Skoki narciarskie. Stoch zgubił technikę, ale już ją odnalazł

Kamil Stoch liczy na podium PŚ, Maciej Kot na miejsca w czołowej dziesiątce, a drużyna na medal MŚ w Val di Fiemme.

Za niecałe dwa tygodnie skoczkowie po raz pierwszy od dziesięciu lat zaczną sezon nie w Kuusamo, tylko w Lillehammer. Na pierwsze zawody Polska będzie mogła wystawić sześciu zawodników i do Norwegii na treningi lecą we wtorek Stoch, Kot, Jan Ziobro, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł i Krzysztof Miętus. Dołączy do nich później Bartłomiej Kłusek.

- Jesienią trenowaliśmy już w Oberstdorfie i Klingenthal, gdzie są rozbiegi lodowe, czyli takie, na jakich jeździ się w Pucharze Świata. Nie musimy na siłę szukać śniegu. Chcemy "liznąć" skoczni normalnej i dużej, na których odbędą się konkursy w Lillehammer. I wracamy do domów. Z powrotem w Norwegii będziemy tuż przed zawodami - mówi trener Łukasz Kruczek.

Na treningach w Lillehammer skoczkowie założą nowe kombinezony. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) znów zaostrzyła przepisy. Początkowo kombinezon miał ściśle przylegać do ciała. - Dochodziło do tego, że materiał za mocno ściskał ręce, nie dopływała krew i zawodnikom siniały ręce. Teraz mamy dwa centymetry tolerancji - opowiada Kruczek. - To dobra zmiana. Różne kraje w różny sposób próbowały kombinować. Słyszało się na wieży trenerskiej, że ten skoczek ma większą powierzchnię nośną, a tamten opuszczony krok, co też pomagało w locie. Dziś takie sztuczki są wykluczone.

Zobacz wideo

Jedynym w kadrze, który początkowo źle zniósł zmianę w przepisach, był Kamil Stoch, lider zespołu i najlepszy polski skoczek. - Zgubiłem technikę - przyznał 25-letni skoczek, który w poprzednim sezonie był piąty w klasyfikacji generalnej PŚ. Ale podobno już jest dużo lepiej. Pod nieobecność Stocha liderem zespołu został 21-letni Maciej Kot. Wygrał dwa konkursy letniego GP i przez moment był pierwszym od czasów Adama Małysza liderem cyklu. Ostatecznie zajął w nim piąte miejsce. Wygrał Niemiec Andreas Wank.

- Liczę, że zimą też będę zdobywał punkty. Nie zadowolą mnie miejsca w trzeciej dziesiątce. Stać mnie na więcej. Cel minimum to czołowa dwudziestka, ale liczę na pierwszą dziesiątkę. A jak się w niej zadomowię, może powalczę o podium - mówił Kot. W trakcie przygotowań skoczkowie oddali po 450-550 skoków - najwięcej Piotr Żyła. - W drużynie jest pozytywna rywalizacja, jeden napędza drugiego - mówił Stoch. - Zawodnicy wreszcie nie chodzą na skocznię z pytaniem: "Co to będzie?", tylko idą świadomi swoich możliwości i chcą rywalizować z najlepszymi. W głowach dorośli do dobrego skakania, wreszcie mamy drużynę. Nie przeszkadza mi to, że otwarcie mówią o medalu MŚ w Val di Fiemme - cieszył się Kruczek, który razem z zawodnikami nie może się doczekać pierwszych startów.

Kadrowicze cieszą się z tego, że inauguracja sezonu jest w Lillehammer, a dopiero tydzień później pojadą do wietrznego i groźnego Kuusamo. W Norwegii Kot wywalczył pierwsze w życiu punkty PŚ - w grudniu ubiegłego roku zajął 19. miejsce. W tamtym konkursie Stoch był trzeci, a w tym sezonie liczy na podium PŚ. - Dwa lata temu byłem dziesiąty, rok temu piąty i po raz pierwszy zdobyłem ponad tysiąc punktów. W każdym sezonie chcę być lepszy - stwierdził Stoch.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.