Cztery wnioski po Turnieju Czterech Skoczni: polska klapa, zmiany za późno, dogrywka bez nas, Prevc wreszcie króluje

Kamil Stoch po raz pierwszy od sześciu lat nie awansował do drugiej serii konkursu w ramach Turnieju Czterech Skoczni. W ten sposób lider naszej kadry w Bischofshofen spuentował beznadziejny występ podopiecznych Łukasza Kruczka w 64. edycji imprezy. Peter Prevc znów odleciał rywalom, a dogrywka - w postaci MŚ w lotach - już za chwilę. Niestety, niemal na pewno z Polakami wyłącznie w roli tła.

Cztery klapy Polaków

Zakończony właśnie Turniej Czterech Skoczni był 16. w XXI wieku, czyli od ery Adama Małysza. W 12 z poprzednich 15 mieliśmy Polaka w czołowej "dziesiątce" klasyfikacji generalnej (osiem razy Małysz i cztery razy Stoch). W tym stuleciu aż do teraz nie było ani jednego turnieju, w którym w choć jednym konkursie nasz zawodnik nie uplasowałby się w czołowej "15". Udawało nam się do niej wskoczyć nawet w sezonach 2005/2006 i 2008/2009, kiedy niezadowolony ze swojej postawy Małysz wycofywał się przed ukończeniem imprezy.

Gorszy występ niż w 64. TCS polscy skoczkowie mieli ostatnio w sezonie 1999/2000, gdy najlepszym wynikiem Polaka było 17. miejsce Małysza w Garmisch-Partenkirchen. Teraz mieliśmy 16. pozycję Stocha w Innsbrucku i jego 23. miejsce w ?generalce? (w Oberstdorfie najlepsze było 23. miejsce Stocha, w Ga-Pa jego 19. pozycja, a w Bischofshofen 24. lokata Stefana Huli). Mistrz świata, mistrz olimpijski i zdobywca Kryształowej Kuli nie znalazł się w gronie zawodników, którzy punkty zdobywali we wszystkich czterech konkursach. W Bischofshofen przegrał rywalizację w parze z Janem Maturą i skończył zawody na 33. miejscu. Poprzednio do drugiej rundy konkursu TCS Stoch nie awansował dokładnie sześć laty temu. Wówczas w Bischofshofen był 44. Ale wtedy miał dopiero niespełna 23 lata i wszystko, co najlepsze dopiero przed sobą. Wówczas nie miał jeszcze w dorobku żadnego zwycięstwa, ani nawet miejsca na podium, dopiero zaczynał regularnie punktować. Co najmniej solidny, a często dobry i bardzo dobry był w 23 kolejnych konkursach TCS. W środę Stoch zanotował 11. start tej zimy i po raz trzeci nie zdobył punktów. Od sezonu 2008/2009 w żadnym następnym nie zaliczył tylu wpadek. Wynik lidera i tylko drobne punkty, jakie w TCS zdobyli Hula (24. w Ga-Pa, 27. w Innsbrucku i 24. w Bischofshofen), Dawid Kubacki (24. w Innsbrucku), Maciej Kot (28. w Bischofshofen) oraz Andrzej Stękała (30. w Bischofshofen) każą nam ocenić ten turniej w wykonaniu podopiecznych Łukasza Kruczka jako totalną klapę. I szkoda, że Kruczek czy prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner (- Cieszę się, że mamy trzech zawodników w "30" - stwierdził po zawodach w Bischofshofen) nie chcą tego zauważyć.

Kamil Stoch Kamil Stoch MATTHIAS SCHRADER/AP

Duże zmiany? Szkoda, że nie dużo wcześniej

Rzadko zdarza się, że następne zawody po Turnieju Czterech Skoczni odbywają się tak szybko, jak w tym roku. Już w sobotę w Willingen skoczków czeka konkurs drużynowy, a w niedzielę indywidualny. Oba bez Stocha. Jeszcze przed Bischofshofen Kruczek zdecydował, że zamiast walczyć o punkty Pucharu Świata, w którego klasyfikacji Stoch nie ma już szans na miejsce w czołówce, lepiej kontynuować trening na małej skoczni. Podwójny mistrz olimpijski zaczął go w Ramsau, dzień po rywalizacji w Innsbrucku. Teraz przeniesie się do Szczyrku. W skokach od dawna wiadomo, że błędy najlepiej naprawiać na mniejszych obiektach. Od dawna też wiadomo, że Stoch ma nad czym pracować. To samo dotyczy Piotra Żyły i Klemensa Murańki, którzy udadzą się na Skalite razem z Kruczkiem i Stochem. Decyzja jest więc jak najbardziej słuszna, szkoda że podjęta tak późno. A do Willingen razem z trenerem kadry B Maciejem Maciusiakiem mają jechać Hula, Kot, Stękała, Jan Ziobro i Jakub Wolny.

Kamil Stoch Kamil Stoch MAREK PODMOKŁY Agencja Wyborcza.pl

Za chwilę dogrywka w lotach

Trudno przypomnieć sobie nie tylko sezon, w którym po Bischofshofen światowa czołówka miała tak mało odpoczynku przed kolejnym startem w Pucharze Świata, ale też trudno wskazać zimę, podczas której dwie kluczowe imprezy odbywały się w tak krótkim odstępie jak teraz. Peter Prevc 6 stycznia został zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni, a już od 15 do 17 stycznia powinien być największą gwiazdą mistrzostw świata w lotach. W Bad Mitterndorf niemal na pewno mocni będą ci, którzy wysoką formę prezentowali w ostatnich tygodniach. Zmęczenie spowodowane intensywnością TCS jest duże, ale kto wskoczył w szczyt swojej dyspozycji, ten nie zgubi jej tak szybko, by mieć problemy na "mamucie". A co z tymi, którzy formy nie mieli? Niestety, im większa skocznia, tym siłą rzeczy większe są różnice w metrach między tymi, którzy są w gazie i tymi, którzy tylko chcieliby być. Czy to znaczy, że do walki Prevca z Freundem, Hayboeckiem i Norwegami nie włączy się Stoch? Cóż, nastawiajmy się na "dogrywkę" faworytów i ewentualnie przeżyjmy miłą sensację.

Peter Prevc, Peter Prevc, MATTHIAS SCHRADER/AP

Wiecznie drugi wreszcie pierwszy

Prevc to pierwszy w historii skoczek, który przeleciał na nartach 250 metrów. Ale i tu wicemistrz olimpijski, wicemistrz świata i dwukrotny ?wicemistrz? klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest drugi, bo rekord globu zabrał mu Anders Fannemel, osiągając 251,5 m. Jeszcze trzy tygodnie temu Prevc miał w dorobku sześć zwycięstw i aż 15 drugich miejsc w konkursach PŚ. Teraz te proporcje wreszcie się wyrównują, bo wygranych na koncie Słoweńca jest już 12. Gdyby nie zmienne podmuchy wiatry i dziwne zabawy organizatorów z belką startową w Oberstdorfie, Słoweniec mógłby zostać drugim po Svenie Hannawaldzie skoczkiem w historii, który wygrałby wszystkie cztery konkursy w jednej edycji TCS. Severina Freunda, typowanego na początku sezonu do roli głównego faworyta i zarazem swojego największego rywala sprzed roku (przegrał z nim Kryształową Kulę o włos - obaj zgromadzili w sezonie tyle samo punktów, ale Niemiec miał więcej zwycięstw w konkursach), Prevc pokonał bardzo wyraźnie. Wygrał trzy konkursy, a Niemiec jeden, łączną notą miał o 26,5 pkt wyższą. Słoweniec ma pierwsze wielkie zwycięstwo w karierze i w takiej formie ma prawo liczyć na kolejne w Bad Mitterndorf. A jeśli jeszcze przez kilka tygodni nie zwolni tempa - z 11 konkursów w tym sezonie 10 ukończył na podium ? to szybko zapewni sobie również triumf w Pucharze Świata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.