Piotr Żyła: No bardzo lubię latać, ale wiadomo, że priorytet mają mistrzostwa świata, więc pasowałoby się do nich trochę przygotować i tam skakać jak najlepiej. Chociaż skład na Val di Fiemme nie jest podany, jeszcze tak naprawdę nie wiem, gdzie pojadę. Jak będę tak skakał jak teraz to nie będzie dobrze.
- Jak forma jest dobra, to człowiekowi chce się jechać na zawody i walczyć. Ja się teraz męczę, trzeba zrobić coś, żeby to się skończyło.
- Mam problemy, ale na pewno one nie są ogromne. Gubię się na dojeździe do progu, za bardzo staję na palcach i przez to nogi nie pracują w momencie odbicia tak, jak powinny. Przeciągam skoki do przodu, później ciężko z tego coś zrobić, bo brakuje i wysokości, i szybkości, żeby odlecieć.
- Wiem, że na to mnie stać, umiem oddawać naprawdę superskoki, ale też jestem trochę taki, że z dnia na dzień może mi coś przestać grać. Jak mam gorszy czas, to szybko mi się wszystko sypie i później muszę powoli to odbudowywać. Najlepiej jest, jak pojawia się skocznia, która mi leży. Jak w Vikersund. Tam siadam na belkę i nie myślę, bo wiem, że będzie dobrze. W Willingen tak nie jest, tu muszę kombinować, myśleć, co poprawić. A to na zawodach jest najgorsze.
- Średnią lubię, ona mi leży. Gorzej z tą dużą, ale byliśmy tam na obozie i pojedyncze skoki miałem dobre. Nie mogę narzekać, nawet w Harrachovie, gdzie rozbieg bardzo mi nie pasował, dałem radę przyzwoicie skoczyć. Prawda jest taka, że wszędzie się da. Tylko trzeba spokoju.
- Skoki to jest taki sport, że przez bardzo krótki okres można wszystko pozmieniać. Do mistrzostw świata jest tyle czasu, że powinno być dobrze.
- Jeszcze nikt z nas nie jest pewny, że tam pojedzie. No, chyba tylko Kamil.
- No, możliwe, że też. Będziemy musieli dopasować sprzęt, ustabilizować pozycję dojazdową i znów czerpać przyjemność ze skakania.
- Tak, do Włoch zabierzemy po dwa najlepsze, wcześniej będziemy je testować i już na mistrzostwach będziemy skakać w tych najlepszych.
- Przed mistrzostwami już tych butów nie będziemy próbować, ale latem pewnie tak, bo to jest dobry czas na różne testy. Wtedy warto próbować nowych rzeczy, a teraz trzeba spokoju.
- Nie wiem, co powiedzieć.
- Tak, chociaż hasło ma też moja i żona i czasem go używa. Ale tylko żeby poprawiać błędy, które robię (śmiech).
- Każdy ma prawo do komentowania. Czego tu się bać? Zawsze piszę to, co w danym momencie przyjdzie mi do głowy. Nie zastanawiam się nad tym za bardzo. Piszę, wysyłam, i tyle. Tak samo jest ze zdjęciami. Jak mam pomysł, to robię i wstawiam. Żaden problem, mamy wolny kraj, nie? (śmiech).
- Ha, ha, nie wiem.
- Nic nie mówi, ale chyba nic strasznego tam nie robię? Chociaż nie wiem (śmiech).
- Razem w pokoju zawsze mieszkamy, więc tak wyszło. W ogóle to ja mam konto, bo sponsor tego wymagał. Najpierw nie chciałem, żona mi to założyła, a teraz sam sobie wszystko prowadzę i dobrze się bawię. Jak tylko znajduję internet w hotelu, to chętnie coś fajnego z zawodów wrzucę, bo na nich zawsze coś się dzieje.
- Grupa Azoty. W umowie miałem zapisane, że powstanie moja oficjalna strona, no to ją mam (śmiech).
- Chcielibyśmy, ale jeszcze dużo pracy przed nami.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony