Sławomir Hankus: Byłem jego trenerem przez trzy lata i nigdy przez ten czas nie widziałem go tak świadomego swej wartości jak teraz i tak pewnego w tym, co robi.
- Pewność, do jakiej doszedł, daje mu ogromną przewagę nad innymi młodymi zawodnikami. Ona nie pozwala mu się zamartwiać, że coś pójdzie nie tak. Widzę, że uwaga Krzyśka jest skupiona nie na wynikach, a na skakaniu. To wydaje się być kluczem do sukcesu. Właśnie to zawsze powtarzał Adam Małysz.
- Jeśli konkursy mu nie wyjdą ze względu na trudne warunki, to on sobie z tym poradzi. Nauczył się już, że skoki to nieprzewidywalny sport. Przecież nikt nie przewidział choćby tego, że w Klingenthal w niekorzystnych warunkach nie zdecydują się skoczyć Gregor Schlierenzauer i Anders Bardal. Krzysiek wie, że nie można się przejmować niepowodzeniami, kiedy nie wynikają one z własnych błędów.
- Na pewno świetne skakanie latem dodało mu bardzo dużo wiary w to, że potrafi skakać na wysokim poziomie i że może wygrywać z najlepszymi. A teraz już wie na pewno, że gorliwa i spokojna praca owocuje. Jestem przekonany, że u niego nie będzie efektu wody sodowej. To dobry, poukładany chłopak. Kulturalny, zawsze uśmiechnięty.
- To oczywiście bardzo przykra sytuacja, ale uważam, że nie zaburzyła ani przygotowań do kolejnych startów, ani nie zaburzy już samych występów Krzyśka w Kuusamo.
- Do poziomu, na jakim się obecnie znajduje Krzysiek, doszedł spokojnym treningiem. Kiedy w konkursie drużynowym w Klingenthal miał indywidualnie czwarty wynik, byłem przekonany, że w niedzielę spokojnie załapie się do czołowej "piętnastki", a po cichu wierzyłem, że wskoczy do "ósemki". Teraz liczę, że to, co pokazał w Klingenthal, nie jest granicą jego możliwości. Mam nadzieję, że to był piękny początek.
- Tak jest, że niektórzy zawodnicy pokazują pełnię talentu szybko, że mają lepsze predyspozycje, a inni muszą wszystko wypracować. Nie da się zestawić ze sobą dwóch skoczków, bo fizjologicznie są różni.
- Jak dla wszystkich małych chłopaków inspiracją był dla niego Adam Małysz, ale do sportu Krzysiek trafił trochę przez przypadek. Na treningi namówił go kolega z Gilowic Michał Pyclik, a potencjał zauważyli w nim trenerzy Bronisław Porębski i Stanisław Ustupski. W Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku spędził sześć lat, przez ten czas nauczył się tyle, by zasłużyć na powołanie do reprezentacji Polski, ale zanim to nastąpiło, było kilka trudnych momentów. Nieraz siadaliśmy z trenerami Wojciechem Tomasiakiem i świętej pamięci Tadeuszem Pawlusiakiem, żeby z Krzyśkiem poważnie dyskutować o jego słabościach i zwątpieniach.
- Krzysiek średnio co dwa tygodnie chciał oddawać sprzęt do magazynu szkolnego i kończyć ze skokami. Z czasem zaczęliśmy się z tego śmiać, bo co się umówił, że w poniedziałek ten sprzęt zda, to przychodził do mnie i mówił "trenerze, chciałbym dać sobie jeszcze dwa tygodnie, spróbuję coś zmienić, a jak nie wyjdzie, to wtedy sprzęt oddam". To się stało zabawnym rytuałem. A nawet czymś więcej, bo w końcu dzięki takim małym interwałom Krzysiek zawsze coś poprawiał, robił stałe postępy. Z tym zawsze będzie mi się kojarzył. No i z pysznymi śledziami, które przywoził nam od swojej mamy na każdy przedświąteczny poczęstunek.
Śledź początek sezonu ze Sport.pl
Sezon w biegach startuje już w ten weekend w fińskim Kuusamo. Justynę Kowalczyk czeka najpierw sprint stylem klasycznym (piątek od 12.30), potem bieg na 5 kilometrów stylem klasycznym (sobota od 10) i na 10 kilometrów stylem dowolnym (niedziela od 10.30). Relacje Z Czuba i na żywo oczywiście w Sport.pl.
W Kuusamo mamy swojego wysłannika. Zapraszamy do śledzenia Sport.pl, a także bloga Pawła Wilkowicza , gdzie znajdziecie wszystkie ciekawostki i przemyślenia z otwarcia sezonu.