Do niedzieli Kamil Stoch brał w Rosji wszystko albo nic. W 2013 roku nie poleciał do Soczi, bo nie był zadowolony z formy, która w trzech pierwszych konkursach sezonu pozwoliła mu zdobyć tylko jeden punkt. Rok później w tym samym Soczi wygrał dwa najważniejsze starty w karierze - olimpijskie. W sobotę w Niżnym Tagile nie skakał, bo przepadł w piątkowych kwalifikacjach. Wtedy popełnił identyczny błąd, jak przed tygodniem w Lillehammer.
W obu przypadkach ryzykował, chcąc idealnie trafić w próg i w obu go przejechał, wyleciał praktycznie bez odbicia. W niedzielę wreszcie przestał grać w rosyjską ruletkę. Wyraźnie uznał, że skoczy tyle, ile na ten moment jest w stanie. A że trochę pomógł wiatr - w drugiej serii wyniósł go aż na 136. metr, pozwalając awansować z dziewiątej lokaty - takie skakanie dało mu szóste miejsce. Bardzo dobre po 47. pozycji w Lillehammer i braku kwalifikacji do pierwszych zawodów w Niżnym Tagile.
Stochowi do najlepszych jeszcze trochę brakuje, ale po niedzieli łatwiej uwierzyć, że zdąży do nich doskoczyć w trochę ponad dwa tygodnie, jakie zostały do Turnieju Czterech Skoczni.
![]() |
![]() |
![]() |
Brunotti MALACHI Kurtka nar... | Hannah kurtka narciarska Bleed | Outhorn Kurtka narciarska K... |
Sprawdź ceny ? | Sprawdź ceny ? | Sprawdź ceny ? |
- Wystarczy skakać normalnie, to święta zasada - mówił Łukasz Kruczek kilka miesięcy temu, po brązowym medalu drużyny na MŚ w Falun. Tam każdy z jego podopiecznych oddał swoje normalne, dobre skoki. Żaden nie próbował na siłę czegoś ulepszać. "Normalnie wystarczy" to hasło, które nasi skoczkowie powtarzają sobie chyba najczęściej. Cieszy, że w Niżnym Tagile w końcu je zrealizowali. Po wpadce Stocha w sobotę spisali się przyzwoicie.
Tego dnia 15. był Maciej Kot, 19. miejsce zajął Piotr Żyła, 23. Stefan Hula, a 25. Dawid Kubacki. W niedzielę obok Stocha punktowali 17. Żyła, 18. Kot, 19. Klemens Murańka i 21. Kubacki. Z kolegami Stocha jest jak ze Stochem ? ciągle jeszcze mają nad czym pracować, ale wreszcie widać, że ta zima może być dla nich niezła. A jeśli rywalizację o miejsce w kadrze na Turniej Czterech Skoczni podejmie świetnie dysponowany w Pucharze Kontynentalnym Andrzej Stękała (w norweskiej Renie wygrał w piątek, w sobotę prowadził po pierwszej serii, ale został zdyskwalifikowany, w niedzielę zajął drugie miejsce), tym lepiej będzie dla tej kadry.
Szkoda, że w niedzielę szansy na pobicie osobistego rekordu nie dał sobie Stefan Hula. Najstarszy z naszych skoczków (we wrześniu skończył 29 lat) nigdy w karierze nie punktował w czterech konkursach Pucharu Świata z rzędu. Po jego 22. i 10 pozycji w Lillehammer oraz po 23. miejscu w sobotę w Niżnym Tagile można było liczyć, że znów spisze się solidnie.
Niestety, jako jedyny z Polaków nie przeszedł kwalifikacji. Ciekawe czy zrazi się tym niepowodzeniem i znów na dłużej wypadnie z kadry, czy jednak tym razem okaże się mocniejszy mentalnie i wróci do dobrego skakania już za tydzień w Engelbergu?
Za nami pięć konkursów indywidualnych, w których prawie połowę miejsc na podium (siedem z 15) zajęli skoczkowie z Norwegii. W Klingenthal wygrał Daniel-Andre Tande, w Lillehammer drugi był Kenneth Gangnes, a trzeci Andreas Stejrnen, następnego dnia Gangnes wygrał, a trzeci był Johan Andre Forfang, w Niżnym Tagile trzecie miejsca zajęli Joachim Hauer i Forfang, który przy okazji pobił rekord skoczni.
W sobotę w czołowej "10" mieliśmy pięciu, a w niedzielę czterech podopiecznych Aleksandra Stoeckla. Coraz więcej osób sugeruje, że austriacki trener w przygotowaniach do sezonu skupiał się nie tylko na formie swych zawodników, ale też na szukaniu nowinek sprzętowych. Plotki podsycają dyskwalifikacje, których skoczkowie z Norwegii dostawali w ostatnich tygodniach najwięcej.
Ale w Niżnym Tagile do ich kombinezonów Międzynarodowa Federacja Narciarska nie miała już uwag, a oni lotów nie obniżyli. Ciekawe, jakie jest rozwiązanie zagadki norweskich skrzydeł.
Kiedy w sobotę Peter Prevc zajął drugie miejsce, wyraźnie - o 11,5 punktu - przegrywając z Severinem Freundem, fani Słoweńca na pewno byli rozczarowani. Dla wicemistrza olimpijskiego, wicemistrza świata i dwukrotnie drugiego skoczka końcowej klasyfikacji Pucharu Świata było to 30. podium w karierze i już 15. miejsce drugie.
Dla Prevca w bieżącym sezonie była to trzecia pozycja tuż za zwycięzcą w czwartym starcie, a dla Freunda już drugie zwycięstwo tej zimy i 20. w karierze, dzięki czemu na liście zawodników z największą liczbą wygranych konkursów PŚ zrównał się z 10. w historii Andreasem Goldbergerem. Przyzwyczajeni, że Freund wygrywa wojnę z Prevcem w niedzielę musieli się zdziwić. Słoweniec w wielkim stylu odniósł swoje siódme zwycięstwo w karierze, a Niemiec zajął dopiero 12. miejsce i stracił na rzecz wielkiego rywala pozycję lidera Pucharu Świata.
Ta dwójka od pierwszego konkursu w Klingenthal pokazuje, że nie przestała walczyć z końcem ubiegłego sezonu. W marcu w Planicy obaj skończyli sezon z identycznym dorobkiem punktowym, a Kryształową Kulę dostał Freund, bo wygrał więcej konkursów. Teraz o 37 punktów lepszy jest Prevc, a w jego lidze i w lidze Freunda latać próbują jeszcze tylko skoczkowie z Norwegii, którzy w "generalce" zajmują miejsca od trzeciego do szóstego (Gangnes, Tande, Forfang i Stjernen).