W sobotę trzecie miejsce drużyny, w niedzielę trzecia pozycja Kamila Stocha - tak polska kadra skoczków rozpoczęła sezon 2019/2020. Jak wyglądały przygotowania Wisły do zorganizowania konkursów można zobaczyć w poniższym materiale wideo.
- Absolutnie. Wydaje mi się nawet, że zmiana, która nastąpiła z inicjatywy Stefana Horngachera jest nawet korzystniejszą sytuacją, niż gdyby Horngacher został.
- Nie, ale trzy miesiące z huśtawką czy odchodzi czy nie, z poczuciem w nas wszystkich, że odchodzi, ale tego nie przyznaje, to był trudny czas. Jak już się to skończyło, to zamiast żalu, że straciliśmy trenera było patrzenie w kierunku przyszłości, czyli na tego człowieka, który to poprowadzi dalej. A Doleżal niebędący na smyczy działa jeszcze lepiej. Parę drobnych rzeczy zmienił i już kilka miesięcy pracy ekipy z nim w roli głównego trenera pokazało, że wszystko działa świetnie. Atmosfera w grupie jest bardzo dobra. Wszyscy są w komitywie, a to jest straszna siła. Dzięki niej można budować skuteczniej niż wtedy, gdy ktoś sypie piasek w tryby. Doleżal naprawdę wprowadził kilka takich drobiazgów, których być może nie wprowadziłby Horngacher.
- Nie, nie, proszę pytać trenerów i Adama Małysza.
- Też. Nie chcę niczego wyprzedzać i zdradzać szczegółów, bo te wiadomości racjonują trenerzy i Adam. Umówiliśmy się, że oni decydują, co możemy powiedzieć, a co ukrywamy. Powiem tylko, że pewne elementy były badane w tunelu aerodynamicznym. Chodzi o drobiazgi, które zebrane razem mogą dać bardzo dobre efekty. Zmiany w treningu Doleżal też wprowadził. Ale niech opowiadają fachowcy - Doleżal i Małysz [Doleżal o tych zmianach szczegółowo opowiedział w rozmowie ze Sport.pl].
- Tak, ale były też bariery - językowa i mentalnościowa - których z Doleżalem nie ma. On jest przez nas uważany za swojego. Rozumuje podobnie jak my, mówi po polsku, pracuje u nas od kilku lat. Bariery pękły, grupy w naturalny sposób zbliżyły się do siebie kadry A i B.
- I dalej jestem. Na przykład korzystamy z dwóch tuneli Dwa tuneli aerodynamicznych. Oba mamy w Warszawie - jeden na Politechnice, drugi w Instytucie Lotnictwa. W jednym ćwiczą zawodnicy, w drugim badamy różne elementy sprzętowe. Od Łukasza Kruczka mamy takich trenerów, którzy o wszystkie te aspekty bardzo dbają. Doleżal to doskonały wybór, jeszcze bardziej nas rozwinie. Uważam, że za trzy lata o Doleżala będą się bić wszystkie reprezentacje.
- Tak. I to dobrze. Różnie bywa, coś się czasem załamuje, kontrakt do Pekinu to najlepsza opcja. Każdy trener ma czas najskuteczniejszej pracy. Zazwyczaj najlepszy jest drugi-trzeci sezon. Czwarty-piąty to już trudniejsza sprawa, już się mogą pojawiać jakieś problemy: brak pomysłów na zmiany, zmęczenie, relacje międzyludzkie mogą siadać. Generalnie trzy lata to najlepszy okres. Cieszę się, że jesteśmy na starcie takiego okresu. Doleżal jest fachowcem, Adam niesamowicie sztab wzmacnia, ja wszystkiego pilnuję z góry, dbam, żeby im niczego nie brakowało - dobrze to wygląda.
- To jest grupa priorytetowa, tak ją traktujemy. Ale Adam nie jest taki, żeby wszystkie pomysły chciał zaraz realizować. Jeśli uważa, że ktoś chce robić coś, co za bardzo nie ma sensu, to mi to mówi. Mam do Adama pełne zaufanie, jeśli on widzi w czymś sens, to to robimy. On nie przychodzi z byle czym.
- Na razie nic.
- Na razie produkcję butów specjalnie dla nas firma finansuje z pieniędzy, które pozyskała z jakiegoś grantu na badania. Jak już utworzą produkcję po zakończeniu badań, to będziemy płacić. Ale koszt będzie podobny jak za buty Rassa, czyli te niemieckie, w któych skacze cały świat. A my będziemy mogli ciągle realizować swoje nowe pomysły i dostawać kolejne buty w kilkanaście dni, zamiast czekać pół roku. Nie będzie już tak, że my coś wymyślimy i zaraz cały świat będzie to miał. Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo nasze buty już są jak mercedes przy zwykłym samochodzie. I na razie to jest mercedes za darmo.
- W ubiegłym roku kosztowała nas 3,2 mln. Budżet rośnie, cały czas wyskakują nowe wydatki. Za czasów Łukasza Kruczka ten budżet nie przekraczał dwóch milionów.
- Tak, jest w tym też utrzymanie doktora Haralda Pernitscha.
- Jest najdroższy, ale jak się chce mieć najlepszego fachowca na świecie, to w każdej dziedzinie za kogoś takiego trzeba zapłacić, czy to menedżer, czy naukowiec.
- Trener główny wie, więc powiem - Pernitsch zarabia więcej.
- Po prostu powiedział, ile chce dostawać, a gdybyśmy się nie zgodzili, to nie pracowałby dalej z nami. To jest człowiek, który stawia warunki. Naszą rolą jest znaleźć pieniądze, skoro coś przynosi efekty.
- Zaskakujące to jest. Nie widziałem tego, ale z Piotrkiem Żyłą rozmawiałem i to co on mi powiedział było bardzo interesujące. On się do tego bardzo zapalił. Głęboko uwierzył, że można kogoś bardzo opornego do czegoś przekonać, jak się do tego odpowiednio podejdzie.
- Na pewno Piotrek jest bardzo specyficzną osobowością. Trudno go do czegokolwiek przekonać. Praca z osłem pokazuje mu, jak to jest kiedy chcemy kogoś do czegoś przekonać, a ten ktoś nie przyjmuje tego do wiadomości. I Piotrek musi znaleźć drogę do upartego osła, musi mu się udać. Coś mi mówi, że to pomogło.