Piotr Żyła nawet z ośrodka dla niepełnosprawnych wyskakiwał przez balkon. "Skakał salta, piruety"

- Już jako nastolatek był pierwszy do wszystkich ćwiczeń na przełamywanie lęku. Wyglądał na chłopaka, który po prostu niczego przełamywać nie musi. Długo, chyba do 16. roku życia, biegał na nartach. Po treningach wjeżdżał sobie na biegówkach na samą górę stoku i skakał salta, piruety, śruby, gwiazdy. A wszystko lądowane telemarkiem - opowiada Jan Szturc. Pierwszy trener Piotra Żyły jest pod wrażeniem zwycięstwa, które skoczek odniósł w sobotę na skoczni Kulm.

Żyła wygrał pierwszy konkurs lotów w tym sezonie Pucharu Świata. W Tauplitz był trzeci po pierwszej serii, a w drugiej zaatakował i okazał się najlepszy. Razem z nim na podium stanęli Timi Zajc i Stefan Kraft. Bardzo dobrze spisali się piąty Dawid Kubacki i siódmy Kamil Stoch, a dobrze 24. Jakub Wolny i 30. Aleksander Zniszczoł.

Zobacz wideo Piotr Żyła opowiada o swojej metamorfozie

W niedzielę o godz. 11.00 odbędzie się drugi konkurs. Poprzedzą go kwalifikacje zaplanowane na 9.45. Relacje na żywo na Sport.pl, transmisje w Eurosporcie.

Łukasz Jachimiak: Pierwszy zepsułem, drugi zepsułem. Skoki były śmieszne - tak mówił Piotr Żyła przed kamerą Eurosportu po tym jak wygrał konkurs w Tauplitz. Mówił poważnie?

Jan Szturc: Było widać, że za progiem go trochę ruszało, że nie był stabilny. Zwłaszcza w pierwszej serii. W drugim skoku nie było od razu takiej pozycji za progiem jak trzeba. Ale później Piotrek był kapitalnie poukładany i pięknie podchodził do lądowań. Przesadził mówiąc, że zepsuł skoki. Popełnił błędy, to prawda. Ale jego skoki i tak były piękne, a nie śmieszne. To jest wspaniały sukces Piotrka. Po siedmiu latach znów wygrał konkurs Pucharu Świata. I to znów wyjątkowe zwycięstwo. Wtedy w Oslo, szczególnym miejscu dla skoków narciarskich, a teraz w lotach, które i kibiców, i zawodników cieszą najbardziej, bo są wyjątkowo widowiskowe.

Żyła stał się specjalistą od lotów. Już w ubiegłym sezonie w nich błyszczał, a patrząc na całą karierę, ma w nich trzy ze swoich 12 podiów, mimo że przecież loty są rozgrywane bardzo rzadko.

- Na skoczniach do lotów Piotrek czuje się jak ryba w wodzie. On na nich się bawi, nie tyle walczy o miejsca, co po prostu czepie ogromną radość z latania. Widać, że na Kulm poczuł się znakomicie już od pierwszego, próbnego skoku. Radość, a do tego zwycięstwo - piękna sprawa.

Żyła jest świetny w lotach, bo jest wyjątkowo odważny? Wiem, że strach jest mu obcy też poza skocznią.

- Zgadza się. Już jako nastolatek był pierwszy do wszystkich ćwiczeń na przełamywanie lęku. Wyglądał na chłopaka, który po prostu niczego przełamywać nie musi. Pamiętam, jak się zachowywał, gdy chodziliśmy do ośrodka dla niepełnosprawnych w Wiśle.

Co tam robiliście?

- Wychodziliśmy na balkon na wysokości pięciu metrów, chłopcy przechodzili za barierkę, na deskę, którą im wystawiałem i z tej belki wyskakiwali w pozycji, jaką skoczek przyjmuje w locie, żeby tak spaść na gąbki i materace.

Żyły nie musiał Pan przekonywać, że warto tak ćwiczyć?

- Byli chłopcy, którzy skakali na nogi, a on od razu leciał na klatkę, głowę i brzuch. Zawsze do końca był ponapinany, wytrzymywał jak trzeba.

Kiedyś opowiadał mi, że jeśli chodzi o różne ćwiczenia sprawnościowo-ekstremalne, to nie pamięta, by jakiegoś nie chciał wykonać albo żeby nie wszedł w jakiś zakład.

- Wszystko prawda. Pamiętam, jak od najmłodszych lat chodził na 10-metrową wieżę na basenie w Wiśle i skakał z niej na główkę. A to naprawdę wymaga dużej odwagi. Albo inna historia. Piotrek długo biegał na nartach. Chyba do 16. roku życia. Jak już pobiegał, to odwiedzał mnie na położonym 500 metrów od trasy wyciągu, który prowadziłem. Wjeżdżał sobie na tych biegówkach na samą górę stoku i skakał salta, piruety, śrudby, gwiazdy - co tylko wymyślił on, albo co tylko ktoś mu zaproponował. A wszystko lądowane telemarkiem! Oczywiście troszkę nart połamał, ale to była czyta radość patrzeć na te ewolucje. Po dwie godziny się tak bawił.

Za nami pierwszy z trzech indywidualnych konkursów lotów w tym sezonie. Widzi Pan Żyłę z Małą Kryształową Kulą?

- Dlaczego nie? Pozycja wyjściowa jest bardzo dobra. Ale nie tylko pozycja Piotrka. Piąty Dawid Kubacki czy siódmy Kamil Stoch też mają szanse. A liczę, że w niedzielę jeszcze lepiej skoczą też Kuba Wolny i Olek Zniszczoł, który zdobył sobie pierwszy punkt w Pucharze Świata od bardzo dawna [od grudnia 2016 roku].

Tydzień temu Żyła nie wszedł do drugiej serii w Willingen, teraz wygrał w Tauplitz. Mówi, że stało się tak dlatego, że mocno popracował. Ale nie mówi nad czym. Pan to wie?

- Nad pozycją dojazdu. W Willingen jak tylko Piotrek ruszał z belki to było widać, że nie ma szans. Jechał za nisko, klatka była odstawiona od kolan, nie był poukładany jak trzeba. A tutaj jeździł zupełnie inny Piotrek.

A może naprawił się tak jak Dawid Kubacki między Engelbergiem, a Turniejem Czterech Skoczni? On też po tym jak nie wszedł do drugiej serii zaczął stawać na podium i wygrywać.

- Oby. To są właśnie skoki - wystarczy minimalnie inaczej ułożyć ciało, o dwa-trzy centymetry podnieść biodro i obniżyć klatkę i można mieć wspaniały efekt, kiedy zawodnik jest naprawdę dobrze przygotowany do sezonu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.