Takiego startu polskiego zespołu jeszcze nie było nigdy w historii. Z ośmiu pierwszych konkursów Polacy wygrali aż cztery. Dwa razy na najwyższym stopniu podium stanął Kamil Stoch i po jednym razie Krzysztof Biegun oraz Jan Ziobro. Stoch dwukrotnie był też drugi, a Ziobro raz był trzeci.
Wszystko to cieszy i przynosi mnóstwo radości pod koniec niezbyt udanego dla polskiego sportu roku, ale zapala też ostrzegawczą lampkę i wywołuje pytanie - czy forma polskich skoczków nie przyszła zbyt wcześnie.
"Wszystko super, tylko żeby nie okazało się, że nasi mają szczyt formy w grudniu, a Austriacy w lutym na olimpiadzie..." - pisze w komentarzu jeden z naszych czytelników. Wiadomo, igrzyska są najważniejszą imprezą w sezonie i o dobrych skokach Polaków w grudniu 2013 roku nikt za kilkanaście lat nie będzie pamiętał. Wszystko jednak wskazuje, że... dobry początek sezonu olimpijskiego wcale nie wyklucza sukcesu na igrzyskach. Wystarczy prześledzić, jak sobie radzili w przeszłości mistrzowie.
Na igrzyskach w 2010 roku Simon Ammann zdobył dwa złota, a wygrał w tamtym sezonie trzy z ośmiu pierwszych zawodów, raz był drugi i raz trzeci. Dwa srebrne medale wywalczył Adam Małysz, który raz na początku był na podium. A dwa brązowe Gregor Schlierenzauer, który wygrał trzy z pierwszych ośmiu startów i raz był drugi.
W 2006 roku mistrzami zostali Lars Bystoel i Thomas Morgenstern. Ten pierwszy w swoich pierwszych ośmiu startach sezonu dwa razy stawał na podium. Austriak miał wyjątkowo słaby początek i dopiero rozskakał się w styczniu.
Igrzyska w 2002 roku to też dwa złota Ammanna, który wcale wtedy nie wyskoczył jak królik z kapelusza. W pierwszych ośmiu startach sezonu był trzy razy na podium.
Dobra, koniec wyliczanki, prześledziłem wszystkie starty od 1984 roku i w sumie w 30 ostatnich latach było osiem igrzysk olimpijskich i tylko jeden z 16 złotych medalistów (Morgenstern) nie stanął w swoich pierwszych ośmiu startach na podium.
Dlatego warto zachować olimpijski spokój i poczekać z osądami. Szczególnie, że po wczorajszym drugim skoku Kamila Stocha, który dał mu zwycięstwo w Engelbergu, Polak wcale nie był zadowolony. Kręcił głową, jakby... skok zepsuł. Widać, że szczyt formy to jeszcze nie jest.