Skoki narciarskie. Raw Air. Vikersund gotowe na rekord świata? Norweski komentator: Kamil Stoch może polecieć 255 metrów

Od piątku do niedzieli loty na największej skoczni świata. Czy będący w rewelacyjnej formie Kamil Stoch pobije rekord długości skoku? Jury na pewno będzie obniżało belkę startową dla lidera Pucharu Świata, ale przecież w czwartek w Trondheim Polak pobił rekord obiektu, mimo że ruszał z belki numer 1. - 253,5 m Stefana Krafta sprzed roku to imponujący wynik. Ale Kamil Stoch może polecieć 255 metrów - ocenia Jörn Sundby, norweski komentator Eurosportu. Kwalifikacje w piątek o godz. 17.30, treningi od 14.30. Relacje na żywo w Sport.pl
Kamil Stoch Kamil Stoch Ned Alley / AP / AP

Stoch odleciał wszystkim, mimo że jeszcze nie było lotów

W turnieju Raw Air po konkursach w Oslo, Lillehammer i Trondheim, czyli po 11 z 16 serii całej imprezy, Stoch prowadzi z przewagą aż 87,6 pkt nad drugim Robertem Johanssonem. W Pucharze Świata na trzy indywidualne starty przed końcem sezonu nasz lider ma 245 pkt przewagi nad zajmującym drugie miejsce Richardem Freitagiem. Wygląda na to, że po niedzielnym konkursie indywidualnym Stoch odbierze w Vikersundzie trofeum dla zwycięzcy norweskiego cyklu i już wtedy będzie też pewny drugiej w karierze Kryształowej Kuli. Bardzo możliwe, że zbliży się również do czołówki w klasyfikacji lotów za ten sezon i w Planicy (dwa starty indywidualne i "drużynówka") włączy się do walki o wygranie również tego rankingu.

Kamil Stoch, Trondheim Kamil Stoch, Trondheim Terje Bendiksby / AP / AP

Jest niski numer, ale belka też będzie nisko

W lotach na razie Stoch jest sklasyfikowany daleko, bo w jedynym pucharowym konkursie na mamucie rozegranym tej zimy (w Bad Mitterndorf) zajął dopiero 21. miejsce. Z tego powodu lider PŚ i Raw Air w Vikersundzie będzie skakał ze stosunkowo niskim numerem startowym. Zawodnicy będą puszczani w odwrotnej kolejności do miejsc, jakie zajmują w klasyfikacji lotów. W piątkowych treningach i kwalifikacjach Stoch będzie miał numer 40 w 59-osobowej stawce.

Teoretycznie to dobra sytuacja, bo choćby w Trondheim będący w świetnej formie Polak skakał jako ostatni i po dobrych występach rywali miał maksymalnie obniżoną belkę startową. Ale skoro tam z pozycji numer 1 Stoch potrafił pobić rekord skoczni (146 m), to trzeba się spodziewać, że jury będzie czujne.

- Niższy numer startowy to zazwyczaj na mamutach rzecz, o jakiej czołowy skoczek świata może tylko pomarzyć. Ale sędziowie wiedzą, kim jest i ile potrafi Kamil. Może być tak, że Stoch będzie miał bardzo krótki rozbieg, a po nim jury będzie znacznie wydłużać najazd, uznając, że jednak za bardzo pilnowało, by nic sobie nie zrobił - mówi Piotr Fijas, rekordzista świata w długości skoku w latach 1987-1994 (194 m z Planicy).

Kamil Stoch Kamil Stoch GEIR OLSEN/AP

Latać można nawet z belki 0

Oczywiście może być tak, że jury będzie bezradne. Trondheim pokazało, że z wiatrem pod narty nasz trzykrotny mistrz olimpijski odlatuje nawet mimo bardzo niskiej prędkości na progu. A i w Vikersundzie pogoda często sprzyja skoczkom. W 2011 roku był taki konkurs, w którym najlepsi ruszali z belki 0. Wygrał Gregor Schlierenzauer, wyprzedzając Johana Remena Evensena i Adama Małysza. Dwa dni wcześniej Evensen ustanowił rekord świata, skacząc 246,5 m i ruszając z belki numer 6. Z belki 0 niewiele gorszy był Schlierenzauer, który doleciał na 237,5 m. Tak naprawdę wiatr wówczas nawet nie tyle pomagał, co nie przeszkadzał. Schlierenzauer w swoim zwycięskim locie miał uśrednione podmuchy o prędkości 0,15 m/s w plecy, za co dostał jeszcze 1,8 pkt bonifikaty.

Do 253,5 m Krafta można dodać jeszcze 1,5 m

Aktualny rekord Vikersundbakken i zarazem rekord świata wynosi 253,5 m. Tyle przed rokiem poleciał Stefan Kraft. - W zeszłym roku ustanowiono u nas dwa rekordy - przypomina Jörn Sundby, norweski komentator Eurosportu. Oba w konkursie drużynowym. Najpierw 252 m poleciał Johansson (z belki numer 15, z wiatrem pod narty o prędkości 1,11 m/s), następnie o 1,5 metra dalej wylądował Kraft (z 14. belki, wiatr 0,56 z przodu). - Uważamy, że można skoczyć jeszcze o metr-półtora dalej. Lądowanie poza 255. metr byłoby już bardzo trudne - mówi nam Sundby.

Powiększanie skoczni? Z dnia na dzień

Norweski dziennikarz przekonuje, że tym razem nie robiono już nic, by umożliwić zawodnikom jeszcze dalsze lądowania - Na skoczni nie dokonano żadnych ważnych zmian. Jest podobna jak przed rokiem - mówi Sundby.

Z ciągłego powiększania swojej skoczni Norwegowie są znani. - Zawsze robią wszystko, żeby to u nich padł rekord świata. Jak w 2015 roku pobił go Prevc, lecąc 250 metrów, to po pierwszym konkursie jeszcze o kilka metrów powiększyli skocznię - opowiada Maciej Maciusiak, trener polskiej kadry juniorów, a kiedyś trener naszej kadry B. - Zwrócił mi na to wtedy uwagę jeden z rosyjskich trenerów. Nie wiem, jakiej techniki użyli, ale ewidentnie podkopali zeskok, można było lądować jeszcze niżej, czyli dzięki temu jeszcze dalej - opowiada szkoleniowiec.

W lutym 2015 roku Prevc został pierwszym człowiekiem, który przeleciał na nartach ćwierć kilometra. Dzień później rekord odebrał mu Anders Fannemel, osiągając 251,5 m. W marcu 2017 roku ten wynik poprawili najpierw Johansson, a następnie Kraft.

Stoch ma technikę na mamuty

Czy w ten weekend doczekamy się kolejnego rekordu? Sundby nie ma wątpliwości, że pobić wynik Krafta może Stoch. - Oczywiście potrzebne są sprzyjające warunki wietrzne. Jeśli będą idealne, to Stoch ze swoją niewiarygodną formą z pewnością poleci w okolice 255. metra - twierdzi Norweg.

Trudno nie mieć nadziei, że ta wróżba się spełni, bo nawet jeśli nigdy wcześniej Stoch nie dominował w lotach, to też nigdy wcześniej nie był w aż takiej formie, jak w ostatnich tygodniach. W Lahti i Lillehammer wygrywał konkursy z przewagą prawie 30 punktów nad drugimi zawodnikami, w Trondheim miał notę o prawie 20 pkt wyższą od drugiego Krafta. Takich popisów w Pucharze Świata nie widzieliśmy od 2001 roku, kiedy królował Adam Małysz. I nawet jeśli Stoch w lotach osiągnął tylko część tego, co nasz dawny mistrz (sześć zwycięstw w PŚ i w sumie 15 miejsc na podium Małysza przy dwóch zwycięstwach i czterech podiach Stocha), to nie ma racji ten, kto uważa, że Stoch nie jest dobrym lotnikiem. - Kamil ma naprawdę znakomitą technikę, która się sprawdza na każdej skoczni. Na progu Kamil zawsze błyskawicznie układa ciało w locie, dzięki czemu potrafi osiągać imponującą odległość - tłumaczy Jan Szturc, odkrywca talentów m.in. Małysza i Piotra Żyły. - Na mamutach liczy się przede wszystkim technika, ważniejsze od siły odbicia są jego kąty, generalnie lepsze wyniki osiągają zawodnicy, którzy skaczą technicznie, a nie siłowo. Kamil do nich należy - analizuje Apoloniusz Tajner, kiedyś trener, dziś prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Nieprzekonanym - jeśli tacy jeszcze są - przypominamy dwie rzeczy:

- rok temu Stoch lotem na 251,5 m ustanowił rekord skoczni w Planicy. Ten wynik jest trzecim najlepszym rezultatem w historii

- w styczniu bieżącego roku w Oberstdorfie Stoch został wicemistrzem świata w lotach narciarskich. Z drużyną zdobył brązowy medal.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.