Jak przeżywacie gigantyczny sukces Kamila Stocha?
Piotr Żyła: - Kamil pokazał klasę. Gigant. Jest po prostu niemożliwy. Nie gwiazdorzy, żadnych "snickersów" nie trzeba mu podawać (śmiech). To równy, fajny gość, który wykonuje swoją robotę najlepiej jak potrafi. Prawdziwy kozak.
Stefan Hula: - Dokonał czegoś niesamowitego. Jest wspaniały, wielki i wyjątkowy.
Podobno był plan, że jak któryś z was będzie prowadził po pierwszej serii, to odpuszcza i toruje mu drogę do czwartego triumfu.
Żyła: - No, ja miałem taki plan. Chciałem być liderem, a później oddać zwycięstwo Kamilowi, ale trochę mi zabrakło do tego prowadzenia. Nie no, żartuję (śmiech)
Hula: - W ogóle nie braliśmy pod uwagę żadnych wariantów, nie zaprzątaliśmy sobie tym głowy. Każdy się skupiał na swojej robocie
Widzieliście, żeby się w ogóle denerwował przed konkursem?
Hula: A skąd! Spokój, relaks i pełen luz na każdym kroku. Zawsze dzielimy pokój w hotelu więc, wiem co mówię. Po powrocie ze skoczni nie gadamy o skokach. Staramy się odciąć. Czy w nocy mówił coś przez sen? Nie przypominam sobie, ale mógłby w nocy nie chrapać (śmiech). A tak serio, to Jest w niesamowitym gazie, najwyższej formie i po prostu musiał zgarnąć komplet zwycięstw.
Żyła: - Ja też po nim nie widziałem żadnego stresu. Oaza spokoju. Jak w karty naparzamy, to też się nie stresuje. Nie wiem, może dlatego, że ostatnio ma dobrą passę. No, wszystko mu wychodzi (śmiech).
Hula: - Za to Piotrek ostatnio odwrotnie. W ogóle ma przerąbane. W karty mu nie idzie, nawet w siatkonogę ostatnio przegrywa.
Jak oceniacie swój występ w Turnieju Czterech Skoczni? Rok temu Piotrek cieszyłeś się z drugiego miejsca klasyfikacji generalnej, za to ty Stefan, pewnie cieszysz się z 12. miejsca.
Żyła: - Co tu podsumowywać, było, minęło. Ostatecznie skończyłem na 15. miejscu, więc też nie jest źle.
Hula: - To mój najlepszy wynik karierze. Wiadomo, po świetnym konkursie w Oberstdorfie była szansa na walkę o miejsce w dziesiątce, ale zawaliłem skok w Ga-Pa. Myślę, że 12. miejsce też jest dobre. Jestem zadowolony. To tyle o mnie, już wystarczy. To wielki dzień Kamila. Na nim skupmy się jeszcze trochę.
Przygotowaliście jakąś niespodziankę dla niego w hotelu?
Żyła: - Nie, żadnej imprezy nie zaplanowaliśmy. W końcu za tydzień kolejne zawody, więc na spokojnie. Zjemy jakiegoś sznycla przed wyjazdem i też będzie fajnie. Poświętujemy w Planicy. W marcu na pewno czegoś się napijemy po swojemu (śmiech).
Hula: - Nie było czasu na jakieś niespodzianki. Przejeżdżamy tylko z jednego hotelu do drugiego, wszystko na walizkach. Innym razem coś na pewno wymyślimy.
Przed wami loty na mamuciej skoczni w Bad Mittendorf. Cieszycie się?
Żyła: - No! Ja sobie chętnie polatam!
Hula: - Nigdy jakimś wybitnym lotnikiem nie byłem. Zobaczymy, jak to teraz będzie. Liczę, że w obecnej formie powinno być dobrze.