Bjoern Einar Romoeren został skazany przez norweski sąd za jazdę pod wpływem alkoholu. Romoeren musi pogodzić się z karą 18 dni pozbawienia wolności w zawieszeniu, a także jest zobligowany do wpłacenia blisko 30 tysięcy złotych grzywny. Były skoczek stracił również prawo jazdy na 14 miesięcy. To nie pierwszy taki incydent z udziałem Norwega.
Poprzednia wpadka Romoerena miała miejsce 14 lat temu. Na ostatni konkurs sezonu 2003/2004 w Planicy Norweg przyjechał po całonocnej imprezie, założył garnitur pod kombinezon i... zajął drugie miejsce w zawodach. Gdy wyszło na jaw, że skoczek startował pod wpływem alkoholu, to przez środowisko skoków przetoczyła się olbrzymia dyskusja na temat braku odpowiedzialności zawodników i wprowadzenia szerszych testów antydopingowych.
Mateusz Rutkowski, mistrz świata juniorów z 2004 roku ze Strynu, gdzie pokonał Thomasa Morgensterna. Wtedy też został wicemistrzem Polski. Po zakończeniu sezonu przesadził ze świętowaniem. Za karę zawieszono mu na trzy miesiące stypendium sportowe. Niedługo potem odebrano mu prawo jazdy za jazdę po pijanemu, a po kolejnym sezonie wyrzucono z kadry narodowej. Do wysokiej formy już nigdy nie wrócił
Lot na 240 metrów w Planicy w wykonaniu Ahonena pamięta chyba każdy. Fin po wielu latach przyznał, że skakał pod wpływem alkoholu i odganiał ratowników. - Kiedy podbiegł do mnie personel medyczny, odganiałem ich i starałem się uciec. Odmówiłem odwiezienia do szpitala. Oni myśleli, że to twarda fińska natura, a ja obawiałem się badania krwi, bo w niej na pewno był alkohol. Czułem się strasznie głupio - pisał w Ahonen w swojej książce
Harri Olli był uznawany za bardzo utalentowanego skoczka, który nigdy nie pokazał pełni swoich możliwości na skoczni. Fin dwukrotnie przyłapany na jeździe samochodem pod wpływem alkoholu (za drugim razem trafił na 4,5 miesiąca do więzienia). W 2008 roku podczas MŚ w Oberstdorfie całą noc spędził razem z prostytutkami, a na skoczni pojawił się zupełnie pijany. Gdy trener wyrzucił go z kadry, Olli zbytnio się tym nie przejął: - Nic złego nie zrobiłem. Jeżeli mój szef jest niesprawny seksualnie, to niech mi nie zazdrości - skomentował.
Na początku XXI wieku w Zakopanem najlepiej bawili się Norwegowie, którzy dopiero we wczesnych godzinach porannych opuszczali lokale na Krupówkach. Norwegowie imprezowali do tego stopnia, że w 2009 roku ówczesny szkoleniowiec Mika Kojonkoski postanowił wycofać swoich najlepszych skoczków ze startu w Zakopanem, bo chciał spokojnie potrenować przed Mistrzostwami Świata w Libercu. W Polsce szaleli też Finowie, a legendy o podbojach Janne Ahonena do dziś krążą w świecie skoków narciarskich. W książce fina można również przeczytać, że w 2008 roku cała fińska kadra skakała pod wpływem alkoholu. W Zakopanem świetnie bawili się także Szwajcarzy. Jednak to nie Simon Ammann, a Andreas Kuettel najlepiej się czuł w towarzystwie polskich fanek. Jak się okazało kilka lat później, nie był to przypadek, bo w 2010 roku Szwajcar wziął ślub z Polką