzebnie ryzykował, próbując wydłużyć skok).
Jeszcze ciekawsze jest to, czy i tym razem któryś z wielkich przepadnie wskutek pojedynku z innym mistrzem. Pierwszą serię będą kończyć trzy bardzo mocne pary: Roman Koudelka i Peter Prevc oraz Ammann - Kasai i Schlierenzauer - Jacobsen.
Turniej Czterech Skoczni to impreza, która lubi niespodzianki. Przed rokiem wielką sprawił Thomas Diethart. Austriak wygrał 62. edycję, choć przed jej startem nie miał w dorobku żadnych sukcesów w Pucharze Świata. W 14 edycjach rozegranych w XXI wieku mieliśmy aż 11 różnych zwycięzców, a sześciokrotnie zdarzyło się, że żadnemu z zawodników nie udało się obronić miejsca na podium. To stanie się i tym razem, bo przed rokiem za Diethartem, który jest teraz 27. i traci do lidera 69,6 pkt, uplasowali się Morgenstern, który skończył już karierę, i Ammann.
Ciekawe, jakie jeszcze niespodzianki przyniesie trwający, 63. TCS.
Najważniejsze imprezy sportowe w 2015 roku, tego nie możesz przegapić!