PŚ w skokach narciarskich. Engelberg nowym startem dla Stocha i spółki

Kamil Stoch czwarty, Maciej Kot siódmy, Klemens Murańka - 10. To miejsca polskich skoczków z kwalifikacji do sobotniego konkursu PŚ w Engelbergu. - Dla naszego zespołu to będzie nowe wejście w sezon, wierzę, że od teraz będzie już tylko lepiej - mówi Apoloniusz Tajner. Transmisja sobotniego konkursu w TVP 1 i w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl od godz. 13.45.

Po pięciu indywidualnych konkursach bieżącego sezonu Stoch zajmuje w klasyfikacji generalnej PŚ dopiero 49. miejsce. Zawodnik, który w ubiegłym sezonie siedmiokrotnie wskakiwał na podium zawodów PŚ, teraz ma w dorobku zaledwie jeden punkt zdobyty w pierwszym starcie, w Lillehammer. Przed tygodniem, gdy najlepsi skoczkowie rywalizowali na olimpijskim obiekcie w Soczi, lider naszej kadry trenował w Ramsau. Stoch próbował naprawić błędy, przez które w Kuusamo nie przebrnął kwalifikacji. Coś takiego zdarzyło mu się po raz pierwszy od prawie trzech lat.

Stoch zaczyna latać

- Z treningów w Ramsau i później w Zakopanem jestem zadowolony, ale jeszcze nie nastawiam się na wygrywanie. Teraz chcę po prostu oddawać dobre skoki - mówi zawodnik.

Stoch doskonale wie, że jeszcze nie ustabilizował formy na najwyższym poziomie, o czym świadczą jego piątkowe próby. Na pierwszym treningu był ósmy, na drugim dopiero 60., a w kwalifikacjach znów oddał bardzo dobry skok, dzięki czemu uplasował się na czwartej pozycji.

Prezes PZN czeka właśnie na takie skoki Stocha i wierzy, że nasz lider już w Engelbergu zacznie zajmować miejsca w czołowej "10". - Jego błąd polegał na tym, że mijał się z progiem i w momencie wybicia za bardzo rzucał się do przodu. W Ramsau szybko popsuły się warunki pogodowe, dlatego trzeba było z Austrii wracać, ale już tam Kamil zdążył naprawić błędy - tłumaczy Tajner.

W Ramsau razem ze Stochem i trenerem Łukaszem Kruczkiem przebywał Piotr Żyła. Na treningach w Engelbergu spisywał się bardzo dobrze, zajmując 16. i trzecie miejsce, w kwalifikacjach był 28. - W skokach Piotrka było więcej błędów do wyeliminowania, jemu jeszcze w Ramsau szło ciężko, ale po powrocie do Polski było już coraz lepiej. W Zakopanem skakał dobrze, dlatego możemy liczyć również na jego punkty - mówi Tajner.

Najrówniej z naszych zawodników wydają się prezentować Dawid Kubacki i Maciej Kot, którzy wspólnie zdobyli 42 ze wszystkich 48 punktów polskich skoczków tej zimy. W piątek obaj świetnie zaprezentowali się w drugiej serii treningowej, którą wygrał Kubacki przed Kotem. Na pierwszym treningu (Kot był 21., Kubacki - 24.) i w kwalifikacjach (siódme miejsce Kota, dopiero 32. pozycja Kubackiego) już tak nie błyszczeli, ale na ich kolejne punkty na pewno możemy liczyć. - Już w Soczi skakali równo, widać, że idą do przodu, stać ich na to, by regularnie być wysoko w konkursach PŚ - ocenia były mistrz, a obecnie komentator Eurosportu, Adam Małysz.

Murańka skacze dla frajdy

Regularność prezentuje też Klemens Murańka. 18-latkowi, który do Englebergu pojechał w nagrodę za dwa drugie miejsce w Pucharze Kontynentalnym w Ałmatach, w piątek na skoczni Gross-Titlis nie wyszedł tylko jeden skok. W pierwszym treningu Klimek był dopiero 36., ale w drugim zajął 14., a w kwalifikacjach - 10. miejsce.

- On od początku sezonu prezentuje równą, wysoką formę. Gdyby było inaczej, nie wypadłby tak dobrze na Pucharze Kontynentalnym. Skoro tam dwa razy był na podium, to w Engelbergu na pewno stać go na miejsca w czołowej "20" - analizuje Tajner.

Sam Klimek liczy na jeszcze więcej. - Gregor Schlierenzauer będąc w moim wieku mógł wygrywać, więc mnie stać na miejsce w pierwszej "10" - mówił zgromadzonym w Engelbergu dziennikarzom.

W tak dobry start swojego podopiecznego wierzy Józef Jarząbek. - Nastoletni zawodnicy z innych krajów pokazują, jaką siłę mają młodzi. Oni nie kalkulują, nie boją się presji, bo wiedzą, że od nich nie oczekuje się tak dużo, jak od starszych skoczków. Klimek naprawdę może się koncentrować tylko na dobrym skakaniu, może myśleć głównie o tym, żeby skoki sprawiały mu frajdę. A przy takim podejściu dużo łatwiej o sukces - ocenia klubowy szkoleniowiec Murańki.

Tajner też uważa, że naszą młodzież stać na wyniki, jakie na początku sezonu uzyskują Słoweniec Jaka Hvala (wskakuje do czołowej "10" poszczególnych konkursów, a w "generalce" jest 12.) czy Niemiec Andreas Wellinger (był trzeci w niedzielnych zawodach w Soczi, w klasyfikacji generalnej jest szósty). - Cieszę się, że Murańka pojechał do Engelbergu, chciałem, żeby wystartował tam też Aleksander Zniszczoł, ale trenerzy uznali, że na razie lepiej będzie wysłać go na kolejny Puchar Kontynentalny. Moim zdaniem obaj nasi 18-latkowie w bezpośredniej rywalizacji już teraz mogą wygrywać z takimi zawodnikami jak Hvala i Wellinger. A za jakiś czas mogą prezentować się w PŚ lepiej, bo tym młodym skoczkom, którzy brylują teraz ciężko będzie utrzymać tak wysoką dyspozycję, a forma naszych młodych jeszcze pójdzie w górę - przekonuje prezes.

Podobnego zdania jest Jan Szturc. - Naszą młodzież postanowiliśmy spokojniej wprowadzać w sezon, bo chcemy, żeby juniorzy najlepiej skakali w drugiej połowie stycznia, kiedy w Libercu odbędą się ich mistrzostwa świata. Jeśli dojdą do swojej najwyższej formy, to będą walczyli o miejsce w kadrze również na mistrzostwa seniorów, które na przełomie lutego i marca odbędą się w Val di Fiemme, a po nich pewnie też będą jeździli na Puchary Świata - tłumaczy trener Zniszczoła, a w przeszłości pierwszy szkoleniowiec Małysza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.