PŚ w Bad Mitterndorf. Jak lata najlepszy skoczek świata?

Tylko dwa ze swych 26 zwycięstw w Pucharze Świata odniósł w lotach, a na mistrzostwach świata w tej specjalności nie wywalczył medalu nawet wtedy, gdy zdobywał podwójne mistrzostwo olimpijskie i Kryształową Kulę. Ale powiedzcie mu, że nie ma szans na rzeczy spektakularne, a tylko się zaśmieje. - Loty będą super, dam z siebie wszystko - mówi Kamil Stoch, ciesząc się na weekend w Bad Mitterndorf. Kwalifikacje na mamucie Kulm w piątek o godz. 12. Relacja na żywo w Sport.pl

Stoch nie jest lotnikiem?

Nie jest wybitnym lotnikiem - tak mówiono nawet o Adamie Małyszu. A przecież on został pierwszym skoczkiem w historii, który co najmniej 100 razy doleciał do co najmniej 200. metra. I choć karierę skończył już siedem lat temu, a przez ten czas mamucie skocznie powiększono tak bardzo, że 200 m to na nich granica przyzwoitości, a nie linia przekraczana tylko przez elitę, to w zestawieniu zawodników z największą liczbą takich lotów Małysz jest szósty. Mówiono, że Małysz to żaden wybitny lotnik, mimo że przecież do dziś jest trzecim skoczkiem najczęściej stającym na podium takich konkursów w Pucharze Świata. Do "trójki" Małysz wlatywał 15 razy (sześć razy wygrywał), lepsi są tylko mający 19 takich wyników Gregor Schlierenzauer i Robert Kranjec, który na pudle lotów stawał 17-krotnie.

Nie jest wybitnym lotnikiem - tak mówi się i o Stochu. Świetnych statystyk rzeczywiście nasz mistrz nie ma. Dwa zwycięstwa, dwa trzecie miejsca. Mało jak na 26 wygranych konkursów w PŚ i jak na 51 miejsc na podium. Na MŚ był najwyżej piąty. Też trochę rozczarowująco, biorąc pod uwagę, że imprezę w Harrachovie rozegrano w tamtym sezonie, w którym został podwójnym mistrzem olimpijskim i wygrał Puchar Świata. Ale czy to wszystko jest ważne? Stoch lotami się bawi, zwłaszcza gdy jest w wysokiej formie. A kto wie czy w tym momencie nie jest w najlepszej dyspozycji w życiu.

Dogonił Hannawalda, dogoni Nykaenena?

Jeśli na Kulm zwycięzca 66. Turnieju Czterech Skoczni będzie się prezentował tak znakomicie jak w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen, gdzie nie było na niego mocnych, to za chwilę będzie pytany o wyczyn Mattiego Nykaenena tak często, jak często był przed chwilą pytany o rekord Svena Hannawalda.

Fin to jedyny skoczek w historii, który wygrał absolutnie wszystko - igrzyska, Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni, mistrzostwa świata i mistrzostwa świata w lotach. Polakowi brakuje już tylko wygranej mistrzowskiej imprezy w lotach. A ta odbędzie się już w następny weekend w Oberstdorfie. Tym samym, w którym Stoch niedawno zaczął marsz po cztery wygrane konkursy w jednej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Idąc po wyrównanie wyniku Hannawalda sprzed 16 lat Kamil zupełnie się wyłączył. - Jak na konferencji po turnieju dostał pytanie o to piwo, które Hannawald proponował każdemu kto pokonałby Stocha, to Kamil się zdziwił, bo usłyszał o tym po raz pierwszy - mówił w rozmowie ze Sport.pl Małysz.

Jeszcze w Bischofshofen, zaraz po zakończeniu turnieju, próbowaliśmy pytać Stocha o Nykaenena. Wyglądało to tak:

Czy wiesz, że Matti Nykaenen jest jedynym skoczkiem w historii, który wygrał wszystko, czyli igrzyska, Puchar Świata, Turniej Czterech Skoczni, mistrzostwo świata i mistrzostwo świata w lotach.

- Tak? To gratuluję mu serdecznie.

Dokończę - czy wiesz, że za dwa tygodnie możesz do niego dołączyć?

- Nie, nie, nie chcę o tym myśleć. Nie chcę się na nic specjalnie nastawiać, nie chcę się zafiksować na myślenie tylko o wygrywaniu, bo to nie ma sensu. To by mi odebrało wszystko, czym się teraz cieszę. Im człowiek starszy, tym mądrzejszy. Od dawna wiedziałem, że tak trzeba myśleć, ale teraz łatwiej mi jest tak myśleć.

Ostatnio na Kulm Stoch był. przedskoczkiem

Stoch ma swoją filozofię, trzyma się jej i świetnie na tym wychodzi. A skoro nie będąc w rewelacyjnej formie potrafił osiągnąć 251,5 m w marcu poprzedniego roku w Planicy (to trzeci najlepszy wynik w historii skoków), skoro potrafił wygrać w Vikersundzie, to i teraz nie musimy się o niego martwić. Może nigdy nie był takim "latawcem" jak Kranjec czy inny specjalista od mamutów Martin Koch, ale warto pamiętać, że na podium wlatywał na wszystkich skoczniach do lotów regularnie goszczących najważniejsze imprezy, czyli poza Planicą i Vikersundem, również w Bad Mitterndorf i Oberstdorfie, gdzie zajmował trzecie miejsca. Austriacki mamut może nie kojarzy się Kamilowi najszczęśliwiej.

Ostatnio - dwa lata temu - na rozgrywanych na nim mistrzostwach świata odpadł już w kwalifikacjach do konkursu indywidualnego i później występował w roli przedskoczka. Ale wtedy przeżywał najgorszy sezon od lat. To po tamtej zimie na stanowisku trenera kadry Stefan Horngacher zmienił Łukasza Kruczka. A teraz bardziej niż kiedykolwiek Kamil jest "Rakietą z Zębu". - On lubi latać. Jeśli teraz na Kulm i później na mistrzostwach w Oberstdorfie będzie wszystko ok, to na igrzyskach będzie jednym z liderów, który po raz kolejny będzie miał szansę wygrać - zapewnia Małysz.

Żyła i Kot w cieniu Kubackiego i Huli?

O formę Stocha powinniśmy być spokojni, za to niewiadomą są jego koledzy z drużyny. Dawid Kubacki spisuje się ostatnio bardzo dobrze. W Oberstdorfie był trzeci, pierwszy raz w karierze wskoczył na podium PŚ. Turniej Czterech Skoczni ukończył na bardzo dobrym, szóstym miejscu, do ostatniego skoku walczył o podium "generalki". Ale on ze względu na swoją technikę rzeczywiście nigdy nie był specjalistą od lotów. To samo dotyczy Stefana Huli, czyli 12. zawodnika Turnieju Czterech Skoczni.

Jego "życiówka" to 217,5 metra, skromna nawet przy 232 m Kubackiego, już nie mówiąc o 251,5 m Stocha. Na drugim biegunie mamy Piotra Żyłę i Macieja Kota. Pierwszy doleciał poprzedniej zimy do 245,5 m, drugi był tylko o metr gorszy, czyli obaj pokazali, że lubią i potrafią sobie polatać. Ale teraz zwłaszcza Kot ma problemy. Nawet takie, przez które zdarza mu się nie awansować do drugiej serii konkursu. A od dawna wiadomo, że im większa skocznia, tym trudniej zatuszować techniczne niedostatki.

Horngacher: loty są trochę inne, będę musiał znaleźć sposób

Trener Horngacher ma świadomość, że czeka go sporo pracy. - Wykorzystamy każdą minutę, żeby odpocząć [kadra wyjechała na zawody w czwartek, wcześniej szkoleniowiec zarządził ciszę medialną, więc zawodnicy nie rozmawiali z dziennikarzami], a później zajmiemy się lotami. Już myślę, co mogę zrobić, żeby nam jak najlepiej poszło. Loty są trochę inne od skoków, będę musiał znaleźć sposób, żeby każdy z moich zawodników trochę się przestawił - mówił Austriak w Bischofshofen. Tam tłumaczył też, że jego zawodnikom na pewno nie przeszkadza presja. - Czasem jest na tobie presja, bo jesteś słaby, a czasem dlatego, że jesteś dobry. My się nią nie przejmujemy, koncentrujemy się na swojej pracy, nie rozpraszamy się - mówił Horngacher.

Presją nie przejmuje się szósty z naszych zawodników powołanych na loty, czyli Jakub Wolny. - Nie wiem, jak będzie, ale szczerze mówiąc, już się nie mogę doczekać. Bardzo chcę wreszcie sobie skoczyć na mamucie - mówi 22-letni debiutant w konkursie lotów.

Kulm jako próba generalna

Punkt krytyczny: 200 metrów, odległość sędziowska: 235 metrów, rekord obiektu: 244 m, ustanowiony dwa lata temu przez Petera Prevca - oto najważniejsze dane dotyczące skoczni Kulm. Latanie na niej skoczkowie rozpoczną już w piątkowe przedpołudnie. Na godzinę 10.30 zaplanowano oficjalny trening, o 12 mają się zacząć kwalifikacje do sobotniego konkursu. Zawody zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, zaplanowano na godzinę 14.15. Niedzielną rywalizację poprzedzą kwalifikacje, których start przewidziano na godz. 12.30.

Loty w Bad Mitterndorf to pierwsze zawody na "mamucie" w bieżącym sezonie. I zarazem ostatni test przed mistrzostwami świata. Te już za kilka dni w Oberstdorfie. W Niemczech w czwartek 18 stycznia odbędą się kwalifikacje, w piątek i sobotę będą rozgrywane w sumie aż cztery serie konkursu indywidualnego, a na niedzielę 21 stycznia zaplanowano zawody drużynowe.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.