PŚ w Planicy. Norwegia nadal rządzi, Polska nie zmieści się na podium?

Kamil Stoch najlepszy, ale cała czwórka Norwegów w czołowej ósemce konkursu. Jako zespół podopieczni Alexandra Stoeckla są wciąż zdecydowanie najlepsi i powinni to udowodnić w sobotnim konkursie drużynowym w Planicy. Jeśli Polacy wypadliby jak w piątek, nie zmieściliby się na podium. Zawody w sobotę o godz. 10, relacja na żywo w Sport.pl

Przed tygodniem w Vikersundzie Norwegia wygrała "drużynówkę", wyprzedzając drugą Polskę aż o 265,6 pkt. To przewaga gigantyczna, nawet gdyby ostatni z Norwegów zrezygnował wówczas ze skoku, zespół Stoeckla zająłby pierwsze miejsce. Nigdy wcześniej nie odnotowano takiej różnicy między pierwszym a drugim zespołem, choć konkursy drużynowe są rozgrywane w Pucharze Świata od dawna, od 1992 roku.

Norwegia odlatuje nawet bez Tandego

W piątkowym konkursie indywidualnym w Planicy Norwegowie pokazali, że nadal nie będzie na nich mocnych, o ile oczywiście zawodów nie wypaczy pogoda. Zwycięstwo odniósł co prawda Kamil Stoch, ale tuż za nim z niewielką stratą (3,7 pkt) uplasował się Johann Andre Forfang, a jego koledzy też znaleźli się w czołówce. Robert Johansson zajął czwarte miejsce, piąty był Anders Fannemel, a ósmy - Andreas Stjernen.

Jako drużyna Norwegowie zdobyli 1746,6 pkt i byli lepsi o grubo ponad 100 punktów od Słoweńców, którzy zespołowo uzyskali drugą notę. Warto pamiętać, że tym razem nie wystąpił Daniel Andre Tande. Norweski mistrz świata w lotach z bieżącego roku miał pecha do pogody w kwalifikacjach i odpadł, zajmując 41. miejsce

Polacy nie zmieścili się w "trójce" mimo wygranej Stocha, bo słabo spisał się Jakub Wolny, który zajął 29. miejsce i zdobył 347 pkt, o ponad 100 mniej od Kamila (Dawid Kubacki był dziewiąty, a Stefan Hula - 21.).

Odpada najsłabsze ogniwo, wraca Żyła

W sobotniej "drużynówce" w naszym składzie w miejsce Wolnego zobaczymy Piotra Żyłę. Wiślanin pechowo odpadł w czwartkowych kwalifikacjach, dlatego nie skakał w piątkowym konkursie. Ale generalnie na skoczniach mamucich spisuje się o wiele lepiej od Wolnego, który dopiero uczy się latania. Z Żyłą walczyć o podium podopiecznym Stefana Horngachera będzie łatwiej. Ale pamiętajmy, że Słoweńcy mogą wystawić Domena Prevca, który też pechowo odpadł w kwalifikacjach, a potrafi pięknie latać (w piątek jako przedskoczek osiągnął 235 m), a Niemcy mogą postawić np. na Andreasa Wellingera, w ostatnich dniach nierównego, ale wciąż mającego duży potencjał.

Gonimy Niemców

Wyniki "drużynówki" będą ważne dla końcowej klasyfikacji Pucharu Narodów. Punkty do niego skoczkowie będą zdobywać jeszcze w sobotę i niedzielę, ale to w konkursie zespołowym mamy szansę odrobić większość straty (a może całą) do zajmujących drugie miejsce Niemców. Ekipa Wernera Schustera ma w PN 5511 pkt, a Polacy mają ich 5399. W "drużynówkach" zwycięzcom przyznaje się 400 pkt, drugiej ekipie 350, kolejnej 300 i tak dalej aż do 50 pkt dla ekipy, która zajmie ósmą pozycję. Pewni triumfu są już Norwegowie, którzy zgromadzili 6527 pkt. Polska jest pewna miejsca na podium, bo czwarta Austria ma tylko 3394 pkt. Ale na pewno warto powalczyć z Niemcami do końca o drugie miejsce.

Za Horngachera podium to norma

Sobotnia "drużynówka" będzie ostatnią, ósmą w tym sezonie PŚ. Polacy tylko w jednej nie zmieścili się na podium. W listopadzie w Kuusamo zajęli szóste miejsce, bo do startu w pierwszej serii nie został dopuszczony Żyła. Kontrolerzy sprzętu uznali, że nieregulaminowy jest kombinezon Polaka. W innych zawodach zespołowych nasi skoczkowie zazwyczaj zajmowali drugą pozycję. Na niej kończyli zmagania pięciokrotnie. Raz wygrali, w Zakopanem. W poprzednim sezonie Polacy nie schodzili z "pudła", po dwa razy zajmując miejsca pierwsze, drugie i trzecie. Świetny bilans startów w PŚ (12 podiów na 13 startów) uzupełniają znakomite wyniki z imprez mistrzowskich. Pod wodzą Horngachera nasza drużyna zdobyła złoto MŚ w Lahti w ubiegłym roku oraz brązowe medale tegorocznych MŚ w lotach i igrzysk olimpijskich.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.